Popularność naziemnej telewizji cyfrowej zaczyna być nie na rękę dostawcom płatnych usług. Blisko co trzecia osoba korzystająca z nich rozważa rezygna...
Naziemna telewizja cyfrowa coraz atrakcyjniejsza. Dostawcy płatnych usług mają problem
Popularność naziemnej telewizji cyfrowej zaczyna być nie na rękę dostawcom płatnych usług. Blisko co trzecia osoba korzystająca z nich rozważa rezygnację na rzecz darmowej oferty. Jednocześnie spada liczba posiadaczy naziemnej telewizji, którzy planują przejście na płatną.
Zrealizowanie przez agencję MEC badanie "Projekt Cyfrowizja II" wyraźnie pokazuje niepokojący dla dostawców płatnej telewizji trend. Co prawda w skali roku odsetek osób rozważających rezygnację z telewizji satelitarnej lub kablowej na rzecz naziemnej cyfrowej spadł z 30 proc. do 27 proc. Spadła jednak również liczba osób planujących migrację w drugą stronę - z 20 proc. do zaledwie 15 proc.
Obecnie z płatnej telewizji korzysta 66 proc. gospodarstw domowych. Z roku na rok jednak ta liczba spada. Liderem pozostaje Cyfrowy Polsat z 3,5 mln abonentów. Drugie miejsce zajmuje NC+ z 2,1 mln, a podium zamyka UPC z 1,2 mln klientów. Największy problem ma jednak właśnie NC+, bo aż 35 proc. jego klientów w ciągu ostatniego roku rozważało rezygnację z oferty. W przypadku Cyfrowego Polsatu jest to 23 proc. a UPC - 31 proc. Powód w zdecydowanej większości przypadków jest prosty - zbyt wysoka cena. Respondenci wskazywali jednak też na niewystarczającą ofertę oraz rzadkie oglądanie telewizji.
Naziemna telewizja cyfrowa staje się coraz bardziej atrakcyjna dla zwykłego odbiorcy. Obecnie w jej ramach oferowane są 24 kanały, a w przyszłym roku ma pojawić się aż 7 nowych, z czego 4 będą dostarczane przez komercyjnych nadawców. DVB-T ma również całkiem zróżnicowaną ofertę - znajdziemy tutaj kanały filmowe, sportowe, muzyczne, informacyjne, dokumentalne oraz ogólnotematyczne (te póki co przeważają). Każdy zatem ma szansę znaleźć tutaj coś dla siebie, choć skłamałbym pisząc, że jest idealnie. Wiele kanałów dostępnych w ramach naziemnej telewizji rozczarowuje swoją ofertą programową, serwując same odgrzewane kotlety i powtórki. Czasem można odnieść wrażenie, że zajmują miejsce na multipleksach tylko po to, aby nie wpuścić tutaj bardziej wartościowej konkurencji.
O problemie płatnej telewizji pisałem już jakiś czas temu, przy okazji badania pokazującego liczbę codziennie oglądanych przez Amerykanów kanałów. Oferty tego typu nie dość, że zmuszają nas do podpisania umowy na dwa lata, to jeszcze torpedują dziesiątkami bezwartościowych kanałów. Sam się o tym przekonuję nieustannie. Płacąc 50 złotych miesięcznie mam do dyspozycji 100 kanałów, spośród których oglądam zaledwie kilkanaście.
Trudno się zatem dziwić, że preferencje użytkowników są takie a nie inne. Te 24, a niebawem 31 kanałów to bardzo atrakcyjna propozycja - szczególnie, że nie płacimy za nią nawet grosza. Szkoda, że tak ilość nie idzie jeszcze w parze z jakością. Widać wyraźnie, że widzom brakuje pewnych kanałów w bezpłatnej telewizji. Idealnym rozwiązaniem byłaby możliwość po prostu dokupienia ich (każdego z osobna) za symboliczną miesięczną opłatą. Być może kiedyś DVB-T w Polsce dojdzie do takiego poziomu, co prawdopodobnie jeszcze mocniej uderzyłoby w dostawców płatnych usług i ich pakiety po 100, 200 czy 1000 kanałów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu