Moja przyjaźń z Androidem wygląda odrobinę tak, jak przyjaźń z Windowsem. Doskonale zdaję sobie sprawę z ich wad, ale i tak uważam, że dla mnie nie ma obecnie nic lepszego na rynku. Podkreślam - dla mnie. Przeżyłem Windows Phone i Windows 10 Mobile, chwilę pobyłem sobie w rezerwacie Apple i ostatecznie zajrzałem do Google. Zasadniczo nie żałuję, ale... te 10 rzeczy można naprawić. A właściwie to nawet trzeba.
Android i bezpieczeństwo. To prawdopodobnie największa szrama na wizerunku Androida
Ta wada wynika niestety głównie z otwartości systemu Android. Repozytorium, które obecnie jest największym sklepem z aplikacjami na świecie (Google Play) jest pełne świetnej jakości aplikacji, ale są tam też programy, które tylko udają, że chcą dla Ciebie dobrze. Google co prawda robi co może aby ten stan rzeczy ukrócić, ale to jak walka z wiatrakami. Wielokrotnie pisaliśmy dla Was o złośliwych aplikacjach, które przeszły certyfikację w Google Play i nieświadomi niczego użytkownicy je pobierali.
I co gorsza, niewiele wskazuje na to, że będzie lepiej. Google ma niby swój machine learning oraz speców od bezpieczeństwa. Co rusz okazuje się, że to za mało, bo prowadzone przez giganta działania to zaledwie kropla w morzu potrzeb.
Otwartość Androida to furtka dla nieuczciwych producentów. Co powiesz na złośliwy program "od nowości"?
Pamiętacie jeszcze aferę z chińskimi producentami w tle, którzy umieszczali w swoich smartfonach (świadomie lub nie - trudno znaleźć na jedno i drugie jednoznaczne dowody) potencjalnie złośliwe oprogramowanie lub aplikacje serwisowe, które powinny zostać usunięte z urządzeń tuż przed wypuszczeniem ich z fabryki? Prawda jest taka, że mimo iż Google ogółem dba o Androida, to inni producenci mogą z nim robić prawdziwe cuda. I najczęściej dowiemy się o nich dopiero, gdy ktoś przypadkiem pozna szczegóły nieuczciwego procederu. Google może jedynie grozić palcem takim producentom i ewentualnie zabronić im tworzenia kolejnych telefonów. Ale przecież nie tędy droga.
Sytuacja w tej materii jest bardzo podoba do komputerów Lenovo, które lądowały u klientów z wbudowanym złośliwym oprogramowaniem reklamowym. Tak, uważam Androida za "nowego Windowsa" naszych czasów.
Co producent to nakładka. Rzadko kiedy jest ona lepsza od "czystego" Androida
Wiecie dlaczego jestem entuzjastą "czystego" Androida? Bo miałem w rękach tyle telefonów wszelkiej maści producentów tworzących własne nakładki, że zwyczajnie gubiłem się w ich funkcjach. Samsung wcześniej straszył swoim owianym złą sławą TouchWizem, który następnie został przemianowany na Experience i wreszcie działa tak jak należy. Do wyboru mamy jeszcze nakładkę od LG, Huawei, Xiaomi, Sony i całej reszty. O ile Android sam w sobie jest na tyle intuicyjny, że nie musiałem się go uczyć na nowo po każdorazowej przesiadce, to mimo wszystko trudno mi było rozstać się z niektórymi funkcjami w poszczególnych telefonach. Mało tego, zdarzało się, że niektóre nakładki w ogóle mi nie odpowiadały. Wybrałem zatem czystego Androida w Nokii 8 i jest mi z tym dobrze. Ale co ma powiedzieć zwykły użytkownik, który przesiada się np. z LG na Samsunga? Ten rzadko kiedy ma świadomość, że to kwestia nakładki.
Czekaj na aktualizację aż umrzesz ze starości (prędzej zrobi to Twój telefon)
Pojawienie się nowej aktualizacji dla Androida u niektórych producentów powinno być równoznaczne z huczną imprezą i strzelającymi korkami od szampana. Serio, jest tak tragicznie, że mam wrażenie, iż właśnie to stanowi największą wadę systemu Google. Ja nie mam z tym wielkiego problemu - Nokia obiecała szybkie uaktualnienia i... generalnie słowa dotrzymuje. Absolutnie nie narzekam. Co mają jednak powiedzieć ci, którzy korzystają z produktów Samsunga, LG, czy Sony? Tam na aktualizacje się czeka - a i nierzadko okazuje się, że niektórzy się tego nie doczekają.
Brak aktualizacji to nie tylko brak nowych funkcji, ale również niezałatane błędy bezpieczeństwa. Co prawda Google w ramach Android One (który jest wdrażany... cóż. Opornie) będzie w stanie zaprowadzić do świata robocika szybkie aktualizacje bezpieczeństwa, ale mało który producent z tego będzie chciał korzystać z obawy o utratę "własnej tożsamości" na rynku.
Są aplikacje piękne i są potworki. Google nie egzekwuje od deweloperów wysokiej jakości
Pozostawia to niejako "wolnemu rynkowi", który ewentualnie takich delikwentów zweryfikuje. A wiecie że do dziś można natrafić na programy pamiętające Androida 4.4.2 i wyglądające dokładnie tak jak jego interfejs? Deweloperzy odpowiadający za te programy nie są zachęcani do zmian - mało tego, ich aplikacje słabo działają nawet na najnowszych urządzeniach. Nowe możliwości Androida + zaawansowane chipsety powodują, że stare programy, jeżeli już trafią na nowsze sprzęty, będą działać (i wyglądać) źle. Natomiast przestarzałe pozycje w repozytorium będą nabijać statystyki.
Google ma ograniczony ekosystem pracy. Android jest w nim "wolnym elektronem"
Google nie potrafi się za to zabrać, więc chce to zrobić Microsoft, oczywiście za pomocą Microsoft Launchera. W Mountain View nie udało się dostarczyć rozwiązania, które pozwalałoby na przenikalność między różnymi klasami urządzeń. Trudno za to winić Google, bo ten gigant nie ma jeszcze swojego poważnego OS-u dla większych stacji roboczych. Niemniej, coś takiego może wkrótce się pojawi, ale raczej nie spodziewam się, że wywróci to świat Windows do góry nogami. W Apple działa to genialnie - iOS i macOS tak świetnie się dogadują, że sam czasami z zazdrością patrzę na kolegów z Makami i iPhone'ami. Serio.
Dobry komunikator? Nie masz wielkiego wyboru
"Google nie potrafi w komunikatory". Allo oraz Duo miały być nową jakością w tej materii, a okazały się trupami tak naprawdę już na starcie. Gigant rozwija kolejne rozwiązanie oparte na starych, dobrych SMS-ach, ale to wymaga także wsparcia operatorów komórkowych, którzy muszą przysposobić sobie nowy standard. A z tym może być pewien kłopot. Dodatkowo - nie wydaje mi się, aby Google udało się stworzyć coś lepszego jak... iMessage, które w kategorii ekosystemowych komunikatorów jest czarnym koniem tego rynku.
Android zwalnia po czasie. Uwierzcie mi na słowo
Korzystam przecież z flagowca. Nokia 8 z czystym Androidem, Snapdragonem 835 i 4 GB pamięci RAM nie jest słabeuszem w stawce i daje sobie radę właściwie ze wszystkimi zasobożernymi programami. W czym więc problem? Przypomina mi to nieco czasy Windowsów od 95 do XP jeszcze, gdy zasadne było przeinstalowanie raz na jakiś czas systemu - o ile ten nie umarł w trakcie użytkowania. Po tym na nowo odkrywaliśmy jak zrywną maszyną dysponowaliśmy zanim nie zaczęliśmy zapychać OS-u. Z Androidem jest to samo - sam jestem po pierwszym takim resecie i choć ten nie jest szczególnie uciążliwy, to jednak wolałbym, żebym nie musiał go nigdy robić. Bo nie tego oczekuję od oprogramowania mobilnego.
Optymalizacja Androida? Kwestia sporna
Choć wiele w tej kwestii się zmieniło i wcale nie trzeba kupować flagowca, żeby cieszyć się odpowiednim komfortem użytkowania, to jednak pewne zaszłości w Androidzie pod tym względem zostały. I tak, nawet jeśli kupisz średniaka i będziesz z niego zadowolony, to uwierz mi, że po czasie będziesz zastanawiać się, dlaczego nie dołożyłeś kilku stówek i nie zainwestowałeś w mocniejszy wariant. Kupując tańszy telefon właściwie przyspieszasz swego rodzaju "wyrok", który sprowadzi Cię do ekranu przywracania do ustawień fabrycznych. Różnie to wygląda również od strony aplikacji. Zauważcie - iOS działa na zdecydowanie gorszych podzespołach i zasuwa aż miło. Android pewnego zapasu jednak potrzebuje - pośrednio wynika to z pewnych sztuczek inżynieryjnych, które pozwalają mu działać niemalże na wszystkim - niezależnie od konfiguracji.
Duży wybór to trudny wybór
To nie jest do końca wada. Wybór to oczywiście genialna sprawa, o ile człowiek jest w stanie racjonalnie wybrać odpowiedni dla siebie smartfon. Większość niestety bazuje na tym, co powie znajomy lub sprzedawca w elektromarkecie. Ten pierwszy może znać się na tym tyle co świnia na gwiazdach, a drugi ma prowizję od każdego sprzedanego produktu konkretnego producenta. Wiarygodność i jednego i drugiego źródła jest słaba, prawda?
A jak jest z iOS? Mamy kilka modeli w różnych (często wysokich) cenach. Od naszych preferencji zależy to, co dostaniemy. Zamawiamy, odbieramy i korzystamy. Voila. Z Androidem tak prosto niestety nie ma.
To nasze 10 wad Androida. Podrzuć nam swoje!
Z pewnością macie swoje spostrzeżenia odnośnie Androida. Sekcja komentarzy tradycyjnie należy do Was - powiedzcie co Was boli w kontekście tego systemu. Liczymy na Wasze opinie!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu