Felietony

Darmowy transport publiczny w całym kraju - Niemcy mogą nieźle namieszać

Maciej Sikorski
Darmowy transport publiczny w całym kraju - Niemcy mogą nieźle namieszać
Reklama

Jak ograniczyć zanieczyszczenie powietrza? Eksperci udzielą przynajmniej kilku odpowiedzi, a wśród tych najważniejszych, najbardziej oczywistych, znajdzie się wątek transportu i motoryzacji: rozwijania elektromobilności, stawiania na współdzielenie aut, propagowania komunikacji zbiorowej. Bo im więcej kierowców zdecyduje się na jazdę autobusem czy tramwajem, tym mniej samochodów może wyjechać na ulice miast. Możliwe, że za jakiś czas przyjdzie nam obejrzeć wielki eksperyment na tym polu - Niemcy biorą pod uwagę wprowadzenie darmowej komunikacji zbiorowej. Koszty takiego przedsięwzięcia byłyby olbrzymie i ponieśliby je oczywiście podatnicy. Ale ci sami podatnicy oddychaliby lepszym powietrzem...

Niemcy dyskutują nad wprowadzeniem darmowego transportu publicznego - ta informacja, na pozór nieistotna dla przeciętnego Polaka, powinna przykuwać uwagę. Oto mamy jeden z najludniejszych krajów Europy, motoryzacyjną potęgę, który mógłby wprowadzić u siebie radykalne zmiany. Miałyby one wpływ na sąsiadów. Chodzi zarówno o efekty eksperymentu i ewentualne rozprzestrzenianie go, jak i zmiany gospodarcze: jeśli produkcja aut zostałaby ograniczona, mógłby na tym ucierpieć nasz przemysł. To już jednak dalsza przyszłość. Najpierw muszą być podjęte ważne decyzje.

Reklama


Dyskusję wywołała deklaracja kilku ministrów sąsiada zza Odry. Ma ona związek z rozmowami, jakie Berlin prowadzi z Brukselą w sprawie poprawy jakości powietrza. Palący problem nie tylko w Polsce. Samochody odpowiadają za sporą część zanieczyszczeń, afera z Volkswagenem pokazała, że nie dotyczy to jedynie starych aut. Gdyby komunikacja miejska stała się darmowa w całym kraju, wielu kierowców mogłoby zrezygnować z jazdy własnym samochodem, w ramach oszczędności wybraliby transport publiczny. Korki byłyby mniejsze, zwolniłaby się przestrzeń zajmowana dzisiaj przez zaparkowane pojazdy, w miastach byłoby ciszej. Nikt nie mówi oczywiście o całkowitym wyprowadzeniu osobówek z przestrzeni miejskiej. Ale liczba samochodów zapewne by spadła.

Co stoi na przeszkodzie? Jak zwykle, sprawa rozbija się o pieniądze. Już dzisiaj komunikacja miejska jest dotowana z podatków, nie utrzymałaby się z samej sprzedaży biletów. Gdyby jednak te wpływy odpadły, dziura musiałaby zostać zasypana. I nie można na to patrzeć z perspektyw dzisiejszych wydatków: gdyby Niemcy przesiedli się masowo do autobusów, koszty poważnie by wzrosły. Do tego dochodzi zakup nowego taboru, rozbudowa infrastruktury. Wydatki liczone w miliardach (wielu!) euro. No i dochodzi wspomniana już kwestia spadku popytu na samochody - niemieccy giganci motoryzacyjni pewnie by to odczuli. Oczywiście część strat zrekompensowałaby ewentualna dostawa taborów, lecz to nie jest takie proste. Co ciekawe, mogliby na tym skorzystać nasi gracze - "zielone" autobusy ma w ofercie Solaris, o ten rynek chce powalczyć Ursus...


Przeciwnicy tego rozwiązania stwierdzą, że wszyscy nie powinni się zrzucać na transport części społeczeństwa: i tak będą jeździć swoim autem, więc nie chcą płacić większych podatków. Sęk w tym, że piesi mogą stwierdzić, że nie wiedzą dlaczego z ich pieniędzy buduje się drogi, ludzie bezdzietni zauważą, iż płacą na utrzymanie szkół, a osoby niezainteresowane sportem będą przeciwne pakowaniu w niego środków z publicznej kasy. Pisząc krótko: płacenie za transport publiczny nie byłoby wyjątkiem.

A prawda jest taka, że skorzystaliby na tym wszyscy: mniej samochodów, to mniej zanieczyszczeń. Jeśli jakoś powietrza się poprawi, ludziom będzie się po prostu lepiej żyło. To troska o zdrowie wszystkich. Zdrowie, którego ratowanie kosztuje. Smog zabija wielu mieszkańców Europy, wywołuje choroby, których leczenie pochłania spore środki z publicznej kasy. Może lepiej przeznaczyć te pieniądze na wyeliminowanie, a przynajmniej ograniczenie problemu?


Reklama

Jeśli Niemcy się na to zdecydują, będzie co obserwować. A gdyby efekty okazały się pozytywne, mam nadzieję, że i u nas pojawi się przynajmniej dyskusja na ten temat. Niektóre polskie miasta już zdecydowały się na taki ruch. Ich mieszkańcy raczej nie narzekają.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama