Netflix

Netflix z nawiązką przebija przewidywania, ale pewnych granic nie przekroczy

Konrad Kozłowski
Netflix z nawiązką przebija przewidywania, ale pewnych granic nie przekroczy
Reklama

Każdego kwartału Netflix dzieli się swoimi statystykami i nie inaczej mogło być tym razem. Jak się okazuje, Netflix podkręcił tempo nie tylko produkcji nowych tytułów oraz nabywania praw, ale także zdobywania nowych użytkowników.

Aktualny licznik wskazuje na 125 milionów widzów wokół globu. W porównaniu z wynikiem sprzed roku mamy więc do czynienia z wzrostem o około 7,41 mln, ponieważ po I kwartale 2017 Netflix chwalił 117,6 mln użytkowników i wtedy wzrost było o 50% niższy. To spory krok naprzód, o którym na rynku amerykańskim firma może jak na razie pomarzyć - w USA przybyło mu jedynie 2 mln użytkowników i ogólna liczba wzrosła do 56,7 mln. Wynika to z wielu aspektów - przede wszystkim nasycenia tamtejszego rynku usługami VOD (Netflix konkuruje z Amazonem i Hulu, a niemal każda ważniejsza stacja TV posiada własny serwis, często również oferowany w modelu subskrypcji). Nie bez znaczenia jest także to, jak długo Netflix operuje w USA, a jaką świeżynką jest w wielu innych krajach - chociażby Polsce, gdzie tak naprawdę będzie we wrześniu świętować swoje drugie urodziny.

Reklama

W kwestiach finansowych Netflix także radzi sobie coraz lepiej. Względem roku poprzedniego udało mu się podnieść przychód o 43% - ostatni kwartał zamknięto kwotą 3,7 mld dolarów. Netflix określa ten okres najlepszym w dotychczasowej działalności firmy, ale w liście do udziałowców jednoznacznie deklaruje dalsze prace nad rozwojem serwisu - wprost mówi się o inwestycji wspomnianych pieniędzy w „produkcje, które przyniosą zadowolenie widzom”.

W tym kwartale na Netflix trafi aż 18 zupełnie nowych produkcji oryginalnych. Doczekamy się także powrotu 11 serii, które debiut mają już za sobą. To chyba najlepiej oddaje to, jaką strategię przyjął Netflix jakiś czas temu. W zestawieniu ze statystykami sprzed roku, te obecne dobitnie ukazują determinację przy tworzeniu własnych seriali i filmów - skoro liczba premier wzrosła z 11 do 18, a liczba powrotów z 3 do 11, to wszystko staje się jasne. A przecież serwis Reeda Hastingsa nie będzie chciał zatrzymać się na takich wynikach.

W liście do udziałowców zaadresowano także problem, z którym Netflix borykać się będzie po raz pierwszy. Przed rokiem jego dwa filmy były wyświetlane na festiwalu w Cannes i brały udział w konkursie, ale do kolejnej takiej okazji prędko nie dojdzie. Regulamin festiwalu zmieniono, a jeden z zapisów zabrania premiery online tytułów pokazywanych na festiwalu w ciągu pierwszych trzech lat. „Nigdy nie zrobilibyśmy tego naszym użytkownikom we Francji” - napisano w liście i trudno nie zrozumieć sytuacji, w jakiej znalazł się Netflix.  „Będziemy brać udział w innych konkursach na całym świecie pomijając ten w Cannes i pozwalając rosnącej liczbie widzów Netflix we Francji na oglądanie naszych oryginalnych filmów”.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama