Wygląda na to, że bezpieczeństwo i dane osobowe nie są najmocniejszą stroną popularnej platformy do prowadzenia wideokonferencji.
Nikt chyba nie przypuszczał, że tak nagle i bez wcześniejszego przygotowania praca wielu osób czy lekcje w szkołach przeniosą się do sieci. W związku z tym aplikacje do prowadzenia wideorozmów w ostatnim czasie wręcz eksplodowały popularnością i jednym z takich programów jest bez wątpienia Zoom. Ale co nagle, to po diable - jak to mówią. Firma będzie musiała zapłacić 85 milionów kary, bo nie dopięła wszystkiego na ostatni guzik.
85 milionów dolarów za naruszenie prywatności
Aż 85 milionów dolarów będzie musiał w ramach ugody zapłacić Zoom. Chodzi o naruszenie prywatności użytkowników, co oczywiście wiąże się z lukami w protokołach bezpieczeństwa usługi.
To efekt pozwu zbiorowego przeciwko Zoomowi z marca 2020 roku. 14 użytkowników zarzuciło firmie, że bez ich zgody i wiedzy przekazywał dane osobowe innym firmom. Co więcej, podniesiono tak zwany zoombombing, czyli możliwość zakłócania wideorozmów, w których uczestniczyli. Do spotkań mogły bowiem dołączać osoby postronne. W normalnym świecie raczej nikt nie wchodzi nieproszony na spotkania czy konferencje, zostawienie jednak takiej furtki w internecie to proszenie się o kłopoty. Sami doskonale wiecie jak jest, w sieci ludziom puszczają hamulce i czują się całkowicie bezkarni i anonimowi.
Jak czytamy, jeśli ugoda wejdzie w życie, każdy z użytkowników korzystający z płatnej wersji serwisu będzie mógł uzyskać zwrot 15 procent kwoty opłaconego abonamentu lub 25 dolarów. Użytkownicy korzystający z bezpłatnej wersji otrzymają natomiast 15 dolarów - prawnicy zajmujący się sprawą szacują, że koszty procesowe wyniosą aż 25 milionów dolarów.
Zoom nie przyznaje się do winy twierdząc, że bezpieczeństwo było od zawsze ich głównym priorytetem. Właśnie widać, szczególnie, że nie była to ani pierwsza tego typu sprawa, ani ugoda związana z problemami z bezpieczeństwem platformy.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu