Mówi się, że Google ma problem. Problem całkiem spory, bo dotyczy projektu, który jakiś czas temu miał stać się projektem flagowym i pociągnąć Google ...
Mówi się, że Google ma problem. Problem całkiem spory, bo dotyczy projektu, który jakiś czas temu miał stać się projektem flagowym i pociągnąć Google na szczyt innowacyjności w kategorii dystrybucji masowej. Mowa naturalnie o Google Glass, których jak wiemy zabrakło podczas głośnego keynote'a na konferencji I/O.
Pierwszy film promocyjny zrobił wrażenie na większości osób, które go zobaczyły. Obiecywał on naprawdę fantastyczną rzeczywistość, przynajmniej w moje ocenie. Nie uważam kolejnych gadżetów i ekspansję Google za początki Skynetu - jeżeli ktoś nie decyduje się "płacić" własnymi danymi za darmowe usługi, to ma do tego prawo. Zachowuję rozsądek w udostępnianiu własnych informacji, ale nie zamierzam zupełnie zrezygnować z wygodnych i przydatnych narzędzi w obawie przed tym, że pan po drugiej stronie globu czyta moje e-maile. By być pewnym, że unikniemy takiej sytuacji musielibyśmy umieścić serwer pocztowy we własnym domu i go odpowiednio zabezpieczyć (choć i to nie jest rozwiązanie w 100% zapewniające bezpieczeństwo) lub... zupełnie odciąć się od Sieci. Skąd taki wstęp? Ponieważ propozycja Google bardzo mi się podoba i wcale nie wykracza ponad to, co prawie wszyscy dziś wyczyniają ze swoimi smartfonami. Jeżeli zegarek na nadgarstku lub okulary wyposażone w niewielki ekranik i kamerę mają ułatwić mi codzienne czynności, to zdecyduję się na ich zakup.
Technologia przezroczysta
Do tej pory o Google Glass mogłem jedynie przeczytać lub obejrzeć wideo. Zapoznałem się z naprawdę spora ilością materiałów poświęconych temu gadżetowi, dlatego moje przypuszczenia i oczekiwania wobec tego jak sprawdzają się w praktyce były jasno określone. Obiecałem też sobie, że jeśli będę czuł się nieswojo z takim "czymś" na głowie, a wpatrywanie się w kryształ znajdujący się w odległości zaledwie 2-3 centymetrów od mojego oka będzie nieprzyjemne, podejmę decyzję o porzuceniu planów ewentualnego zakupu (biorąc pod uwagę, że będzie to możliwe).
I rzeczywiście z początku moje główne obawy się potwierdziły. Google wyraźnie daje do zrozumienia, że zadaniem Glass jest umożliwienie nam na skupieniu się nad rzeczywistością, którą mamy przed oczami. Technologia ma być "przezroczysta" - mamy z niej korzystać, ale nie kosztem chwili, wydarzenia w którym bierzemy udział i nie możemy pozwolić na to, by jedno czy drugie urządzenie dosłownie przesłoniło nam świat. Dlatego projekcja obrazu następuje "daleko" w prawym, górnym rogu naszego pola widzenia. Zmusza to nas to delikatnej "gimnastyki" oka, która może okazać się dla wielu osób nienaturalna. Pierwsze chwile z Google Glass to próby dostosowania oprawek, nosków na tyle, by obraz znalazł się w zasięgu wzroku. Dopiero gdy nam się to uda, możemy rozpocząć "przygodę". Nie jest to jednak tak łatwe, jak mogłoby się wydawać, ponieważ kąt pod jakim pełen obraz jest dla nas widoczny jest dość wąski i wymagane jest naprawdę precyzyjne ustawienie.
Okulary przymierzyłem podczas akcji "Google Glass w Lublinie". Egzemplarz, który udało mi się wypróbować był wyposażony w kilka aplikacji poza tymi, które oferuje samo Google. Znalazły się tam między innymi również gry, lecz mnie przede wszystkim interesowały te główne, by nie powiedzieć podstawowe funkcje okularów, dlatego to właśnie na nich skupiłem swoją uwagę.
Ile teorii w praktyce?
Po pojedynczym tapnięciu na panel znajdujący się na prawym zauszniku wyświetlona zostaje aktualna godzina oraz podpowiedź sugerująca wypowiedzenie słów "OK Glass". Nawigacja po interfejsie następuje przy pomocy gestów typu "swipe" w orientacji poziomej i pionowej. Pomimo faktu, że nadal jest to deweloperska wersja urządzenia i oprogramowania, płynność działania nie była niemiłą niespodzianką. Większość funkcji działała błyskawicznie, na inne trzeba było odczekać krótką chwilę, ale nie na tyle, by było to irytujące. Warto dodać, że z powodu aury i sporego zainteresowania okularami, były one narażone niemal przez cały czas na przegrzanie. Nie jest to urządzenie, które stworzone jest do ciągłej pracy i wyświetlania treści niczym telewizor. Miniaturowe układy zamknięte w możliwie najmniejszej obudowie nie są w stanie pracować non stop przez kilka godzin. Jest to zabójcze dla baterii i wydajności urządzenia, czego krótko mówiąc doświadczyłem.
Jednak tym, co ma być jedną z najważniejszych cech okularów, czyli obsługa bezdotykową, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Po wydaniu komendy "OK Glass" wyświetlana jest niemalże pełna lista poleceń, które możemy wypowiedzieć jako następne. Chcesz zrobić zdjęcie? Śmiało. Nagrać film? Nie ma problemu. Odnaleźć coś za pomocą wyszukiwarki Google lub na mapach? Bułka z masłem. Dzięki obecności aplikacji Shazam możliwe także było rozpoznanie aktualnie odtwarzanej w naszym otoczeniu muzyki. "OK Glass. Rozpoznaj to." (ang. "OK Glass. Recognize it.") wystarczy, by otrzymać odpowiedź na ciągle powracające pytanie: "co to za kawałek?". Wykonanie zdjęcia nie odbywa się jednak tak szybko, jak jest to naturalnie prezentowane w materiałach promocyjnych, co nie zmienia faktu, że pyknięcie fotki sytuacji którą mamy przed oczami po wypowiedzeniu 4 słów jest mega wygodne, super proste i z początku niezwykle ekscytujące.
Ze względu na okoliczności nie miałem możliwości sprawdzenia działania okularów w połączeniu z moim własnym smartfonem i w codziennych warunkach. Mimo to, postarałem się zachować takie pozory zachować. Prowadziłem rozmowę z osobami obecnymi przy stoisku i szczerze mówiąc po kilku chwilach zupełnie zapomniałem, że Google Glass znajdują się na mojej głowie. Gdy jednak chciałem, dla przykładu, sprawdzić aktualną temperaturę i szanse na opady wystarczyło zerknięcie w górę i krótka komenda. Te sytuację mogę też przyrównać do okoliczności, w których otrzymałbym powiadomienie i spojrzał, by sprawdzić czy jest to sprawa wymagająca mojej błyskawicznej reakcji. Właśnie w tym mają nam pomóc wearable devices - zegarki czy okulary. W 100% potwierdza się więc to, o czym mówił Daniel Mendalka opisując codzienność z Google Glass w rozmowie ze mną w sierpniu zeszłego roku.
Tylko ty widzisz, i tylko ty słyszysz
Gdy przeglądając kolejne dostępne aplikacje dotarłem do odtwarzacza muzyki przypomniałem sobie o tym oryginalnym rozwiązaniu, na które zdecydowało się Google. Chodzi oczywiście o przewodnictwa kostnego, które stosowane jest przy przekazywaniu dźwięku. Po kilku minutach słuchania muzyki nie czułem żadnego dyskomfortu, ale spójrzmy prawdzie w oczy - kto zdecydowałby się na słuchanie muzyki w taki sposób? Do komunikacji takie rozwiązanie jest świetne, ponieważ niezależnie od warunków w naszej okolicy zawsze usłyszymy przekazywany dźwięk i nie ma możliwości, by ktoś inny był w stanie cokolwiek usłyszeć.Dźwięk jest nieco płaski, ale brak większości niskich tonów nie jest drażniący. Jakość dźwięku jest bardzo dobra. Przy rozmowach telefonicznych, Hangoutach i odsłuchiwaniu komend podczas nawigacji przewodnictwo kostne sprawdza się naprawdę świetnie.
Czy przekonałem się do zakupu Google Glass? Na pewno nie zniechęciłem się. Mój “apetyt” na zerknięcie lekko do góry i prawo po usłyszeniu każdego dźwięku powiadomienia nieco się zaostrzył. Możliwość błyskawicznej rekacji na notyfikacje oraz możliwość ujęcia dokładnie tego co widzę bez sięgania po aparat lub rozpoczynania wideorozmowy na jakimkolwiek urządzeniu to bardzo intrygująco rysująca się przyszłość.
To nadal technologia jutra. Odległego "jutra"
Pytanie jednak czy ta przyszłość nadejdzie. Dziś okulary te można nabyć za około 7 tysięcy złotych (raz trochę mniej, raz więcej) na przykład na aukcjach internetowych. Google Glass najpierw wprowadzono do publicznej sprzedaży na jeden dzień, później na stałe. Cena pozostała na poziomie 1,5 tysiąca dolarów. To nadal bardzo dużo, moim zdaniem za dużo. Ile byłbym w stanie wyłożyć na takie “cacko”? Oczywiście nie byłby to impulsywny zakup, lecz planowana inwestycja, na którą odkładałbym dłuższy czas, lecz myślę że kwota oscylująca w granicach 2, może 2,5 tysiąca złotych byłaby do przyjęcia. Nadal za dużo? Tylko strzelam, obserwując brak tendencji do spadku ceny.
Być może doczekamy czasów, kiedy taki gadżet będzie można zakupić za znacznie mniej, a jego możliwości będą znacznie większe. Tym co martwi mnie najbardziej, to brak znajomości zasad działania i świadomości użyteczności Glass, a także negatywne nastawienie innych do obecności okularów na naszej głowie. Strach przed brakiem prywatności jest do pewnego stopnia zrozumiały, jednak obecność smartfonów w naszych kieszeniach lub dłoniach w najbardziej prywatnych sytuacjach nikogo już nie dziwi. Nie jesteś pewien czy właśnie przy użyciu Glass nie zrobiłem ci zdjęcia jedynie mrugając? Tej pewności nie masz także, gdy dziesiątki osób dookoła ciebie spaceruje ze smartfonami w rekach, których kamery mogą cały czas nagrywać i fotografować. “Takie czasy” chciałoby się rzec. Skoro do obecności smartfonów już przywykliśmy, to i do okularów możemy się przyzwyczaić. “Smart-okularów”.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu