Android jest obecnie najpopularniejszym mobilnym systemem operacyjnym, a jego przewaga nad konkurencją ciągle się zwiększa. Na sukces tego systemu zło...
Naprawdę warto poświęcić gwarancję, dla CyanogenMod!
Student informatyki. Pasjonat wszystkiego co tyka ...
Android jest obecnie najpopularniejszym mobilnym systemem operacyjnym, a jego przewaga nad konkurencją ciągle się zwiększa. Na sukces tego systemu złożyło się wiele czynników, a jednymi z nich są otwartość i łatwość dostępu. Niestety, ale te zalety są też jego przekleństwem. Producenci smartfonów chcą mieć urządzenia z własnymi nakładkami, chcą uzależnić użytkownika od własnego systemu aktualizacji.
Android dość mocno zmodyfikowany niestety działa gorzej, niż jego czysty odpowiednik. Jako użytkownik Samsunga z nakładką TouchWiz musiałem męczyć się z rozwiązaniami koreańskiego producenta. Wiem, że Samsung Galaxy Ace 2 nie jest flagowcem, ale Nokia Lumia 520 z Windows Phone 8 o bardzo podobnej specyfikacji działa znacznie lepiej. To co działało się z moim smartfonem po aktualizacji Androida do wersji 4.1.2 oraz nakładki do najnowszej proponowanej wówczas przez Samsunga, czyli Nature UX zachęcało mnie do jak najszybszej zmiany na jakiś sprzęt oparty na mobilnym systemie proponowanym przez Microsoft. Jako osoba mocno przywiązana do wielu usług Google postanowiłem dać Androidowi jeszcze jedną szansę, tym razem miał on nie posiadać syfu od Samsunga. Mimo wiedzy o utracie gwarancji wybrałem, że zainstaluje u siebie CyanogenMod 11, który oparty jest na systemie Google’a w najnowszej odsłonie. Tak wolałem zostać pozbawiony gwarancji, niż męczyć się nawet przy tak prostej czynności jak wysłanie sms, nawet przy tym system potrafił odmówić dalszej współpracy.
Mimo, iż instalowana przeze mnie modyfikacja była w wersji beta, to zdecydowałem się na nią, ponieważ to właśnie Android KitKat miał być znacznie lepiej przystosowany do urządzeń ze słabą specyfikacją. Aktualizacje przebiegła bez żadnych problemów, a po kilku tygodniach korzystania dała mi sporo do myślenia nad sensem modyfikacji czystego Androida przez producentów.
Jeśli nie posiadasz flagowca, to niestety musisz poświęcić gwarancję, by smartfon działał poprawnie
To właśnie to zdanie było jednym z pierwszych jakie przyszło mi do głowy po kilku dniach korzystania z CyanogenMod. Mój Samsung Galaxy Ace 2 przeżywa obecnie jakby drugą młodość, a może pierwszą, w końcu Samsung nigdy nie dał mu innej możliwości, zawsze Ace 2 działał jakby był dawno na emeryturze. Oczywiście nie mogę liczyć na wydajność spotykaną w najdroższych obecnie urządzeniach, ale nie musiałem do tej pory resetować smartfonu, spadki płynności w interfejsie są bardzo rzadkie i praktycznie nie wpływają na komfort pracy. Już prawie wcale nie widzę komunikatu, że aplikacja musiała zostać zamknięta, moja opinia o mobilnym Google Chrome, czy aplikacjach YouTube, G+, Facebook też się poprawiła. Niech tylko teraz Samsung wyda komunikat, że Galaxy Ace 2 nie dostanie nowszej wersji systemu, nie dlatego, że mamy Cię drogi kliencie za frajera, tylko ze względu na zbyt słabą specyfikację. Pozostanie mi tylko definitywnie skreślić wszystkie smartfony z średniej i niskiej półki od Samsunga.
W ogóle nie brakuje mi większości aplikacji proponowanych przez producenta, które tylko zajmowały dodatkowe miejsce dublując funkcjonalnością te dostarczone przez Google. U mnie nie było z tym jeszcze tak źle, ale użytkownicy Samsunga Galaxy S4 z pewnością nie są zadowoleni, że zmodyfikowany Android zajmuje, aż 8 GB pamięci, które mogliby wykorzystać na własne dane. Nie wiem ile syfu musiał wcisnąć producent, że ilość zajmowanego miejsca wzrosła tak drastycznie. Ile z tych dodatkowych aplikacji jest faktycznie wykorzystywana? No i kiedy skończy się wsparcie do S4?
Android zmodyfikowany przez producenta jest też niestety na jego łasce w sprawie aktualizacji do nowszej wersji. Praktycznie tylko posiadacze flagowych i najdroższych modeli mogą liczyć na w miarę sensowny system aktualizacji. Większość smartfonów z niższej półki wcale nie uświadczy aktualizacji. Z jednej strony jest to bardzo wygodne dla producenta, łatwiej zachęcić użytkownika do zmiany smartfonu na nowszy model. Według mnie Google powinno już dawno zrobić coś w tej sprawie, wymuszając minimum 2-3 letnie wsparcie na takim samym poziomie jak mają flagowe modele.
Jak wspomniałem na początku naprawdę warto poświęcić gwarancję. Już kilka razy widziałem jak użytkownicy zmodyfikowanego Androida przeklinają pod nosem, gdy chcieli zrobić zdjęcie, wysłać wiadomość do znajomego czy przejrzeć galerię, a musieli oglądać ponownie ekran powitalny, w końcu często tylko reset urządzenia jest jedynym wyjściem. Jako, że i tak jest mała szansa, że smartfon zepsuje się przed końcem gwarancji, a jeśli już się to stanie to często z naszej winny lub chociaż według serwisu, że z naszej winny. Zawsze jest też możliwość wgrania ponownie systemu od producenta mając nadzieję, że nikt w serwisie nie będzie sprawdzał czy robiliśmy coś więcej ze smartfonem. Wiem, że kilka takich urządzeń bez problemu przeszło naprawę i nikt z serwisu nie próbował odmówić gwarancji.
Czy nakładki mają obecnie sens?
To właśnie to pytanie zadałem sobie jako drugie po krótkiej przygodzie z czystym system od Google. Android przed wydaniem wersji 4.0 nie wyglądał zbyt dobrze, interfejs był brzydki i mało funkcjonalny. Nakładki producentów prezentowały się lepiej, a dodatkowo wprowadzały wiele dodatkowych elementów, które znacząco poprawiały komfort korzystania. Obecnie czysty Android prezentuje się naprawdę świetnie, posiada większość opcji spotykanych wśród wersji modyfikowanych przez producenta. Mi z czystego Androida 4.4 korzysta się wygodniej, niż z nakładki TouchWiz, jest dla mnie bardziej intuicyjny, można powiedzieć, że nawet jest prostszy w obsłudze.
Niestety jak zawsze nie wszystko jest idealne. Dla przykładu można podać aplikację aparatu, która w Androidzie prosto od Google jest naprawdę kiepska. Opcji związanych z robieniem zdjęcia jest bardzo mało, a sam interfejs jest niewygodny. Aplikacje aparatu od Samsunga, czy HTC pozwalają na znacznie więcej, dają nam łatwiejszy dostęp do przełączania się między nagrywaniem filmów, a robieniem zdjęć, dostępnych opcji jest też o wiele więcej. Ogólnie mam wrażenie, że większość aplikacji od Google pozwalają na mniej, niż te od producentów smartfonów. Chociaż mi osobiście to nie przeszkadza.
Często producent do własnych urządzeń dodaje własne aplikacje, które pozwalają wykorzystać wszystkie możliwości urządzenia. Chociażby aplikacja pilota w HTC One czy możliwość włączenie systemu Beats Audio w ustawieniach systemu. Warto też wspomnieć o Samsungu Galaxy Note 3, gdzie producent dzięki odpowiednim modyfikacjom sprawił, że korzystanie z Androida na tak ogromnym wyświetlaczu jest przyjemne, nawet z wykorzystaniem jednej ręki. Nie wszystkie nakładki to tylko brzydka narośl na system. Jestem wielkim fanem HTC Sense, która w modelu One prezentuje się fenomenalnie, idealnie współgra ze stylistyką całego smartfonu.
Podsumowanie
Z jednej strony możemy dostać nakładkę, która nie prezentuje się lepiej od czystego Androida, a do tego nie oferuje praktycznie żadnych dodatkowych możliwości. Z drugiej strony dzięki nakładkom producenci są w stanie lepiej przystosować swoje smartfony. Jednak te nakładki wpływają druzgocąco na pracę słabszych modeli, które i tak nie są wyposażane w większość funkcji droższych braci. Może najlepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie nakładek tylko dla flagowych modeli, gdzie w wielu wypadkach naprawdę ma to sens. Producenci odpowiadali by tylko za aktualizację tylko tych drogich zmodyfikowanych urządzeń, a wszyscy inny mogliby liczyć na wsparcie ze strony Google.
Jeśli nic się nie zmieni w tej kwestii to kupując niedługo mojego nowego smartfona będę rozważał tylko dwie możliwości: Nexus lub smartfon z Windows Phone 8. Ostatnio coraz bardziej podoba mi się mobilny system Microsoftu, tym bardziej, że korzystam z Windows 8.1 oraz Xboxa 360, a w miarę spójny ekosystem może być świetnym wyborem. No i wszystkie urządzenie z Windows Phone 8 dostaną aktualizację do wersji 8.1.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu