Jeszcze moment, jeszcze chwila, a Internet "z kabla" zostanie przeze mnie porzucony na dobre. Jako, że na pewien czas wyprowadziłem się z Rzeszowa (al...
Jeszcze moment, jeszcze chwila, a Internet "z kabla" zostanie przeze mnie porzucony na dobre. Jako, że na pewien czas wyprowadziłem się z Rzeszowa (ale wracam), nie miałem możliwości zabrania ze sobą Internetu od Netii, z którą miałem różne przygody. W wolnym domu pod Sandomierzem dostępu do Internetu już nie było - potrzebowałem rozwiązania prostego, taniego i "na krótko". Padło na dostęp do Internetu LTE.
LTE w domu - to może się udać
Jako, że mama potrzebowała telefonu komórkowego na już, na teraz, przy czym chciała zachować swój poprzedni numer i taryfę, podreptałem do Play, gdzie takową słuchawkę otrzymałem - razem z kartą SIM, gdzie przez 6 miesięcy oferowano mi Internet LTE "bez limitu" za darmo przez 6 miesięcy. Akurat - jak znalazł. Jeden z telefonów z Androidem posłużył mi za router LTE, mama otrzymała telefon. Wprowadziłem się na totalne odludzie pod Sandomierzem, stacja bazowa obsługująca LTE w odległości około 3 km ode mnie. Z zasięgiem bywało krucho, ale... ale był.
Stąd też, gdy tylko nadarzyła się okazja testowania routera LTE, byłem raczej naturalnym wyborem w Antywebie. Do moich rąk trafił sprzęt dobrze znanego mi producenta - AVM. FRITZ!Box 6840 LTE to urządzenie, z którym polubiłem się właściwie od razu. I jeśli mowa o takiej metodzie dostępu do Internetu - ten router dla mnie jest wzorem dla innych urządzeń.
Na papierze FRITZ!Box 6840 LTE wygląda naprawdę dobrze. W sumie, to tak dobrze, że aż to, co obecnie oferuje LTE w Polsce jest niemożliwe do osiągnięcia w naturalnych warunkach. W teorii powinniśmy otrzymać transfery do 100 Mbps (down) i 50 Mbps (up). Praktyka ujawnia niestety ogromne jeszcze przeszkody technologiczne we wdrażaniu tej technologii. O ile jej obecność z miesiąca na miesiąc wręcz się poprawia, to już osiągane transfery pozostawiają dużo do życzenia. Niemniej jednak kilka razy udało mi się osiągnąć całkiem przyzwoitą prędkość pobierania, ponad 40 Mbps, gdzie w Rzeszowie byłoby to niemożliwe do osiągnięcia z powodu ograniczeń infrastruktury w dzielnicy, gdzie mieszkałem. Tam wyciągałem "ledwo" 10 Mbps. A tak, na odludziu wyciągnąłem "czterdziechę". Jest przebitka.
Jedno, co mnie urzekło w tym urządzeniu to genialna stabilność łącza dla każdego podłączonego urządzenia w domu. Już pal licho ograniczenia smartfona robiącego za router LTE, ten po prostu nie wyrabiał już w przypadku, gdy zbliżałem się do limitu podłączonych urządzeń. Jak jeden komputer darł treści z Internetu jak szalony, inny miał problem z odpaleniem strony głównej Google. Gdy smartfon z Windows 10 Mobile pobierał aktualizację, reszta musiała zaczekać, aż łącze się nieco zwolni. I tak w kółko właściwie.
Natomiast z FRITZ!Box-em 6840 LTE sprawa wyglądała dużo prościej. Rozmowa na Skype, pobieranie treści z Internetu oraz transmisja meczu z VOD nie gryzły się ze sobą, nikt nie cierpiał. W gry online grać nie próbowałem, jednak testy wykazały opóźnienia na poziomie max. 45-50 ms. To już całkiem nieźle i obstawiam, że gdyby przyszło nam grać na takich parametrach łącza, to byłoby to całkiem komfortowe. No, ale "nielimitowane" łącze aż tak nielimitowane nie jest. Umowa z Play przewiduje założenie pewnego lejka po przekroczeniu 100 GB / miesiąc. I akurat w tym limicie się mieszczę w sumie nie oszczędzając tej metody dostępu do Internetu.
Pokaż Frycku co masz w środku
Router pieszczotliwy nazywany przeze mnie "Fryckiem" pozwala na dostęp do sieci LTE w prędkościach do 100 Mbps pobierania i 50 Mbps wysyłania (o czym już wspominałem). Nie ma problemu z obsłużeniem jakiegokolwiek sprzętu wykorzystującego łączność WiFi dzięki 802.11 N, a pasmo sieci bezprzewodowej to odpowiednio 2,4 GHz lub 5 GHz. Do dyspozycji mamy oprócz tego cztery gigabitowe porty LAN, jeden port USB gdzie podłączymy pendrive'a, urządzenie 3w1. Sprzęt obsługuje również elementy "inteligentnego domu", podłączymy do niego maksymalnie 10 gniazdek FRITZ!DECT 200, zrobimy z niego dysk w Sieci, NAS-a oraz... serwer multimediów. Dostępna jest również centralka telefoniczna - zatrzęsienie funkcji w tym oto urządzeniu. Jest naprawdę nieźle.
Z tym, że mam problem z ustaleniem, czy ten sprzęt przy ogromie tych wszystkich funkcji sprawdziłby się do domu. Z jednej strony jestem pod ogromnym wrażeniem włożonej przez AVM pracy w ten router. Z drugiej - nie wiem, czy ktokolwiek myśli o wydaniu blisko tysiąca złotych na router LTE. Zwłaszcza, że w domu duża ilość funkcji będzie istniała tylko w formie "dodatków", z których raczej korzystać nie będziemy. Cóż, jeżeli chodzi o firmy, AVM na pewno spełni oczekiwania. W domu również się sprawdzi, ale nastawmy się na "przepłacenie" za funkcyjną muskulaturę tego modelu.
Oprogramowanie routera - cud, miód i orzeszki
Równie mocną stroną urządzenia jest ogrom funkcji oraz możliwości kryjących się w panelu administracyjnym. Szczególną uwagę chciałbym przyłożyć do ekranu, który pozwoli nam dobrać optymalne miejsce do ustawienia FRITZ!Box-a. W tym menu ustawień urządzenie dostarcza nam informacji na temat mocy sygnału i pozwala nam na ocenę, który obszar w domu wykazuje najlepsze możliwości dla połączenia LTE. W tym wypadku udało mi się ustalić najlepsze możliwe położenie dla sprzętu. Różnice nie były duże - głównie ze względu na obecność dwóch naprawdę solidnych antenek do odbioru sygnału LTE. Zresztą i ta, która "nadawała" sygnał Wi-Fi do urządzeń również świetnie dawała sobie radę. Cały dom został świetnie objęty zasięgiem, a i cały obszar przed domem wykazywał jeszcze możliwość stabilnego łączenia się z siecią bezprzewodową. Dopiero po tym, jak przekracza się parking pod domem o kilka metrów, sygnał jest tracony. (a od routera jest to jakieś 25 metrów, w dodatku za ścianą)
Również ciekawy jest monitor wydajności urządzenia - ten pokazuje nam jak bardzo obciążony jest sprzęt, który rozsyła nam dostęp do Internetu na kilka urządzeń. U mnie nigdy nie udało się wykorzystać choćby w połowie tego, co oferuje router, a umówmy się - jak na swoje potrzeby i tak go nie oszczędzałem. Co prawda nie ustawiłem serwera multimediów, NAS-a, centralki telefonicznej i innych kilku funkcji, ale i tak byłem pod wrażeniem tego, jak ów sprzęt radzi sobie nie tylko z wydajnością, ale i poborem mocy. W tym wypadku router wcale nie nadwyrężał mojego rachunku energetycznego i nie zauważyłem wręcz żadnej różnicy na fakturze.
W urządzeniu istnieje mnóstwo tak prostych, acz pożytecznych funkcji, że trudno nie przyklasnąć AVM pomysłowości i... zdrowego rozsądku. Nawet przyciski na sprzęcie można zablokować w razie potrzeby - by nie dłubał przy nich dowcipny pracownik firmy, czy dziecko, które wszelkie guziki lubi wcisnąć.
Router ponadto świetnie prezentuje parametry łącza, z którego aktualnie korzystamy. I co więcej, sprawdzają się one właściwie w stu procentach.
Tak, to najlepszy router LTE jaki znam
Trudno odmówić AVM rozmachu z tym routerem. Jego cena i możliwości wskazują jasno - jest to ponadprzeciętne urządzenie dla ponadprzeciętnych wymagań z ponadprzeciętnymi możliwościami. W wielkim skrócie oddaje to ogrom funkcji, które znajdują się w środku tego urządzenia. Jedynym mankamentem może być fakt, iż znajdując się w zasięgu sieci jedynie 3G, z mobilnego Internetu nie skorzystamy - zwyczajnie zabrakło takiego właśnie modemu. Ale to nie jest wada, która przesądza o złej jakości urządzenia. AVM można pogratulować stworzenia świetnego sprzętu dopasowującego się do nowych potrzeb konsumentów. Czapki z głów!
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu