Zastanawialiście się kiedyś, co dzieje się ze zgłoszonymi przez Was władzom Facebooka raportami dotyczącymi niepodobającej się Wam działalności na str...
Zastanawialiście się kiedyś, co dzieje się ze zgłoszonymi przez Was władzom Facebooka raportami dotyczącymi niepodobającej się Wam działalności na stronie lub profilu? Często słyszymy o działających automatycznie mechanizmach sprawdzających i odsiewających te błahe od poważnych zgłoszeń. Okazuje się, że jest zupełnie inaczej. Dzięki specjalnie opublikowanemu diagramowi dowiadujemy się, że łańcuszkom ze zdjęciami zmasakrowanych zwłok futrzaków i gołych tyłków nie przygląda się algorytm, lecz armia ludzi.
Widoczna od kilku godzin na profilu użytkownika Facebook Safety grafika w dosyć pokrętny (na pierwszy rzut oka) przedstawia, jakimi ścieżkami wędrują nasze zgłoszenia. Wychodzi na to, że nie trafiają one do jednego wora (góra dwóch), w których następnie są na chybił trafił rozpatrywane, i w zależności od ilości identycznych zgłoszeń realizowane lub też anulowane. W zależności od tego, jaki rodzaj facebookowego wykroczenia zgłosiliśmy, dany raport trafia do innej drużyny. Są ich łącznie cztery i odpowiadają za: bezpieczeństwo, dostęp, nadużycia, oraz zastraszanie i nienawiść (Wielki Brat byłby dumny).
Te kilka drużyn nie stacjonuje w jednym miejscu - na przykład w Palo Alto, lecz w czterech różnych na całym świecie. Ich siedziby mieszczą się w: Menlo Park, Austin (oba USA), Dublinie, oraz Hyderbad w Indiach. Dzięki pracy zmianowej, ich członkowie są oni w stanie rozpatrywać skargi niemal miliarda użytkowników przez okrągłą dobę.
Nie każde rozpatrzone pozytywnie zgłoszenie kończy się banem dla posiadacza konta na Facebooku - wyjść jest kilka. Użytkownik, który złamie regulamin obowiązujący na portalu Marka Zuckerberga może: stracić udostępniony materiał lub możliwość publikowania innego w przyszłości, mieć wyłączone niektóre opcje na portalu, kompletnie stracić dostęp do konta lub nawet zostać odwiedzony przez stróżów prawa:
W przypadku, gdy nie zostaną naruszone zasady panujące na Facebooku, wtedy zgłaszający problem użytkownik otrzymuje możliwość rozwiązania sprawy samemu. Możliwe jest to dzięki funkcjom blokowania i usuwania z listy znajomych danego upierdliwca. Dobre i to.
Jeśli obrazem widoczny powyżej wymusza na Was wzięcie lupy do ręki, wtedy powinniście odwiedzić wspomniany profil Facebook Safety. Warto wiedzieć, że nie każdy szturm internetowych trolli jest witany z otwartymi rękami przez moderatorów na Facebooku. Żałuję tylko, że oprócz diagramu nie opublikowano danych dotyczących samych zgłoszeń. Ciekaw jestem, jak często i które z nich trafią najczęściej na monitory setek pracowników największego portalu społecznościowego na świecie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu