Do ostatniego momentu przed zakupem Chromebooka miałem wątpliwości, czy jest mi on naprawdę potrzebny? Po doświadczeniach z netbookami, których nie lu...
Nie dziwie się, że Chromebook jest najlepiej sprzedającym się laptopem na Amazonie
Do ostatniego momentu przed zakupem Chromebooka miałem wątpliwości, czy jest mi on naprawdę potrzebny? Po doświadczeniach z netbookami, których nie lubiłem zbytnio używać, po tym jak ultrabooki rozwiązały problem wydajności i mobilności w jednym, zastanawiałem się czy kupując Chromebooka nie próbuję robić tego samego, co kiedyś z netbookami właśnie, oczekując innych rezultatów, co jest według Alberta Einsteina definicją szaleństwa.
Insanity: doing the same thing over and over again and expecting different results. Albert Einstein
Dodatkowo, w sklepie Chromebook Samsunga, którym się interesowałem, leżał koło ponad sześciokrotnie droższego Chrombooka Pixel, całego wykonanego z aluminium i w takim sąsiedztwie sprawiał wyjątkowo plastikowe wrażenie. Mimo wszystko zdecydowałem się na zakup z kilku powodów, wśród których była chęć zapoznania się z komputerem z procesorem ARM.
Co różni Chromebooka od Netbooka
Wielkość i waga
Chromebook jest naprawdę cienki i lekki. Pod tym względem nie różni się od 11 calowych ultrabooków. Waży praktycznie równy kilogram i jest grubości niewiele większej od iPada. W związku z tym jest naprawdę mobilny. Jeżeli mogę zabrać ze sobą tablet, to mogę równie dobrze zabrać Chromebooka z klawiaturą i ekranem ustawianym pod dowolnym kątem. Niemal każdy netbook, nawet o mniejszej przekątnej jest grubszy i cięższy od Chromebooka Samsunga.
Dodatkowo Chromebook nie posiada mechanicznych elementów, więc wstrząsy czy wibracje mu nie szkodzą, czego nie można powiedzieć o tradycyjnych dyskach twardych znajdujących się wciąż w większości sprzedawanych laptopów.
Całkowita, bezwzględna cisza
Jak pisałem wyżej, Chromebook nie posiada mechanicznych elementów, w tym również wiatraków. Jest chłodzony całkowicie pasywnie. Jest równie cichy jak smartfon. Jest to zasługa procesora ARM, który chociaż znacznie szybszy od modeli stosowanych w telefonach (tak przynajmniej było w momencie gdy trafił na rynek) nie wymaga aktywnego chłodzenia. Laptopów całkowicie pasywnych ze świecą szukać, łatwiej już znaleźć tablet z pełnym Windows 8. Niestety, nawet netbooki i ultrabooki są niestety słyszalne i szumią wydmuchując powietrze.
To co najważniejsze, czyli system
Duży, desktopowy system operacyjny na netbooku to dla mnie jego największa wada. Podobnie jak w tabletach z Windows 8 (przynajmniej tych dostępnych obecnie) skromna moc obliczeniowa nie pozwala mi wykorzystać możliwości jaką daje desktopowy system operacyjny. Nie obrobię na nim wideo, nawet praca ze zdjęciami to po prostu katorga, gdzie na zmniejszenie rozdzielczości jednego obrazu trzeba czekać kilka sekund. System operacyjny uruchamia się powoli i jeszcze dłużej się aktualizuje, po pierwszym uruchomieniu ładnych parę godzin.
ChromeOS jest zaprzeczeniem tego wszystkiego. Jest maksymalnie mały i lekki. Backup obrazu systemu zajmuje trzysta kilkadziesiąt megabajtów. Zimny start zajmuje mniej niż 10 sekund, wybudzenie z uśpienia jest absolutnie natychmiastowe, jak w telefonie czy tablecie. Dzięki temu, w połączeniu z zaletami z poprzednich punktów (bezgłośny, bez chłodzenia) z Chromebooka można korzystać jak z tabletu - w sensie otwieram i używam, nie czekam na uruchomienie, z dwiema bardzo istotnymi różnicami - posiada normalną klawiaturę i normalną, desktopową przeglądarkę.
Nawet aktualizacja po pierwszym uruchomieniu do najnowszej wersji oprogramowania, z pobraniem danych z konta Google zajmuje najwyżej kilka minut.
Wydajność
To mnie zastanawiało najbardziej. Czy procesor ARM zapewni komfort na dekstopowej, a nie mobilnej przeglądarce? Czy będę mógł korzystać z wielu kart w przeglądrce jednocześnie? Czy YouTube będzie działał płynnie? Mając tylko 2 GB RAM, a przecież Chrome jest taki łakomy na RAM.
Okazało się, że wydajność, jak na odpowiednik Netbooka, czy może nawet szybszego tabletu czy telefonu jest całkowicie wystarczająca. Praca z kilkunastoma otwartymi kartami, w śród których są dość zasobożerne strony takie jak Facebook, Google+, Google Reader, Gmail itp. nie stanowi najmniejszego problemu.
Z filmami YouTube jest różnie i najwyraźniej zależy to od filmu. Wszystkie materiały 720p działają zawsze płynnie. Co do filmów 1080p niektóre również działąją całkowicie płynnie np. reklama GoPro Hero 3 Black, ale zdarzają się filmy 1080p, które raz na jakiś czas potrafią szarpnąć. Vimeo nie działa płynnie w jakości HD, z HD OFF wszystko śmiga jak trzeba.
Oczywiście nie jest tak, że zupełnie nie czuć różnicy między komputerem stacjonarnym z procesorem i7, a Chromebookiem. Różnice bez wątpienia czuć. Zdarza się, że czasem coś się przytnie, przeglądarka się na moment zamyśli np.podczas długiego i szybkiego przewijania. Są to jednak sporadyczne sytuacje i nie przeszkadzają w pracy czy rozrywce. W moim odczuciu zdarzają się znacznie rzadziej niż na netbookach z którymi miałem do czynienia.
Przez pewien czas korzystałem z Chromebooka jak z komputera stacjonarnego, z zewnętrzną klawiaturą i myszką, z dwoma ekranami - tym wbudowanym i drugim 23 calowym o rozdzielczości Full HD. Na początku Chromebook dawał sobie rade równie dobrze jak bez zewnętrznego monitora, jednak po kilku godzinach szarpnięcia zdawały się występować częściej. Być może dwa monitory i większa rozdzielczość sprzyjały zapchaniu się pamięci, być może obsługa wielu monitorów nie jest jeszcze dopracowana.
Biorąc pod uwagę moje oczekiwania i doświadczenia z netbookami, to dla mnie drobiazg. Jak na procesor ARM, desktopową przeglądarkę oraz cenę 249 dolarów czyli około 800 zł to jest po prostu bardzo dobrze. Pracuję na Chromebooku z przyjemnością
W tym miejscu dodam jeszcze informacje na temat temperatury. Od strony klawiatury Chromebook pozostaje raczej chłodny i nie ma mowy o dyskomforcie w obsłudze urządzenia. Kiedy jednak położymy go na płasko na kolanach tak, że będzie do nich przylegał zdecydowanie da się odczuć ciepło po jakimś czasie wykonywania bardziej wymagających zadań np. odtwarzania filmów. W efekcie trzymanie Chrombooka na kolanach może nieść ze sobą pewien dyskomfort, chociaż można pomiędzy urządzenie a nogi włożyć cokolwiek, brak aktywnego chłodzenia nie wymaga zachowania wentylacji od spodu, więc można położyć go na kocu czy na pościeli.
Klawiatura i touchpad
To chyba dla mnie największe zaskoczenie. Mimo, że jest to niewątpliwe bardzo tani komputer i w zasadzie cały plastikowy, ma naprawdę dobrą klawiaturę i rewelacyjny touchpad.
Klawiatura jest w zasadzie tak dobra jak może być, mając płaskie klawisze o niewielkim skoku. Oczywiście wyprofilowane klawisze o większym skoku byłby wygodniejsze, ale i tak klawiatura jest lepsza niż w kilku ultrabokach, które miałem okazję testować, a które kosztowały mniej więcej pięć razy więcej od Chromebooka.
Górny rząd klawiszy F został zastąpiony funkcjami dotyczącymi obsługi systemu. Znajdziemy tam odświeżenie strony, powiększenie okna przeglądarki na pełen ekran, guziki wstecz i wprzód czy zmianę głośności i jasności ekranu.
Natomiast touchpad to po prostu rewelacja. To bez wątpienia najlepszy touchpad jakie kiedykolwiek maiłem w laptopie. Co prawda nie ma mechanicznego prawego kliku, który wykonuje się dwoma palcami, podobnie jak przewijanie, ale to tylko kwestia przyzwyczajenia. Sam touchpad jest precyzyjny i nie zdarza się aby nie zareagował na dotyk. I to wszystko w laptopie za mniej niż tysiąc złotych!
Ekran i głośniki
Zapewne wiele osób ucieszy się, że ekran jest matowy, co zdarza się coraz rzadziej. Jego rozdzielczość może nie urywa głowy - 1366 x 768, ale z drugiej strony w netbookach w podobnej, a nawet wyższej cenie często zdarza się niższa rozdzielczość 1024 x 600, więc trudno narzekać.
Ponieważ ekran jest matowy, ma trochę mniejsze nasycenie kolorów, ale ciężko mu coś poważnego zarzucić. Kąty widzenia są standardowe, jak na tę klasę sprzętu.
Głośniki są natomiast bardzo małe. Jak to zwykle w przypadku sprzętu mobilnego bywa, brakuje w nich niskich tonów, natomiast ich głośność jest zaskakująca i nie charczą gdy ją podkręcić na maksimum, chociaż wóczas cały komputer zaczyna nieprzyjemnie wibrować. Podsumowując ekran i głośniki, rewelacji nie ma, ale nie ma też powodów do narzekania.
Porty
Chromebook posiada dwa porty USB, z czego jeden 3.0 oraz standardowej wielkości wyjście HDMI, wszystko na tylnej krawędzi - boczne krawędzie są po prostu za wąskie, żeby zmieścić takie złącza. Nie jest to może wygodne przy podłączaniu przenośnej pamięci, ale w tej sytuacji nie było innego wyjścia.
Z lewego boku znajduje się tylko wyjście słuchawkowe i czytnik kart pamięci z uchylną klapką, której w przeciwieństwie do zaślepki nie da się zgubić. Prawy bok i przód pozbawione są jakikolwiek funkcji.
Jak pracuje się na Chromebooku?
Prosta odpowiedź brzmi, jak na komputerze, na którym jest dostęp tylko do przeglądarki Chrome. Łatwo więc to sprawdzić samemu na dowolnym komputerze, decydując się korzystać tylko i wyłącznie z przeglądarki Google.
Nie jest jednak prawdą, że lepiej mieć w takim razie zwykły komputer z przeglądarką Chrome plus wszystkie inne programy. Nie będzie się tak szybko uruchamiał, nie będzie bezgłośny, nie będzie tak bezobsługowy (aktualizacje systemu) i nie będzie kosztował 800 złotych. Suma tych cech robi naprawdę dużą różnicę, przynajmniej dla mnie. Nie zastąpiłbym kilkukrotnie droższego ultrabooka Chromebookiem, ale nie zastąpię Chrombooka netbookiem w podobnej czy nawet dwukrotnie wyższej cenie z pełnym systemem operacyjnym - to dwie zupełnie różne rzeczy i to na korzyść Chromebooka.
Odkryłem również, że jedynie w desktopowej przeglądarce mogę zrobić więcej niż na tablecie z wieloma zainstalowanymi aplikacjami, bo workflow jest niemal identyczny jak na normalnym komputerze.
Dla przykładu, pisanie artykułów dla AntyWeb. Na tablecie wymaga zainstalowania aplikacji do obsługi Wordpress, która jest daleka od ideału (nie wszystkie platformy blogowe posiadają własne aplikacje), w zasadzie jedyny plik jaki mogę załączyć to obraz, a jego edycja jest jednak bardziej kłopotliwa.
Za to Chromebook pozwala zrobić mi niemal wszystko identycznie jak na normalnym laptopie. Mam dostęp do zapisywania plików na wbudowanej pamięci, nie tylko obrazów. Mogę je edytować za pomocą Pixlr, który na potrzeby sieci oferuje mi więcej niż potrzebuję. Nie muszę kombinować, ani korzystać z niepewnych aplikacji firm trzecich do obsługi stron i blogów, które mogą wygenerować nieprzewidziane efekty.
Czego nie mogę robić i czy to jest problem?
Nie mogę na Chromebooku edytować czy kompresować filmów (mogę je zgrać na YouTube i obrabiać wbudowany edytorem), ani zdjęć w postaci RAW, tylko .jpg. Pytanie czy mógłbym robić na ta laptopie w cenie zbliżonej do mojego Chromebooka? W teorii tak, w sensie jest to wykonalne, jednak wiem, że praktyce unikałem tego naprawdę za wszelką cenę, bo nawet zmniejszenie kilkudziesięciu zdjęć obróbką wsadową trwało kilkadziesiąt razy dłużej niż na komputerze stacjonarnym czy ultrabooku. W praktyce nie zdarzyło mi się chyba nigdy robić na netbooku coś, czego nie mógłbym zrobić i na Chromebooku, bo ograniczeniem nie jest system, a moc obliczeniowa.
Oczywiście nie mogę też np. zainstalować sterowników do skanera czy drukarki, ale nie potrzebuję tego robić. Chromebook nie jest moim jednym komputerem nigdy nie miał nim być. Jednocześnie mogę przez miesiąc korzystać tylko z Chromebooka, wykonać całą swoją prace i nie odczuwać z tego powodu dyskomfortu. Gdy siadam do poważniejszych obliczeniowo zadań i tak wykorzystuje komputer stacjonarny, a nie laptopa, ale nie muszę tego robić codziennie, ani nawet w każdym tygodniu. Po prostu większość swoich obowiązków i tak wykonuje przy pomocy przeglądarki i internetu. To samo tyczy się rozrywki i gdy zdarzy się, że nie mam dostępu do internetu często w ogóle nie mam po co włączać komputera i wolę poczytać książkę.
W zasadzie jedyna aplikacja jakiej mi brakuje na Chromebooku to Skype, ale ponieważ mam go i w telefonie i na tablecie, nie jest to żaden deal breaker. Mam z resztą nadzieję z czasem przerzucić się w całości na Hangout.
Dla kogo Chromebook?
Oczywiście dla kogoś, kto potrafi znaleźć zastosowanie dla komputera jedynie z przeglądarką. Prawdopodobnie jako drugi komputer, a nie jedyny jaki jest w domu. Za to w zakresie dostępu do internetu spisuje się naprawdę rewelacyjnie, lepiej niż tanie laptopy z pełnym systemem operacyjnym, dając jednocześnie więcej możliwości i większy komfort niż tablet, bez różnicy z Androidem czy iOS. Zestawienie takich cech jak błyskawiczne uruchamianie i wybudzanie, bezgłośność, bezobsługowość, brak konieczności stosowania antywirusów czy innego software'u do czyszczenia systemu lub rejestru jest dla mnie bardzo atrakcyjne.
Myślę, że Chrombook spisałby się również świetnie w przypadku osoby starszej bądź nieobeznanej z technologią, która chce pozostawać w kontakcie z rodziną za pomocą maila, rozmów głosowych i wideoczatów, chce również sięgać po informacje od internetu, ale od innych funkcji ważniejsze jest dla niej prostota i niezawodność. W Chrombooku nie da się niczego zepsuć, klikając nie tam gdzie trzeba, a w razie potrzeby można zresetować komputer do ustawień fabrycznych w i przywrócić dane użytkownika w ciągu kilku pojedynczych minut.
W wielu sytuacjach Chromebook okaże się znacznie atrakcyjniejszym pod względem rozmiarów, wagi i ciszy działania, zamiennikiem taniego laptopa czy ultrabooka, ale w żadnym razie nie zastąpi zwykłego komputera osobie korzystającej na co dzień z oprogramowania, które nie działa w przeglądarce, a jest instalowane w systemie operacyjnym.
Ocena końcowa uwzględnia zestawienie zalet i wad z ceną, dla osoby, która tak jak ja znajdzie zastosowanie dla komputera z samą przeglądarką. Dla całej reszty to urządzenie jest po prostu zupełnie nieprzydatne i w takim wypadku ocena nie ma znaczenia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu