To mnie drażni.

Wstydzę się swojego smartfonu. O tym, jak NYT stał się Faktem

Maciej Sikorski
Wstydzę się swojego smartfonu. O tym, jak NYT stał się Faktem
Reklama

The New York Times kojarzył mi się zawsze z profesjonalizmem i mogłem polecać ten tytuł jako solidne źródło informacji. Tak było do wczoraj, kiedy to ...


The New York Times kojarzył mi się zawsze z profesjonalizmem i mogłem polecać ten tytuł jako solidne źródło informacji. Tak było do wczoraj, kiedy to trafiłem w Sieci na link do tekstu, w którym autorka pastwiła się nad firmą RIM i smartfonami BlackBerry. Początkowo byłem lekko rozbawiony tym, co przeczytałem (lekko to mało powiedziane – dawno się tak nie uśmiałem). Później jednak przyszły wnioski z lektury i zrobiło się już poważnie. Poważnie i smutno.

Reklama

Zamierzałem wytknąć przynajmniej część błędów, które rażą we wspomnianym tekście, ale okazuje się, że stosowny tekst już powstał – odsyłam do niego, ponieważ po pierwsze, nie ma sensu tego powtarzać, a po drugie, nie jestem specjalistą od BlackBerry - lepiej zdać się na eksperta w tej dziedzinie, żeby nie stworzyć takiej makabry, jakiej dopuściła się redaktorka NYT. Choć o to byłoby trudno, ponieważ nie chodzi tylko o brak wiedzy merytorycznej wspomnianej pani, ale też samo podejście do tematu i sposób jego prezentacji.

Na dobrą sprawę, wspomniany tekst nie odbiegał zbytnio od tego, co znaleźć można w Fakcie i SE. Kwaśne historie, pocieszne zdjęcia i jeszcze lepsze podpisy pod nimi. Do tego zestaw kluczowych słów, a także wspomniane już nagromadzenie nieszczęść RIM oraz smartfonow BB i jest mocny materiał. Najbardziej nie uderza w nim jednak (przynajmniej mnie) to, jak słaby sprzęt tworzy RIM (o ile wierzyć autorce), lecz to, że posiadanie ich produktu prowadzi do upokorzenia, odrzucenia i ludzkiego wstydu (sic!).



Przyjrzyjcie się dobrze tej kobiecie - tak wygląda człowiek zniszczony przez BlackBerry

Nie jest to oczywiście mój wymysł – wystarczy przeczytać tekst, by poznać bezmiar nieszczęścia użytkowników smartfonów BlackBerry. Niedawno Jan pisał o smartfonie jako części biżuterii i swego rodzaju wyznaczniku statusu społecznego. Można jednak odnieść wrażenie, że proces ten posunął się już dużo dalej – po lektorze artykułu w NYT jestem skłonny mówić już o kastowości. W tym przypadku użytkownicy BB to po prostu pariasi. I znów napiszę, że nie jest to mój pomysł – taki obraz samych siebie budują niezadowoleni właściciele słuchawek RIM, którzy wypowiadali się dla gazety. Można oczywiście napisać, że to jakieś marginalne przypadki, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby na sporej części wspomnianych w tekście koktajli i spotkań biznesowych faktycznie sprawdzano kto i jaki ma sprzęt (osobiście posiadam tak stare telefony, że mogę już być poza społeczeństwem. A co gorsza, nawet o tym nie wiem…).

Z lektury można wyciągnąć jeszcze jeden wniosek – ludzie zaczynają się uzależniać od sprzętu mobilnego. Jasne, że w znacznym stopniu ułatwia on życie i należy z tego korzystać, ale opisywana w artykule irytacja "niemocą" BlackBerry brzmi już trochę patologicznie. Zwłaszcza, gdy mowa o błahych sprawach. Nie zamierzam kontynuować tego wątku, gdyż może zabrzmieć moralizatorsko i odniesie przez to skutek odwrotny do zamierzonego. A patologii lepiej nie podsycać.

Koszmarny tekst (i to pod każdym względem) w poważnej gazecie, ludzie z dziwnymi problemami, nowy rodzaj uzależnienia - to nie napawa optymizmem. A to pewnie dopiero początek zmian...

Źródło zdjęcia: amaf.pl

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama