Od dnia prezentacji nowego flagowca Samsunga trochę czasu już minęło, do dnia premiery topowego smartfonu LG musimy poczekać jeszcze kilka miesięcy. M...
Od dnia prezentacji nowego flagowca Samsunga trochę czasu już minęło, do dnia premiery topowego smartfonu LG musimy poczekać jeszcze kilka miesięcy. Między tymi imprezami znajdziemy inne ciekawe wydarzenie z rynku mobilnego: HTC zaprezentuje dzisiaj następcę modelu One. O tym smartfonie mówi się już od dawna, można wręcz odnieść wrażenie, że wiemy na jego temat wszystko i korporacja niczym nas dzisiaj nie zaskoczy. Warto zabrać plotki, które trafiły do branżowych mediów, by wieczorem móc skonfrontować je z rzeczywistością.
Jakiś czas temu pisałem, iż trwający dobrych kilka miesięcy "festiwal pogłosek" dotyczących nowego flagowca HTC nie wróży dobrze firmie. A przynajmniej samej premierze – wyciek tak wielu danych może sprawić, że korporacja nie będzie miała czym zaskoczyć podczas prezentacji. To oznacza oczywiście znużenie gości zaproszonych na imprezę oraz osób zainteresowanych tym segmentem rynku mobilnego. Produkt może być świetny, ale skoro wszystko już na jego temat wiadomo, to o zachwyt trudno: "wow" można było powiedzieć, dwa tygodnie temu, gdy oglądało się smartfon na YouTube. Teraz to już "stary news". Niestety, takie czasy, taka branża.
Zaraz po prezentacji Galaxy S5 HTC "przestrzegło" potencjalnych klientów koreańskiego producenta, by nie kupowali tego sprzętu i poczekali do 25 marca, czyli dnia premiery następcy modelu One. Taka zagrywka nie może oczywiście dziwić, ponieważ zachwalanie swojego produktu oparte o deprecjonowanie osiągnięć konkurencji nie jest niczym nowym. Skoro jednak Tajwańczycy podbili w ten sposób stawkę, to teraz nie pozostaje im nic innego, jak udowodnić, że nie blefowali i mają mocne karty. W przeciwnym razie zostaną szybko zagłuszeni i niekoniecznie przez Samsunga czy LG – zagrożenie stanowią dla nich także chińscy producenci. Niedawno Tomasz pisał o nowym smartfonie Oppo, o uwagę branży powalczy dzisiaj z HTC korporacja ZTE – jeśli okaże się, że ich nowa Nubia to naprawdę mocna propozycja, to następca One może na tym stracić.
Napisałem przed chwilą "następca One" i takiego określenia trzymam się w tekstach poświęconych urządzeniu występującemu m.in. pod kodową nazwą M8. Powód jest bardzo prosty: nadal nie wiadomo, jaką nazwę otrzyma ono oficjalnie. Korporacja może mieć z tym spory problem, o czym wspominałem już w tym tekście. Najbardziej prawdopodobna wydaje się wersja The All New HTC One, ale ta propozycja do mnie po prostu nie przemawia. Jestem ciekaw, jak wybrnie z tego firma i czy znajdzie rozwiązanie, które nie będzie działało na niekorzyść urządzenia.
Intrygujące jest to, że wątpliwości wzbudza nazwa produktu, a wygląd, specyfikacje urządzenia oraz część zastosowanych przez producenta rozwiązań uatrakcyjniających sprzęt, nie są już owiane tajemnicą (przynajmniej tak zakładamy). W tekście znajdziecie wizualizacje nowego smartfonu, w znacznej mierze nawiązano do designu znanego z modelu One. Stwierdzenie, że oba modele są do siebie bliźniaczo podobne nie byłoby zgodne z prawdą, ale podobieństwo rzuca się w oczy - HTC postanowiło nie wprowadzać radykalnych zmian. Część Czytelników zainteresować mogą zdjęcia, na których nowy smartfon zestawiono z produktami konkurencji (widać iPhone 5S, LG G2, Samsung Galaxy S4, Sony Xperia Z1 oraz Samsung Galaxy Note 3) – na tej podstawie można mniej więcej określić z czym będziemy mieli do czynienia. Co ze specyfikacją?
To wątek, który najbardziej interesuje znaczną część osób śledzących branżowe wydarzenia: co znajdziemy na pokładzie smartfonu? Wedle pogłosek (te opierają się już na kilku wideorecenzjach), producent zdecydował się na 5-calowy wyświetlacz Full HD, czterordzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 801 o taktowaniu 2,36 GHz (plus układ Adreno 330) oraz 2 GB pamięci operacyjnej (jedni stwierdzą, że za mało, inni uznają, że w zupełności wystarczy). Klienci będą mogli kupić sprzęt z różną ilością pamięci wbudowanej: od 16 GB (10 GB do dyspozycji użytkownika) przez 32 GB do 64 GB. Warto wspomnieć, że ten parametr będzie można poprawiać za pomocą gniazda microSD (do aż 128 GB). Skoro już o gniazdach mowa, to nowy One korzysta z kart nanoSIM.
Smartfon o wymiarach 146,36 × 70,6 × 9,35 mm i wadze 160 g ma być wyposażony w baterię o pojemności 2600 mAh. Zapewne pojawią się głosy przekonujące, że to trochę mało, jak na sprzęt o tak wymagających podzespołach, ale warto dodać, iż HTC prawdopodobnie przygotowało specjalny tryb pracy, który ma zapewniać użytkownikowi względną mobilność. Rozwiązanie przypomina trochę to zastosowane przez Samsunga – przy niskim poziomie energii w baterii, smartfon uruchomi tryb, który pozwoli mu pracować nawet przez kilkanaście kolejnych godzin. Ponoć będzie to możliwe za sprawą odłączenia większości funkcji i modułów wyczerpujących akumulator.
W minionych tygodniach HTC wrzucało do Sieci filmy, poświęcone nowemu urządzeniu. Nie zobaczyliśmy go ani razu, ale w kolejnych materiałach zwracano uwagę na zagadnienia dopracowywane przez producenta. Omawiano kwestie głośników/dźwięku, obudowy oraz aparatu i funkcji fotograficznych (poniżej znajdziecie wszystkie cztery filmiki – do mnie ten przekaz jakoś nie trafił). Moduł foto ma być sporym atutem nowego telefonu: akcent na to zagadnienie położono już w modelu One, teraz ma ono zostać rozwinięte. Np. za sprawą dwóch obiektywów umieszczonych na tylnej obudowie. Jaki jest cel tych działań?
Do głowy może przychodzić opcja tworzenia treści 3D (HTC już kiedyś eksperymentowało z takim rozwiązaniem – nie zdobyło ono popularności) i prawdopodobnie będzie to możliwe, ale na tym sprawa się nie kończy. Dwa obiektywy mają być pomocne przy zmianie punktu ostrości zdjęcia (nawet już wykonanego). Więcej szczegółów na temat tej funkcji poznamy zapewne dzisiaj wieczorem i w kolejnych dniach, gdy produkt będzie szerzej opisywany i wstępnie testowany. Póki co można jednak napisać, że utrzymuje się trend rozwijania modułów fotograficznych w telefonach – to już nie jest jedno sezonowa moda, lecz kolejny rok zmagań producentów na tym polu.
Oprócz rozbudowanego głównego komponentu fotograficznego, na pokładzie nowego One pojawi się także przednia kamera 5 Mpix oraz zestaw modułów łączności, czujników i gniazd właściwy dla smartfonów tego typu. W tym wszystkim zabrakło ponoć miejsca na radio FM, ale wielu użytkowników pewnie by tego nie zauważyło. Warto wspomnieć jeszcze o funkcji znanej z flagowca LG polegającej na wybudzaniu smartfonu za pomocą stukania w ekran. To rozwiązanie ma rekompensować umieszczenie włącznika w nie do końca komfortowym miejscu, czyli na górnej krawędzi telefonu.
The All New HTC One trafi na rynek z platformą Google Android 4.4 KitKat i nakładką Sense 6.0. Kiedy to nastąpi? Prawdopodobnie już w kwietniu – jeżeli Tajwańczykom uda się wystartować ze sprzedażą w najbliższym czasie i nie przytrafią im się takie problemy, jak w roku ubiegłym, to będą mogli bezpośrednio konkurować z Samsungiem i ich Galaxy S5 (chociaż pisałem już, że sporym zagrożeniem, także dla koreańskiego flagowca, będą "chińskie rakiety"). Co z ceną? Prawdopodobnie będzie to standardowa suma, czyli ponad 700 dolarów (w Polsce pewnie blisko 3 tys. złotych). Na bardzo atrakcyjne ceny raczej nie ma sensu liczyć, ale model powinien szybko tanieć – dzisiaj "podatek od nowości" znika w stosunkowo krótkim czasie.
Co jeszcze można napisać? Zapewne nie zaskoczę Was informacją, iż chińska firma Goophone stworzyła już kopię następcy One (chociaż kopia nie jest tu odpowiednim słowem - to raczej zgadywanka dotycząca wyglądu i wolna amerykanka w zakresie funkcji oraz specyfikacji). Część z Was słyszała prawdopodobnie, że opisywany model pojawił się już w serwisie eBay (to jednorazowa akcja, sprzęt znalazł nowego właściciela, a portfel starego wzbogaciło blisko 500 dolarów), co chyba najlepiej świadczy o problemach HTC i jego partnerów w zakresie kontrolowania przedpremierowego zamieszania. Kto wie, co będzie się działo przed prezentacjami kolejnych flagowców?
Póki co zegar odlicza godziny do premiery i wskazuje jednoznacznie, że nie zostało już dużo czasu na plotki oraz mniej lub bardziej kontrolowane przecieki. Zresztą, nie należy wykluczać, że nie ma zbyt wiele danych, których jeszcze nie znamy i które mogłyby wyciec. Dzisiaj w branży IT trudno utrzymać wszystkie wiadomości w tajemnicy do momentu premiery, ale ten przypadek był szczególny pod względem wypływu informacji - jestem ciekaw, jaki będzie finał tej historii.
Źródło grafiki tytułowej: twitter.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu