Początkowo podchodziłem do tego projektu na zasadzie "Co jeszcze wymyślą? Przecież to nie ma sensu". Potem jednak postanowiłem zapoznać się z projekte...
Netflix zachęca do robienia... skarpet. Nieprzydatne, ale ciekawe
Początkowo podchodziłem do tego projektu na zasadzie "Co jeszcze wymyślą? Przecież to nie ma sensu". Potem jednak postanowiłem zapoznać się z projektem - a nuż mam do czynieni z czymś ciekawym i nie wypada kpić już na wstępie. Okazało się, że tak właśnie jest: projekt naprawdę zasługuje na uwagę. Nie chodzi jednak o produkt, który ma powstać, a o sam proces tworzenia. Trzeba przy tym podkreślić, że Netflix znalazł niezły sposób na zrobienie szumu wokół siebie w okresie przedświątecznym.
Po co mi takie skarpetki? Przecież to nie zadziała
Najpierw przeczytałem gdzieś, że powstały skarpetki, które zatrzymują odtwarzanie filmu czy programu, gdy człowiek zaśnie podczas oglądania. Pierwsza myśl: głupota. Nie chodzi już nawet o to, że to przerost formy nad treścią - po prostu nie wierzę w to, że ten sprzęt może prawidłowo funkcjonować. Nim zatrzyma odtwarzanie, człowiek może już od kilku minut spać. Wcześniej mógł przysypiać, więc nie pamięta, co widział. W efekcie i tak będzie wracał do momentu, który jako tako pamięta. Po co jakieś skarpetki?
Odpowiedź nasuwa się sama: chodzi o kasę. Znowu ktoś chce zarobić, wybrał gorący okres przedświąteczny i wciśnie rzeszy ludzi naszpikowane elektroniką skarpetki. Albo spróbuje je sprzedać w ramach crowdfundingu. Nie byłbym zdziwiony. Gadżet może i nie ma sensu, ale pewnie wywoła "wow" u osoby obdarowanej - potem trafi do szafy. Cóż, takich prezentów na rynku nie brakuje.
Zrób to sam
Zagłębiam się jednak w temat i czytam, że póki co nikt tego nie sprzedaje. Skarpetki trzeba... zrobić samemu. Ewentualnie znaleźć kogoś, kto pomoże je stworzyć, zna się jako tako na elektronice, ogarnie kwestię programowania. Netflix zachęca jedynie do pracy i udostępnia na swojej stronie poradnik. Tam chętni kok po kroku dowiadują się, co będzie potrzebne i jak tworzyć skarpetki z funkcją zatrzymywania filmu. Czytamy np., że potrzebne będą akumulator, akcelerometr, moduł Arduino - wszystko można kupić m.in. w Sieci.
Skarpety nie muszą być nowe, nie jest wymagana jakaś para dedykowana gadżetowi. Ale Netflix zachęca do stworzenia świątecznej pary z motywem z któregoś z seriali dostępnych na ich platformie. Dowiadujemy się, które modele są najbardziej popularne - niezła promocja ramówki. Cala akcja to naprawdę dobry pomysł na reklamę, bo teksty na temat skarpety szybko rozprzestrzeniają się w Sieci - kolejny viral. Przed świętami, dłuższym wolnym, mówi się i pisze o zwariowanym pomyślę Netfliksa.
Niezła zabawa
Powtórzę: nie wierzę w to, że ten sprzęt może sensownie działać, że to pomocne rozwiązanie. Ale ta kwestia schodzi na dalszy plan - ważniejsze jest samo jego tworzenie. Amerykańska firma może skłonić sporą grupę ludzi do zabawy w domorosłego konstruktora. Możliwe, że na stronach i stornach poświęconych majsterkowaniu takie projekty już się pojawiały, lecz to są miejsca dla pasjonatów i specjalistów, masy na nie nie zaglądają. A o akcji Netfliksa tłum może usłyszeć i zainteresuje się zrobieniem skarpet, poprosi znajomych czy rodzinę o pomoc. Niezły wstęp do tego, by ktoś zajął się majsterkowaniem i kodowaniem. Ojciec z córką, starszy brat z młodszym, dwójka sąsiadów. Autopromocja Netfliksa jest naprawdę pożyteczna.
Jednocześnie zakładam, że jakaś firma wprowadzi do sprzedaży ten produkt - pojawią się skarpety, które wyczują, że właściciel śpi i zastopują projekcję. Chińskie manufaktury pewnie już ruszyły. Przypominam, że tak było z gadżetem Cardboard od Google: najpierw zabawka, potem biznes, na którym chciało się dorobić przynajmniej kilka firm. Czy byłoby wielkim zaskoczeniem, gdyby teraz sytuacja się powtórzyła? To już jednak inna para kaloszy. to znaczy skarpet. Jeśli ktoś chce taki gadżet, niech postara się zrobić go samemu lub z pomocą krewniaka - święta to dobry czas na zabawę tego typu.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu