Chociaż dla wszystkich fanów kosmosu, po latach posuchy, nastały piękne czasu, coraz mocniej zaczynamy odczuwać efekty wspomnianej kosmicznej pauzy. Trwające ponad dwie dekady ograniczania programów kosmicznych i naukowych, cięcia budżetów jednostek badawczych spowodowały, że spora część sprzętu albo nie otrzymała koniecznych remontów, albo nie pojawili się w odpowiednim czasie ich następcy. Dobitnym przykładem, do czego to prowadzi, była zeszłoroczna katastrofa radioteleskopu w Arecibo. Dziś trwa walka z poważną awarią teleskopu kosmicznego Hubble'a.
Najpierw Arecibo, teraz teleskop Hubble'a. Czy Ziemia straci kolejne „oko”?
Koniec z kosmicznym ASO
Hubble Space Telescope (nazywany też HST) został umieszczony na orbicie w 1990 r., co oznacza, że w kosmosie służy nam już 31 lat. Nie był urządzeniem bezawaryjnym, ale przez lata regularnie serwisowano go przy użyciu amerykańskich wahadłowców. W całej historii odbyło się pięć takich misji, ale ostatnia miała miejsce w 2009 r.
Dzięki tym wyprawom udało się skorygować „fabryczną” wadę lustra teleskopu oraz ogarnąć kilka większych i mniejszych problemów. Niestety, wahadłowców już nie ma, a sam teleskop jest coraz starszy. Naukowcy liczyli jednak, że posłuży im jeszcze przez jedną, a może i dwie dekad. Te nadzieje potęgował fakt, że wystrzelenie jego następcy, teleskopu Jamesa Webba opóźnia się już 14 lat.
Dodajmy, że nawet jeśli zaplanowane na końcówkę roku wyniesienie nowego teleskopu i umieszczenie go w punkcie Lagrange L2 układu Ziemia - Słońce dojdzie do skutku, nie wiadomo kiedy ten rozpocznie regularną działalność operacyjną. Historia HST pokazuje, że trzeba liczyć się z możliwością wystąpienia różnych niespodzianek.
Awaria pamięci
Niestety, nadzieje mogą okazać się płonne. Kilka dni temu teleskop przerwał pracę i przeszedł w tryb serwisowy. Analiza danych wykazała, że „fizycznie” teleskopowi nic nie dolega, zawiódł za to stary komputer sterujący jego pracą. Najbardziej prawdopodobną przyczyną awarii, jest degradacja, przez warunki panujące w kosmosie, kości pamięci tego modułu. NASA podjęła już próbę restartu całej jednostki, a następnie przełączenia teleskopu pod kontrolę komputera zapasowego, ale jak na razie wszystko zawiodło.
Z powodu braku wahadłowców fizyczna naprawa na tę chwilę nie jest możliwa. Kilka lat temu padł pomysł, żeby serwisowanie Hubble'a wznowić przy pomocy małych promów kosmicznych Dream Chaser, problem w tym, że ich przygotowanie również się opóźnia. Pierwszy, bezzałogowy lot orbitalny przewidziano na 2022 r.
Co dalej?
Pozostaje więc pytanie, co robić jeśli zdalne metody zawiodą. Przykład Arecibo pokazuje, że nie wszystko musi ułożyć się po naszej myśli. W optymistycznym wariancie teleskop wznowi działanie i przez kolejnych 20 lat będzie stanowił backup dla teleskopu Jamesa Webba, a jednocześnie umożliwi większej liczbie naukowców prowadzenie obserwacji.
Należy jednak mieć z tyłu głowy, że z JWSC wiele rzeczy może pójść nie tak. Ze względu na miejsce, w którym będzie umieszczony, każda awaria może wyłączyć go na długie miesiące, albo na zawsze. Nie wspomnę o tym, że samo wyniesienie i umieszczenie na orbicie może przynieść niespodzianki. Posiadanie zapasowego teleskopu na orbicie jest więc bardzo pożądane.
Wydaje się, że agencje kosmiczne, a szczególnie NASA, powinny przemyśleć kwestię budowy, przeznaczonego do umieszczenia na orbicie okołoziemskiej, Hubble 2. Jeśli tego nie zrobią, może okazać się jak z Arecibo i chińskim FAST, że to Chińczycy zostaną z jedynym działającym narzędziem podobnej klasy. W 2024 r. w okolice właśnie budowanej stacji Tiangong ma trafić, większy od Hubble'a, teleskop Xuntian...
Źródło: [1]
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu