Rano pisałem o kadrowych przetasowaniach w Google, teraz czas na innego wielkiego gracza z sektora IT: Microsoft. W tym przypadku nie będę się jednak ...
Rano pisałem o kadrowych przetasowaniach w Google, teraz czas na innego wielkiego gracza z sektora IT: Microsoft. W tym przypadku nie będę się jednak skupiał na kilku ważnych personach, których odejście owiane jest wątkiem tajemnicy – sprawa dotyczy mas i wiadomo, dlaczego będą musieli opuścić szeregi giganta z Redmond. Amerykańska korporacja szykuje się do wielkich zwolnień. Prawdopodobnie największych w swej historii.
To, o czym za chwilę napiszę, wisiało w powietrzu od dawna i wielką niespodzianką nie jest. W Microsofcie sporo się ostatnio zmieniło, a procesy te musiały mieć konsekwencje w postaci kadrowych porządków. Najpierw Steve Ballmer postanowił przybudować firmę i namieszać w jej strukturach, potem przyszedł nowy szef, który niedawno podzielił się z załogą swoją wizją przyszłości ich pracodawcy, do tego doszło włączenie do firmy komórkowego oddziału Nokii oraz kilka innych czynników o mniejszej sile rażenia. Efekt jest taki, że w firmie pojawił się bałagan i trzeba zrobić porządek: jedni pracownicy zostaną przeniesieni, inni będą musieli pożegnać się z MS. Ilu dostanie wymówienie?
Na razie bazujemy jedynie na plotkach, a z tych wynika, że pracę z MS straci aż 10% załogi. To blisko 13 tys. osób. Naprawdę mocne cięcie – znacznie mocniejsze od tego z końca poprzedniej dekady, gdy zwolniono kilka tysięcy osób. Należy jednak dodać, że w tamtym czasie korporacja nie dostała takiego zastrzyku pracowników, jaki zapewnił ostatnio oddział Devices&Services Nokii. Do Microsoftu trafiło kilkadziesiąt tysięcy pracowników fińskiej legendy i od początku było jasne, że amerykańska korporacja wszystkich nie zatrzyma.
Część pracowników zajmuje zapewne stanowiska, które w obecnej sytuacji dublują się, inni zajmują się projektami skazanymi przez MS na wygaszenie, zapewne znajdą się i tacy, których można po prostu określić mianem nadprogramowych - ich pracę w ramach swoich obowiązków mogą wykonać inni. Warto w tym miejscu podkreślić, że zwolnienia nie obejmą swym zasięgiem tylko inżynierów zatrudnianych wcześniej przez Nokię – Microsoft robi też porządki w swoich starszych strukturach i prawdopodobnie przewietrzy oddziały odpowiedzialne np. za marketing.
Masowe zwolnienia nigdy nie są czymś przyjemnym i przez pewien czas wywołują spore zamieszanie w firmie, ale ostatecznie zawsze powinny przynieść pozytywne efekty. Przerost zatrudnienia i połączony z nim niewłaściwy system zarządzania to problem w wielu korporacjach, które tracą na innowacyjności oraz szybkości działania. Paradoksalnie, w starciu z mniejszymi graczami mają często pod górę właśnie ze względu na swoją wielkość.
Microsoft pod rządami Nadelli ma być inna firmą, niż za czasów Ballmera, coraz większy nacisk będzie kładziony na sektor mobilny i szeroko pojęte usługi, korporacja ma szybko reagować na zmiany zachodzące na rynku, odpowiadać na potrzeby klienta. Można oczywiście powiedzieć, że to typowy korporacyjny bełkot serwowany przez każdą dużą firmę, ale nie bagatelizowałbym podejścia Nadelli. Skoro chce wprowadzić nowe porządki, przewietrzyć Microsoft i tchnąć w niego więcej życia, by znów stać się nie tylko dużym, ale też prężnie działającym graczem, to warto się temu przyglądać i czekać na efekty – a nuż pozytywnie wszystkich zaskoczy i faktycznie wrzuci w firmie wyższy bieg…?
Źródło grafiki: Microsoft
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu