XXI wiek. Era internetu, zawsze podłączonych urządzeń, sztucznej inteligencji i technologii ultramobilnych. Mamy tak wiele bram dostępowych do centrum wszelkich informacji, że gdzie się nie obejrzysz, tam możesz sobie wszystko "wyguglać", przeczytać, niemalże dotknąć. Mogłoby się wydawać, że w takich warunkach prawie wszyscy na Ziemi powinni kierować się rozsądkiem i logiką. Ale... świat jest przewrotny. Tak przewrotny, że gotuje się we mnie krew.
Do napisania tego tekstu zainspirował mnie przypadek serwisu Crazy Nauka, który przede wszystkim w przystępny dla zwykłego konsumenta treści sposób przedstawia ciekawostki naukowe. I chwała im za to. Przy okazji, medium stara się również krzewić dobre praktyki w kwestii prezentowania przede wszystkim faktów - rozprawiając się z pseudonaukowymi wykwitami. O co poszło tym razem?
Już samo to, że takie wykwity w sieci się pojawiają wcale mnie nie rusza. Zaniepokoiło mnie jednak co innego: film opublikowany przez tego człowieka ma w momencie pisania tego tekstu uwaga... 3,4 tys. udostępnień oraz 248 tys. wyświetleń na Facebooku. O takich zasięgach mogą czasami pomarzyć nawet wielcy wydawcy.
Serwis Crazy Nauka rozprawił się z mitem metali ciężkich. Ale oni pewnie działają dla Rothschildów, sponsoruje ich Soros, a tak w ogóle to cała redakcja składa się z Reptilian
Piotr Stanisławski natomiast zebrał pył, zbadał go pod mikroskopem i wyszło na to, że ten osad to wcale nie dzieło trucicieli lecz samej przyrody. Szkiełko i oko wskazały, iż mamy do czynienia z niezwykle pospolitym pyłkiem sosny. Dlaczego jednak u Pana Artura test z magnesem wyszedł pozytywnie? Czyżby Reptilianie obrali sobie go za cel tylko dlatego, że jest "świadomy"?
Nie, Artur Stanisławski zdołał wyjaśnić i to - cytuję:
Czechowice-Dziedzice stanowią ośrodek przemysłowy z kopalnią węgla kamiennego, walcownią metali, fabryką zapałek, fabryką sprzętu elektrotechnicznego oraz rafinerią.
~Artur Stanisławski, Crazy Nauka (bazując na artykule w Wikipedii)
A to tam właśnie mieszka Pan Artur - przyciągnięcie pyłku go magnesu nie jest więc niczym dziwnym.
Co mnie wkurzyło najbardziej? To, że artykuł Crazy Nauka nie poniósł się tak dobrze jak idiotyczny wykwit człowieka, który w XXI wieku wierzy w pseudonaukowe gusła
Czyli jest naukowym ignorantem. Czyli przyczynia się do powielania kompletnych bzdur, hodowania "wszystkowiedzących superświadomych" i oszołomów. Nie wiem czy świadomie czy też nie, ale skrzętnie wykorzystuje fakt, iż ludzie - mimo, że żyją w realiach powszechnego dostępu do informacji, nie potrafią ich weryfikować. Mają zerowe pojęcie na temat tego jak łatwo można kłamać w tak potężnym mass-medium jak internet. Nie wiem z czego wynika ich ignorancja - z głupoty? Z lenistwa? Z poprzednich doświadczeń? Ze zgorzknienia?
Gdyby takich ludzi było zaledwie kilku, to pewnie bym nie robił z tego powodu szumu, bo i po co? Na nieznaczące oznaki dewiacji najlepiej jest w ogóle nie reagować - zainteresowanie to woda na młyn dla wyznawców pseudonauk. Gorzej jednak, że Pan Artur ma spore grono, które ślepo mu wierzy. To jest dla mnie zatrważające - jak to jest możliwe, że w czasach, gdy wiedzę mamy na wyciągnięcie ręki jest tyle osób, które intelektualnie błądzą?
Tyle mówicie o upadku mediów. Ale czy czasami to nie jest tak, że media zwyczajnie dostosowują się do konsumentów?
Odniosę się do początków internetu. Kiedyś, gdy jeszcze przyłącz był sporym wydatkiem, a abonament (lub rachunek za telefon) mocno nadszarpywał budżet było nieco inaczej. Sieć była czymś elitarnym, dbano o pewne zasady, trzymano się netykiety, tępiono takie przypadki. Jak jest teraz? Kompletna masówka, a wraz z nią uśredniono IQ światowego internetu do dołu. Internet zamiast stać się katalizatorem powszechnego rozwoju, okazał się między innymi narzędziem do krzewienia szkodliwych ideologii. Czy o to chodziło ludziom, którzy tworzyli to medium? Chyba nie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu