Nauka

Naukowcy mówią stop sytuacji na orbicie, zabierają sprawy do ONZ

Bartosz Gabiś
Naukowcy mówią stop sytuacji na orbicie, zabierają sprawy do ONZ
Reklama

W ciągu całego 2024 roku wielokrotnie ostrzegano, że należy podjąć już teraz kroki w związku z sytuacją na orbicie ziemskiej. Sprawy najwyraźniej ruszają się za wolno, grupa naukowców ma dość i zabiera sprawy na wyższy szczebel.

Sytuacja na ziemskiej orbicie ulega drastycznej zmianie. Robi się coraz bardziej zatłoczona, a w tym wszystkim, jako obserwator, można poczuć, że nie ma za specjalnie jakiegoś ładu. Wystarczy dodać, że ledwo rok się zaczął, a dzisiaj powędrowało w kosmos 21 Starlinków. A to dopiero początek.

Reklama

Alarmujący przyrost kosmicznych śmieci

Oficjalnie sytuacji na orbicie towarzyszy misja zapewnienia formy komunikacji ludziom na całym świecie, ale nie ma co się oszukiwać. Nie chodzi o dobro, lecz o zysk, a z tym niekoniecznie musi iść w parze rozsądek. Jeszcze kilkanaście lat temu wokół planety krążyło z tysiąc satelitów, dzisiaj jest ich prawie dziesięć razy tyle. Ich obecność oznacza nie tylko kłopoty dla naukowców, ale i ten poważniejszy — śmieci.

Blue Origin

Stwarzają one realne zagrożenie po obydwu stronach orbity. Krążąca coraz większa ilość odpadów może zagrozić pracującym tam obecnie i w przyszłości astronautom. Bliżej Ziemi, problematyczna jest kwestia spalania się nieaktywnych satelitów w atmosferze. Teraz jeszcze sobie planeta radzi, lecz gdy sprawa wymknie się spod kontroli, spalanie się ogromnych ilości maszyn, może spowodować zwiększone stężenie gazów zagrażających ochronnemu płaszczowi naszego domu.

Zaniepokojeni tą sytuacją naukowcy z różnych placówek na świecie, wezwali członków Organizacji Narodów Zjednoczonych do podjęcia ważnego kroku i wciągnięcia sytuacji w kosmosie do programu Zrównoważonego Rozwoju ONZ. Ruch ten zwiększyłby powagę problemu i wskazał, że nadeszła pora na reakcję nim sprawy wymkną się spod kontroli i będzie za późno na wprowadzanie środków zabezpieczających przed eskalacją zagrożenia. Jak zaznacza członkini inicjatywy naukowców, Manager Generalny Slingshot Aerospace, Melissa Quinn:

"Kosmos już nie jest bezgraniczny, jest to zasób, który można wykorzystać poddany coraz większej ingerencji ludzkiej"

Niechciana reakcja łancuchowa

Jak można przeczytać na stronie Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), liczba śmieci w kosmosie, powala z nóg. Większość z nich jest drobna, mają zaledwie od 1 mm do 1 cm i nie każdy odpad da się śledzić i skatalogować. Pomimo tego, naliczono aż 130 milionów kosmicznego odpadu krążącego wokół Ziemi, wraz z elementami o większej budowie, daje to aż 13000 ton śmieci, o których trzeba pamiętać, że przecież okrążają planetę z prędkością 28160 km/h.

Liczby robią wrażenie, lecz czy rzeczywiście stanowią one jakieś zagrożenie? Nasze wyobrażenia przecież są uwarunkowane  percepcją przestrzeni tutaj, na Ziemi, mocno ograniczonej przestrzeni. Na górze jest jej w końcu o wiele więcej i może naukowcy przesadzają? Odpowiedź nie jest jasna, często można spotkać głosy, że obawy są rzeczywiście przedstawiane za szybko. Z drugiej strony, czy nie lepiej, żeby już teraz przeciwdziałać temu, co się może wydarzyć, zamiast być mądrym po szkodzie? Szczególne obawy dotyczą efektu nazwanego Syndromem Kesslera, sytuacji opisanej w 1978 przez naukowca NASA Donalda Kesslera. W skrócie chodzi o to, aby uniknąć sytuacji kiedy grupa odpadków uszkodzi większy element, który rozpocznie reakcję łańcuchową. Tworząc niebezpieczną chmurę śmieci zagrażającą pracy i po prostu bytowi na orbicie okołoziemskiej.

Program zrównoważonego rozwoju odpowiedzią na kryzys

Dlaczego grupa naukowców składająca się między innymi z przedstawicieli samej agencji NASA, wybrali akurat tę drogę walki z nadchodzącym kryzysem orbity? Jest to bowiem program, którego celem jest poprawienie sytuacji na świecie i porusza najważniejsze, zdaniem organizacji, problemy dotykające ludzi mieszkających na Ziemi jak i samą planetę. Wśród celów na lepszą przyszłość są takie punkty jak zakończenie ubóstwa na świecie, głodu, zapewnienie dostępu do wody czy ochrona klimatu.

Można więc zauważyć, bez dwóch zdań, że lista porusza bardzo poważne kwestie i nie jest traktowana lekko. To wyraźnie wskazuje, jak wielkie niebezpieczeństwo widzą naukowcy w sytuacji związanej z trwającą eksploracją orbity okołoziemskiej. Która, chociaż jest chroniona różnymi umowami, to wyraźnie potrzebuje większego wsparcia, gdyż na ten moment przypomina bardziej ziemię niczyją, niż wspólny grunt, o który trzeba dbać.

Reklama

 

 

Reklama

Źródło: space.com, Forbes, ONZ, ESA

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama