Mobile

Nadchodzi YotaPhone 2

Maciej Sikorski
Nadchodzi YotaPhone 2
43

YotaPhone (pierwsza generacja) tanieje. Powód jest prosty: nadchodzi następca. Od dawna wiemy o nim całkiem sporo, prototyp zaprezentowano już podczas targów MWC w Barcelonie, więc premiera nie przyniesie (chyba?) większych niespodzianek. Mimo to jest wyczekiwana, ponieważ mamy do czynienia z urządz...

YotaPhone (pierwsza generacja) tanieje. Powód jest prosty: nadchodzi następca. Od dawna wiemy o nim całkiem sporo, prototyp zaprezentowano już podczas targów MWC w Barcelonie, więc premiera nie przyniesie (chyba?) większych niespodzianek. Mimo to jest wyczekiwana, ponieważ mamy do czynienia z urządzeniem wyłamującym się ze standardowego podejścia do tematu sprzętu mobilnego.

Prezentacja nowego smartfonu nastąpi na początku grudnia: najpierw w Moskwie, potem w Londynie. Na telefony można się już ustawiać w wirtualnej kolejce, podobno zrobił to np. Ramzan Kadyrow (przywódca Czeczenii). Przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej, Xi Jinping, nie musiał się nigdzie ustawiać – telefon wręczył mu już prezydent Putin. Nie był to pierwszy Chińczyk mający dostęp do urządzenia, ponieważ sprzęt składany jest w Państwie Środka. To chyba nikogo zbytnio nie dziwi.

Zainteresowanie nowym YotaPhone jest ponoć duże, znacznie większe, niż w przypadku poprzednika. W doniesieniach tego typu zapewne jest sporo marketingu i próbuje się nakręcić dodatkowo popyt, ale zakładam, że faktycznie będzie się on cieszył znacznie większym powodzeniem, niż "jedynka". Produkt przestaje być rozpoznawany i pożądany wyłącznie przez geeków, staje się ciekawą alternatywą dla telefonów znanych firm. I to topowych telefonów – przecież na jego pokładzie znalazły się dobre podzespoły, na papierze jest to model z wyższej półki cenowej.

Pierwsza wersja smartfonu firmy Yota Devices dostępna jest klientom w szerszej grupie państw – znajdziemy w niej kraje Unii Europejskiej oraz WNP, kraje arabskie, Indie i oczywiście Rosję. Prawdopodobnie podobnie będzie w przypadku dwójki. Wiadomo już, że w kolejnym kwartale telefon pojawi się w sprzedaży w Chinach. Patrząc na poczynania tej firmy, można przywołać innego gracza, który kroczy własną ścieżką – mowa o fińskiej Jolli. W ubiegłym tygodniu poświęciłem jej sporo miejsca w swoich wpisach, ale producent na to zasłużył.

Przywołani producenci z Rosji i z Finlandii pokazują, że można szukać innych rozwiązań w biznesie, który został zdominowany nie tylko przez określoną grupę dużych firm, ale też przez stosunkowo wąską gamę pomysłów. Jolla wprowadza powiew świeżości na płaszczyźnie oprogramowania, Yota Devices robi to w przypadku sprzętu. Nie wiadomo, czy im się uda, nawet, jeśli odniosą sukces, to będzie on miał ograniczony zasięg. Ale mogą znaleźć swoją niszę i robić w niej biznes. Oczywiście najpierw trzeba będzie sporo zainwestować – pisałem kiedyś, że projekt YotaPhone pochłonął już grube miliony dolarów, a do zysków droga daleka.

Niektórzy Czytelnicy zapewne nie do końca kojarzą ideę smartfonu YotaPhone, więc napiszę krótko, że mamy do czynienia z modelem wyposażonym w dwa wyświetlacze. W przypadku "dwójki" główny ekran to 5-calowy AMOLED o rozdzielczości 1920x1080 pikseli. Drugi ekran to E-Ink w rozmiarze 4,7 cala i rozdzielczości 960x540 pikseli. Oba obsługują sterowanie dotykowe, zastosowano też warstwę Gorilla Glass 3. Serce urządzenia stanowi procesor Qualcomm Snapdragon 800 o taktowaniu 2,3 GHz, wspomaga go 2 GB pamięci operacyjnej. Na pokładzie znajdziemy też 32 GB pamięci wbudowanej, moduły łączności, dwa aparaty, opcję bezprzewodowego ładowania oraz akumulator o pojemności 2500 mAh. Po szczegóły odsyłam na stronę producenta.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

rosjaSmartfone-inkYota Devices