Felietony

Nie wyłączę dzisiaj swoich elektronicznych gadżetów z okazji akcji Godzina dla Ziemi

Michał Szabłowski
Nie wyłączę dzisiaj swoich elektronicznych gadżetów z okazji akcji Godzina dla Ziemi
Reklama

We wszystkim co robię staram się kierować zdrowym rozsądkiem - nie inaczej jest w przypadku akcji organizowanej od 2007 roku przez  World Wide Fund fo...


We wszystkim co robię staram się kierować zdrowym rozsądkiem - nie inaczej jest w przypadku akcji organizowanej od 2007 roku przez  World Wide Fund for Nature akcji odbywającej się w każdą ostatnią sobotę marca. "Godzina dla Ziemi" jest według mnie równie nieskuteczna, co snobistyczna i służyć ma tylko myśleniu i mówieniu o dbaniu o środowisko, nie zaś realnym zmianom. Świadczy o tym dołączanie się do akcji telewizyjnych gwiazdek, nie zaś naukowców, z których opinią najbardziej powinniśmy się liczyć.

Reklama

Dr inż. Jerzy Składzień, szef Instytutu Inżynierii Lotniczej, Procesowej i Maszyn Energetycznych na Wydziale Mechaniczno-Energetycznym Politechniki Wrocławskiej powiedział w wywiadzie dla dziennika eMetro, co następuje:

Zużycie energii przez gospodarstwa domowe to zaledwie ok. 16-17 proc. całości zużycia energii w Polsce, a na samo oświetlenie naszych mieszkań przypada zaledwie jedna piąta tej cząstki. Nawet jeśli 20 proc. wszystkich Polaków wyłączyłoby 27 marca światło na jedną godzinę, to zużycie energii spadłoby zaledwie o ok. 0,7 proc. w tej jednej godzinie. Gdybyśmy porównali wtedy zużycie w ciągu całego 27 marca [miało to miejsca dwa lata temu], prawie w ogóle byśmy nie zauważyli oszczędności. Ta akcja ma sens w wymiarze edukacyjnym, promującym oszczędzanie energii.

Innymi słowy - więcej hałasu niż realnego pożytku? Przypomniałem sobie też o innym przypadku pokazującym paradoks związany z bezmyślnym dbaniem o Matkę Ziemię. Rzecz miała miejsce kilka lat temu w Zamościu, którego to miasta władze postanowiły przyłączyć się do akcji zorganizowanej przez WWF poprzez wyłączenie oświetlenia na godzinę wieży Ratusza. By mogło się to stać, konieczne było pojawienie się na miejscu ekipy pogotowia energetycznego, któremu za interwencję nie zapłacono jedynie uściskiem dłoni i dobrym słowem. Kwestionowanie zasadności przeprowadzenia tej i wielu innych akcji uzasadnia utajnianie informacje dotyczących kosztu ich przeprowadzenia oraz zysków jakie z niej płyną. Raz doszło do paradoksu, kiedy w trakcie "Godziny dla Ziemi" najlepiej widocznym był... podświetlany billboard promujący akcję z logo pandy.

Inicjatywa ekologów z WWF - sama w sobie godna pochwały - znajduje krytyków nie tylko wśród pracowników uczelni technicznych.

Konkretnego skutku ta akcja nie przyniesie. Energia, która została wyprodukowana i tak zostanie zużyta. To kwestia czasu - komentuje dla Wiadomości24 profesor Józef Mosiej z Katedry Kształtowania Środowiska SGGW.

W kwestiach ścisłych wolę słuchać się zdrowego rozsądku i gdy jest to konieczne wesprzeć się wiedzą naukowców, nie zaś dobrymi chęciami (a wiadomo, co jest nimi wybrukowane) ekologów i innych zielonych terrorystów. Nie uwierzę w to, że wyłączenie urządzeń elektronicznych pchnie kogoś do zmienienia swoich do tej pory szkodliwych przyzwyczajeń na właściwe. O wiele łatwiej jest raz do roku pstryknąć przycisk niż regularnie segregować i wyrzucać śmiecie do odpowiednich pojemników.

Nie wyjmę korków dzisiaj o godzinie 20:30 i nie wetknę ich z powrotem o 21:30 z prostego powodu - nie będzie mnie w domu. Gdybym jednak w nim był, to zamiast siedzieć godzinę w ciemności lub oświetlać cztery ściany emitującymi więcej dwutlenku węgla świecami, zastanowiłbym się, co zrobić, by Ziemia była dzięki mnie dłużej zielona.

Reklama

Nie chciałbym, abyście potraktowali moją opinię jako atak na tych Czytelników, którzy wyłączą dzisiaj wieczorem światło na jedną godzinę. Jestem jednocześnie ciekaw, jak Wy podchodzicie do tematu "Godziny dla Ziemi". Dajcie znać poproszę w komentarzach, w jaki sposób dbacie o ekologię.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama