Felietony

Nie tylko Microsoft chce ściągać haracz z Androida

Michał Szabłowski
Nie tylko Microsoft chce ściągać haracz z Androida
Reklama

Dobrze pamiętam, jakie zdziwienie wywołała w zeszłym roku informacja, według której to smartfony z systemem Android, nie zaś Windows Phone, miały przy...


Dobrze pamiętam, jakie zdziwienie wywołała w zeszłym roku informacja, według której to smartfony z systemem Android, nie zaś Windows Phone, miały przynosić Microsoftowi największe zyski. Nałożenie haraczu patentowego na znajdujących się w światowej czołówce producentów smartfonów zrobiło swoje, nic więc dziwnego, że Apple postanowiło zrobić podobnie.

Reklama

Rok 2011 był rokiem wojen patentowych. Najcięższe starcia miały miejsce na linii Apple-Samsung - wszyscy dobrze pamiętamy pozwy, z jakimi biegali po sądach niemal wszystkich kontynentów prawnicy obu firm. Sędziowie na zmianę zakazywali i znosili zakazy sprzedaży sprzętu z rodziny Galaxy i iGadżetów. Wygląda na to, że przynajmniej jednej ze stron znudziło się udowadnianie naruszania najróżniejszych patentów (dotyczących między innymi działania i wyglądu interfejsu oraz łączności bezprzewodowej) i znaleźli inną wyjście z tej sytuacji. Co po z kimś walczyć, skoro można go zmusić do płacenia?

Z opublikowanego na stronie internetowej Nasdaq raportu Dow Jones wynika, że Apple gotowe jest wstrzymać wszelkie manewry wojenne w sądach. Jedyne, czego Tim Cook i spółka chce od Samsunga i Motoroli, to przyjęcie opłat licencyjnych, które zmusiłyby obie firmy do przekazywania Apple 1-2,5 procenta ceny netto sprzedanego urządzenia z systemem mobilnym firmy Google. Szacuje się, że na każdym smartfonie i tablecie z Androidem, Apple zarobiłby od pięciu do piętnastu dolarów. Przy nieprzerwanie rosnącej popularności tego OS-a, jest więc o co walczyć.

Warto zaznaczyć, że to nie odpowiedzialny (teoretycznie) za całe zamieszanie Google, lecz producenci sprzętu z jego systemem stają się celem wizyt reketerów w białych kołnierzykach. Zarówno HTC, jak i Samsung oraz Motorola płacą od dawna haracz gigantowi z Redmond. Stosowaną do tej pory przez Microsoft i być może niebawem przez Apple taktykę potępiło pół roku temu Google, które proces czerpania zysków z cudzej pracy nazwało wprost "wyłudzaniem pieniędzy" i zapowiedziało wspieranie producentów sprzętu z ich zielonym robocikiem na pokładzie. Tupnięcie nogą przez twórcę Gmaila nie dało jednak żadnego efektu.

Wątpię jednak, by w razie przyjęcia propozycji Apple przez firmy Samsung i Motorola, ten stał się drugim Microsoftem. Powód jest prosty - aby do tego doszło, Apple musiałby stracić wszystkich swoich fanboy'ów, lub, co jest w równym stopniu nieprawdopodobne, zacząć produkować lichy sprzęt. Dopóki jednak firma współzałożona przez Steve'a Jobsa nie wypuszcza na Świat iBubli, a Microsoft dopiero powoli zaczyna rozkręcać wraz z Nokią sprzedaż słuchawek z Windows Phone, dopóty to iOS a nie Android będzie kurą znoszącą złote jaja dla Apple.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama