Polska

Najmłodszy polski milioner drwi z Policji, ale ona sama się o to prosiła

Maciej Sikorski
Najmłodszy polski milioner drwi z Policji, ale ona sama się o to prosiła
15

Śledziłem wczoraj kolejną odsłonę spektaklu z Piotrem Kaszubskim w roli głównej. To słynny "najmłodszy polski milioner", a obecnie osoba poszukiwana listem gończym. Sprawa nowa nie jest, lecz doczekaliśmy się świeżego aktu - Policja postanowiła wykorzystać w poszukiwaniach media społecznościowe. Efe...

Śledziłem wczoraj kolejną odsłonę spektaklu z Piotrem Kaszubskim w roli głównej. To słynny "najmłodszy polski milioner", a obecnie osoba poszukiwana listem gończym. Sprawa nowa nie jest, lecz doczekaliśmy się świeżego aktu - Policja postanowiła wykorzystać w poszukiwaniach media społecznościowe. Efekt? Na razie komiczny: Kaszubski sobie z nich drwi, część odbiorców przekazu robi to samo, kpią też media. Znowu pojawia się myśl, iż przed działaniem trzeba pomyśleć dwa razy.

Część z Was zastanawia się pewnie kim jest Piotr Kaszubski. Nie będę opisywał tej persony i jej "działalności" - w Sieci znajdziecie na ten temat mnóstwo informacji. Odsyłam też do tekstu Jakuba, który poświęcił przedsiębiorcy uwagę kilka tygodni temu. Mamy tu młodego człowieka, który zrobił duże interesy, stał się gwiazdą, naciągnął rzesze ludzi, a przy tym możliwe, że był tylko słupem, za którym stoi ktoś znacznie mocniejszy. Potem było kajanie się na Facebooku i obietnica poprawy, w powietrzu cały czas wisi fakt ukrywania się przed organami ścigania. Ten motyw robił wczoraj furorę w internetach.

Idea jest słuszna, ale...

Pomysł Policji, by wykorzystać social media, szerzej Internet, do realizowania swoich zadań, nie jest zły. To po prostu kolejny kanał komunikacji z obywatelami, jeśli ktoś zaginął, warto wykorzystać Sieć, jeśli służby mundurowe potrzebują świadków jakiegoś zajścia też należy skorzystać z tego rozwiązania. Podobnie jest z listami gończymi - warto o nich informować np. na Facebooku, jedna próba na sto może przynieść efekty. Zawsze coś. Dlatego doceniam, że Policja nie boi się Internetu i korzysta z niego w swojej pracy. Jest jedno "ale".

Więcej szkód niż pożytku

Za każdym razem, gdy chce się wykonać jakiś ruch w Sieci (ale nie tylko tutaj), trzeba sprawę dwa razy przemyśleć - to nie są kwestie, w których trzeba szybko podejmować decyzje. Gdyby ktoś w Policji się zastanowił, być może doszedłby do wniosku, że w tym konkretnym przypadku nie ma sensu ogłaszać na Facebooku, że Kaszubski jest poszukiwany listem gończym, że Policja prosi o pomoc. Dlaczego? Bo ten człowiek i tak jest dobrze kojarzony przez sporą część obywateli, media często wyciągają jego historię i już od jakiegoś czasu wiadomo, że organy ściągania nie są w stanie zatrzymać Kaszubskiego. Sporo osób śmieje się z poczynań Policji, która nie może namierzyć człowieka, chociaż ten nie zapadł się pod ziemię - jest aktywny w mediach społecznościowych, nie sprawia wrażenia zbiega ukrywającego się w amazońskiej dżungli.

Śledziłem wczoraj kolejną odsłonę spektaklu z Piotrem Kaszubskim w roli głównej. To słynny "najmłodszy polski milioner", a obecnie osoba poszukiwana listem gończym. Sprawa nowa nie jest, lecz doczekaliśmy się świeżego aktu - Policja postanowiła wykorzystać w poszukiwaniach media społecznościowe. Efekt? Na razie komiczny: Kaszubski sobie z nich drwi, część odbiorców przekazu robi to samo, kpią też media. Znowu pojawia się myśl, iż przed działaniem trzeba pomyśleć dwa razy.

Część z Was zastanawia się pewnie kim jest Piotr Kaszubski. Nie będę opisywał tej persony i jej "działalności" - w Sieci znajdziecie na ten temat mnóstwo informacji. Odsyłam też do tekstu Jakuba, który poświęcił przedsiębiorcy uwagę kilka tygodni temu. Mamy tu młodego człowieka, który zrobił duże interesy, stał się gwiazdą, naciągnął rzesze ludzi, a przy tym możliwe, że był tylko słupem, za którym stoi ktoś znacznie mocniejszy. Potem było kajanie się na Facebooku i obietnica poprawy, w powietrzu cały czas wisi fakt ukrywania się przed organami ścigania. Ten motyw robił wczoraj furorę w internetach.

Idea jest słuszna, ale...

Pomysł Policji, by wykorzystać social media, szerzej Internet, do realizowania swoich zadań, nie jest zły. To po prostu kolejny kanał komunikacji z obywatelami, jeśli ktoś zaginął, warto wykorzystać Sieć, jeśli służby mundurowe potrzebują świadków jakiegoś zajścia też należy skorzystać z tego rozwiązania. Podobnie jest z listami gończymi - warto o nich informować np. na Facebooku, jedna próba na sto może przynieść efekty. Zawsze coś. Dlatego doceniam, że Policja nie boi się Internetu i korzysta z niego w swojej pracy. Jest jedno "ale".

Więcej szkód niż pożytku

Za każdym razem, gdy chce się wykonać jakiś ruch w Sieci (ale nie tylko tutaj), trzeba sprawę dwa razy przemyśleć - to nie są kwestie, w których trzeba szybko podejmować decyzje. Gdyby ktoś w Policji się zastanowił, być może doszedłby do wniosku, że w tym konkretnym przypadku nie ma sensu ogłaszać na Facebooku, że Kaszubski jest poszukiwany listem gończym, że Policja prosi o pomoc. Dlaczego? Bo ten człowiek i tak jest dobrze kojarzony przez sporą część obywateli, media często wyciągają jego historię i już od jakiegoś czasu wiadomo, że organy ściągania nie są w stanie zatrzymać Kaszubskiego. Sporo osób śmieje się z poczynań Policji, która nie może namierzyć człowieka, chociaż ten nie zapadł się pod ziemię - jest aktywny w mediach społecznościowych, nie sprawia wrażenia zbiega ukrywającego się w amazońskiej dżungli.

Wstawiając na Facebooku post z prośbą o pomoc, o informacje, Policja potwierdza, że nie ma pojęcia gdzie znajduje się młody milioner. Nie trzeba było długo czekać na negatywne komentarze, ludzie zaczęli pytać jak to możliwe, że policjanci nie są w stanie znaleźć tego człowieka. Zaczęto zachęcać funkcjonariuszy do większego wysiłku (delikatnie pisząc), nie obyło się bez żartów. Gdyby na tym stanęło, możliwe, że sprawa nie stałaby się fundamentem do kolejnych memów i kpin, które szybko obiegają Sieć. Stało się jednak inaczej - Kaszubski dał o sobie znać.

Bo to słaba fotka była

Najmłodszy polski milioner prosił ("absolutnie"), by Policja zmieniła zdjęcie w ogłoszeniach dotyczących listu gończego, w samym liście. Argumentował to tym, że niekorzystnie na nich wyszedł. Dowcipniś. Policja znowu dostała pstryczka w nos. Człowiek, którego nie potrafią znaleźć, drwi z nich na całego - to doskonała pożywka dla innych ludzi chcących pożartować z organów ściągania. Niestety dla policji, nie skończyło się na uszczypliwych komentarzach na Facebooku.

Poszukiwany od dawna przez policję 23-letni biznesmen Piotr Kaszubski właśnie uruchomił usługę, która pomoże policji w jego schwytaniu.

– Platforma "Gdzie jest Piotr?" wzorowana jest na popularnej usłudze jednego z czołowych operatorów komórkowych – ogłosił podczas konferencji prasowej przed komendą stołeczną policji. – Wysyłając SMS-a o treści "TAK" pod numer 92599 za jedyne 30 PLN plus VAT, policjanci mogą dowiedzieć się, gdzie aktualnie przebywam.

– Nareszcie coś dla nas, dni Piotra Kaszubskiego na wolności są już policzone. Idziemy po ciebie - ucieszył się jeden z policjantów cytowany w informacji prasowej. [źródło]

To fragment tekstu z ASZdziennik.pl - wczoraj rzucił mi się w oczy kilka razy. Wieczorem wypłynęła też taka "informacja":

Śmieszne? Niby tak. A że śmiech to zdrowie, wypada podziękować Policji i Kaszubskiemu. Sęk w tym, że takie akcje obnażają nieskuteczność organów ścigania, narażają je na śmieszność. Tę sytuację można jednak było przewidzieć, wypadało zastanowić się nad tym, jak ludzie i media przyjmą post o bezskutecznych poszukiwaniach młodego naciągacza. Nie trzeba jasnowidza, by stwierdzić, że to dobra pożywka do kpin. I nie przybliży ona Policji do celu, jakim jest schwytanie Kaszubskiego. Powtórzę: zastanów się dwa razy...

Warto w tym miejscu dodać, że dzisiaj wiele osób wytyka Policji bezskuteczność, media śmieją się z mundurowych, ale ten człowiek (i stojący za nim ludzie?) wcześniej zadrwił z rzeszy klientów, których naciągnął i z dziennikarzy/redaktorów/blogerów chwalących jego przedsiębiorczość. Dzisiaj łatwo żartować z Policji, ale ta ostatnia może pod nosem uśmiechać się na myśl, że dwudziestolatek wcześniej wodził za nos liczną grupę Polaków. Dlatego warto skończyć z tymi drwinami i pomóc służbom w ujęciu gagatka, by to widowisko dobiegło końca.

Wstawiając na Facebooku post z prośbą o pomoc, o informacje, Policja potwierdza, że nie ma pojęcia gdzie znajduje się młody milioner. Nie trzeba było długo czekać na negatywne komentarze, ludzie zaczęli pytać jak to możliwe, że policjanci nie są w stanie znaleźć tego człowieka. Zaczęto zachęcać funkcjonariuszy do większego wysiłku (delikatnie pisząc), nie obyło się bez żartów. Gdyby na tym stanęło, możliwe, że sprawa nie stałaby się fundamentem do kolejnych memów i kpin, które szybko obiegają Sieć. Stało się jednak inaczej - Kaszubski dał o sobie znać.

Bo to słaba fotka była

Najmłodszy polski milioner prosił ("absolutnie"), by Policja zmieniła zdjęcie w ogłoszeniach dotyczących listu gończego, w samym liście. Argumentował to tym, że niekorzystnie na nich wyszedł. Dowcipniś. Policja znowu dostała pstryczka w nos. Człowiek, którego nie potrafią znaleźć, drwi z nich na całego - to doskonała pożywka dla innych ludzi chcących pożartować z organów ściągania. Niestety dla policji, nie skończyło się na uszczypliwych komentarzach na Facebooku.

Śledziłem wczoraj kolejną odsłonę spektaklu z Piotrem Kaszubskim w roli głównej. To słynny "najmłodszy polski milioner", a obecnie osoba poszukiwana listem gończym. Sprawa nowa nie jest, lecz doczekaliśmy się świeżego aktu - Policja postanowiła wykorzystać w poszukiwaniach media społecznościowe. Efekt? Na razie komiczny: Kaszubski sobie z nich drwi, część odbiorców przekazu robi to samo, kpią też media. Znowu pojawia się myśl, iż przed działaniem trzeba pomyśleć dwa razy.

Część z Was zastanawia się pewnie kim jest Piotr Kaszubski. Nie będę opisywał tej persony i jej "działalności" - w Sieci znajdziecie na ten temat mnóstwo informacji. Odsyłam też do tekstu Jakuba, który poświęcił przedsiębiorcy uwagę kilka tygodni temu. Mamy tu młodego człowieka, który zrobił duże interesy, stał się gwiazdą, naciągnął rzesze ludzi, a przy tym możliwe, że był tylko słupem, za którym stoi ktoś znacznie mocniejszy. Potem było kajanie się na Facebooku i obietnica poprawy, w powietrzu cały czas wisi fakt ukrywania się przed organami ścigania. Ten motyw robił wczoraj furorę w internetach.

Idea jest słuszna, ale...

Pomysł Policji, by wykorzystać social media, szerzej Internet, do realizowania swoich zadań, nie jest zły. To po prostu kolejny kanał komunikacji z obywatelami, jeśli ktoś zaginął, warto wykorzystać Sieć, jeśli służby mundurowe potrzebują świadków jakiegoś zajścia też należy skorzystać z tego rozwiązania. Podobnie jest z listami gończymi - warto o nich informować np. na Facebooku, jedna próba na sto może przynieść efekty. Zawsze coś. Dlatego doceniam, że Policja nie boi się Internetu i korzysta z niego w swojej pracy. Jest jedno "ale".

Więcej szkód niż pożytku

Za każdym razem, gdy chce się wykonać jakiś ruch w Sieci (ale nie tylko tutaj), trzeba sprawę dwa razy przemyśleć - to nie są kwestie, w których trzeba szybko podejmować decyzje. Gdyby ktoś w Policji się zastanowił, być może doszedłby do wniosku, że w tym konkretnym przypadku nie ma sensu ogłaszać na Facebooku, że Kaszubski jest poszukiwany listem gończym, że Policja prosi o pomoc. Dlaczego? Bo ten człowiek i tak jest dobrze kojarzony przez sporą część obywateli, media często wyciągają jego historię i już od jakiegoś czasu wiadomo, że organy ściągania nie są w stanie zatrzymać Kaszubskiego. Sporo osób śmieje się z poczynań Policji, która nie może namierzyć człowieka, chociaż ten nie zapadł się pod ziemię - jest aktywny w mediach społecznościowych, nie sprawia wrażenia zbiega ukrywającego się w amazońskiej dżungli.

Wstawiając na Facebooku post z prośbą o pomoc, o informacje, Policja potwierdza, że nie ma pojęcia gdzie znajduje się młody milioner. Nie trzeba było długo czekać na negatywne komentarze, ludzie zaczęli pytać jak to możliwe, że policjanci nie są w stanie znaleźć tego człowieka. Zaczęto zachęcać funkcjonariuszy do większego wysiłku (delikatnie pisząc), nie obyło się bez żartów. Gdyby na tym stanęło, możliwe, że sprawa nie stałaby się fundamentem do kolejnych memów i kpin, które szybko obiegają Sieć. Stało się jednak inaczej - Kaszubski dał o sobie znać.

Bo to słaba fotka była

Najmłodszy polski milioner prosił ("absolutnie"), by Policja zmieniła zdjęcie w ogłoszeniach dotyczących listu gończego, w samym liście. Argumentował to tym, że niekorzystnie na nich wyszedł. Dowcipniś. Policja znowu dostała pstryczka w nos. Człowiek, którego nie potrafią znaleźć, drwi z nich na całego - to doskonała pożywka dla innych ludzi chcących pożartować z organów ściągania. Niestety dla policji, nie skończyło się na uszczypliwych komentarzach na Facebooku.

Poszukiwany od dawna przez policję 23-letni biznesmen Piotr Kaszubski właśnie uruchomił usługę, która pomoże policji w jego schwytaniu.

– Platforma "Gdzie jest Piotr?" wzorowana jest na popularnej usłudze jednego z czołowych operatorów komórkowych – ogłosił podczas konferencji prasowej przed komendą stołeczną policji. – Wysyłając SMS-a o treści "TAK" pod numer 92599 za jedyne 30 PLN plus VAT, policjanci mogą dowiedzieć się, gdzie aktualnie przebywam.

– Nareszcie coś dla nas, dni Piotra Kaszubskiego na wolności są już policzone. Idziemy po ciebie - ucieszył się jeden z policjantów cytowany w informacji prasowej. [źródło]

To fragment tekstu z ASZdziennik.pl - wczoraj rzucił mi się w oczy kilka razy. Wieczorem wypłynęła też taka "informacja":

Śmieszne? Niby tak. A że śmiech to zdrowie, wypada podziękować Policji i Kaszubskiemu. Sęk w tym, że takie akcje obnażają nieskuteczność organów ścigania, narażają je na śmieszność. Tę sytuację można jednak było przewidzieć, wypadało zastanowić się nad tym, jak ludzie i media przyjmą post o bezskutecznych poszukiwaniach młodego naciągacza. Nie trzeba jasnowidza, by stwierdzić, że to dobra pożywka do kpin. I nie przybliży ona Policji do celu, jakim jest schwytanie Kaszubskiego. Powtórzę: zastanów się dwa razy...

Warto w tym miejscu dodać, że dzisiaj wiele osób wytyka Policji bezskuteczność, media śmieją się z mundurowych, ale ten człowiek (i stojący za nim ludzie?) wcześniej zadrwił z rzeszy klientów, których naciągnął i z dziennikarzy/redaktorów/blogerów chwalących jego przedsiębiorczość. Dzisiaj łatwo żartować z Policji, ale ta ostatnia może pod nosem uśmiechać się na myśl, że dwudziestolatek wcześniej wodził za nos liczną grupę Polaków. Dlatego warto skończyć z tymi drwinami i pomóc służbom w ujęciu gagatka, by to widowisko dobiegło końca.

Poszukiwany od dawna przez policję 23-letni biznesmen Piotr Kaszubski właśnie uruchomił usługę, która pomoże policji w jego schwytaniu.

– Platforma "Gdzie jest Piotr?" wzorowana jest na popularnej usłudze jednego z czołowych operatorów komórkowych – ogłosił podczas konferencji prasowej przed komendą stołeczną policji. – Wysyłając SMS-a o treści "TAK" pod numer 92599 za jedyne 30 PLN plus VAT, policjanci mogą dowiedzieć się, gdzie aktualnie przebywam.

– Nareszcie coś dla nas, dni Piotra Kaszubskiego na wolności są już policzone. Idziemy po ciebie - ucieszył się jeden z policjantów cytowany w informacji prasowej. [źródło]

To fragment tekstu z ASZdziennik.pl - wczoraj rzucił mi się w oczy kilka razy. Wieczorem wypłynęła też taka "informacja":

Śledziłem wczoraj kolejną odsłonę spektaklu z Piotrem Kaszubskim w roli głównej. To słynny "najmłodszy polski milioner", a obecnie osoba poszukiwana listem gończym. Sprawa nowa nie jest, lecz doczekaliśmy się świeżego aktu - Policja postanowiła wykorzystać w poszukiwaniach media społecznościowe. Efekt? Na razie komiczny: Kaszubski sobie z nich drwi, część odbiorców przekazu robi to samo, kpią też media. Znowu pojawia się myśl, iż przed działaniem trzeba pomyśleć dwa razy.

Część z Was zastanawia się pewnie kim jest Piotr Kaszubski. Nie będę opisywał tej persony i jej "działalności" - w Sieci znajdziecie na ten temat mnóstwo informacji. Odsyłam też do tekstu Jakuba, który poświęcił przedsiębiorcy uwagę kilka tygodni temu. Mamy tu młodego człowieka, który zrobił duże interesy, stał się gwiazdą, naciągnął rzesze ludzi, a przy tym możliwe, że był tylko słupem, za którym stoi ktoś znacznie mocniejszy. Potem było kajanie się na Facebooku i obietnica poprawy, w powietrzu cały czas wisi fakt ukrywania się przed organami ścigania. Ten motyw robił wczoraj furorę w internetach.

Idea jest słuszna, ale...

Pomysł Policji, by wykorzystać social media, szerzej Internet, do realizowania swoich zadań, nie jest zły. To po prostu kolejny kanał komunikacji z obywatelami, jeśli ktoś zaginął, warto wykorzystać Sieć, jeśli służby mundurowe potrzebują świadków jakiegoś zajścia też należy skorzystać z tego rozwiązania. Podobnie jest z listami gończymi - warto o nich informować np. na Facebooku, jedna próba na sto może przynieść efekty. Zawsze coś. Dlatego doceniam, że Policja nie boi się Internetu i korzysta z niego w swojej pracy. Jest jedno "ale".

Więcej szkód niż pożytku

Za każdym razem, gdy chce się wykonać jakiś ruch w Sieci (ale nie tylko tutaj), trzeba sprawę dwa razy przemyśleć - to nie są kwestie, w których trzeba szybko podejmować decyzje. Gdyby ktoś w Policji się zastanowił, być może doszedłby do wniosku, że w tym konkretnym przypadku nie ma sensu ogłaszać na Facebooku, że Kaszubski jest poszukiwany listem gończym, że Policja prosi o pomoc. Dlaczego? Bo ten człowiek i tak jest dobrze kojarzony przez sporą część obywateli, media często wyciągają jego historię i już od jakiegoś czasu wiadomo, że organy ściągania nie są w stanie zatrzymać Kaszubskiego. Sporo osób śmieje się z poczynań Policji, która nie może namierzyć człowieka, chociaż ten nie zapadł się pod ziemię - jest aktywny w mediach społecznościowych, nie sprawia wrażenia zbiega ukrywającego się w amazońskiej dżungli.

Wstawiając na Facebooku post z prośbą o pomoc, o informacje, Policja potwierdza, że nie ma pojęcia gdzie znajduje się młody milioner. Nie trzeba było długo czekać na negatywne komentarze, ludzie zaczęli pytać jak to możliwe, że policjanci nie są w stanie znaleźć tego człowieka. Zaczęto zachęcać funkcjonariuszy do większego wysiłku (delikatnie pisząc), nie obyło się bez żartów. Gdyby na tym stanęło, możliwe, że sprawa nie stałaby się fundamentem do kolejnych memów i kpin, które szybko obiegają Sieć. Stało się jednak inaczej - Kaszubski dał o sobie znać.

Bo to słaba fotka była

Najmłodszy polski milioner prosił ("absolutnie"), by Policja zmieniła zdjęcie w ogłoszeniach dotyczących listu gończego, w samym liście. Argumentował to tym, że niekorzystnie na nich wyszedł. Dowcipniś. Policja znowu dostała pstryczka w nos. Człowiek, którego nie potrafią znaleźć, drwi z nich na całego - to doskonała pożywka dla innych ludzi chcących pożartować z organów ściągania. Niestety dla policji, nie skończyło się na uszczypliwych komentarzach na Facebooku.

Poszukiwany od dawna przez policję 23-letni biznesmen Piotr Kaszubski właśnie uruchomił usługę, która pomoże policji w jego schwytaniu.

– Platforma "Gdzie jest Piotr?" wzorowana jest na popularnej usłudze jednego z czołowych operatorów komórkowych – ogłosił podczas konferencji prasowej przed komendą stołeczną policji. – Wysyłając SMS-a o treści "TAK" pod numer 92599 za jedyne 30 PLN plus VAT, policjanci mogą dowiedzieć się, gdzie aktualnie przebywam.

– Nareszcie coś dla nas, dni Piotra Kaszubskiego na wolności są już policzone. Idziemy po ciebie - ucieszył się jeden z policjantów cytowany w informacji prasowej. [źródło]

To fragment tekstu z ASZdziennik.pl - wczoraj rzucił mi się w oczy kilka razy. Wieczorem wypłynęła też taka "informacja":

Śmieszne? Niby tak. A że śmiech to zdrowie, wypada podziękować Policji i Kaszubskiemu. Sęk w tym, że takie akcje obnażają nieskuteczność organów ścigania, narażają je na śmieszność. Tę sytuację można jednak było przewidzieć, wypadało zastanowić się nad tym, jak ludzie i media przyjmą post o bezskutecznych poszukiwaniach młodego naciągacza. Nie trzeba jasnowidza, by stwierdzić, że to dobra pożywka do kpin. I nie przybliży ona Policji do celu, jakim jest schwytanie Kaszubskiego. Powtórzę: zastanów się dwa razy...

Warto w tym miejscu dodać, że dzisiaj wiele osób wytyka Policji bezskuteczność, media śmieją się z mundurowych, ale ten człowiek (i stojący za nim ludzie?) wcześniej zadrwił z rzeszy klientów, których naciągnął i z dziennikarzy/redaktorów/blogerów chwalących jego przedsiębiorczość. Dzisiaj łatwo żartować z Policji, ale ta ostatnia może pod nosem uśmiechać się na myśl, że dwudziestolatek wcześniej wodził za nos liczną grupę Polaków. Dlatego warto skończyć z tymi drwinami i pomóc służbom w ujęciu gagatka, by to widowisko dobiegło końca.

Śmieszne? Niby tak. A że śmiech to zdrowie, wypada podziękować Policji i Kaszubskiemu. Sęk w tym, że takie akcje obnażają nieskuteczność organów ścigania, narażają je na śmieszność. Tę sytuację można jednak było przewidzieć, wypadało zastanowić się nad tym, jak ludzie i media przyjmą post o bezskutecznych poszukiwaniach młodego naciągacza. Nie trzeba jasnowidza, by stwierdzić, że to dobra pożywka do kpin. I nie przybliży ona Policji do celu, jakim jest schwytanie Kaszubskiego. Powtórzę: zastanów się dwa razy...

Warto w tym miejscu dodać, że dzisiaj wiele osób wytyka Policji bezskuteczność, media śmieją się z mundurowych, ale ten człowiek (i stojący za nim ludzie?) wcześniej zadrwił z rzeszy klientów, których naciągnął i z dziennikarzy/redaktorów/blogerów chwalących jego przedsiębiorczość. Dzisiaj łatwo żartować z Policji, ale ta ostatnia może pod nosem uśmiechać się na myśl, że dwudziestolatek wcześniej wodził za nos liczną grupę Polaków. Dlatego warto skończyć z tymi drwinami i pomóc służbom w ujęciu gagatka, by to widowisko dobiegło końca.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Facebookpolicja