Jedynym powodem, dla którego zaglądam ostatnio na strony operatorów i interesuję się cenami najnowszych telefonów jest zbliżający się na dniach koniec...
Jedynym powodem, dla którego zaglądam ostatnio na strony operatorów i interesuję się cenami najnowszych telefonów jest zbliżający się na dniach koniec umowy z jedną z firm. I zawsze wydawała mi się to całkiem naturalna kolej rzeczy - nowy kontrakt podpisuję dopiero wtedy, gdy starszy wygasa. I też nie zawsze biorę wtedy nową słuchawkę - czasami się to po prostu nie opłaca, lepiej podpisać kontrakt bez niej.
W przypadku iPhone 4S zdrowy rozsądek jednak przegrał. Przynajmniej w USA, gdzie przeprowadzono odpowiednie badania.
Otóż 45% nabywców iPhone'ów (głównie 4S) w okresie od października do 10 listopada zapłaciło karę, aby zerwać trwającą umowę i podpisać nową. 37% zaś przy okazji zdecydowało się na zmianę operatora. Dwie pieczenie na jednym ogniu czy też pogoń za nowym smartfonem Apple? W sporej części to drugie, gdyż 7 na 10 z tych, co zapłacili karę musieli uiścić 100$ lub więcej co oznacza, że do jej wygaśnięcia jeszcze trochę czasu mieli.
Można to zresztą diagnozować już niemal klinicznie, skoro 70% z wszystkich nabywców to osoby posiadające już wcześniej iPhone'a. Po prostu MUSIELI mieć też nowego. Co więcej, 30% posiadali "czwórkę", także niemały wydatek dyktowany był chęcią w gruncie rzeczy niewielkiej aktualizacji sprzętu.
Mniej ciekawe dane wskazują, że co 4 nabywca wybrał najlepiej wyposażony, 64-gigowy model.
Nasuwa mi się pytanie, czy to standardowe zachowanie w USA czy też rzeczywiście jakaś spora grupa oszalała na punkcie 4S tak, że musieli mieć go nie licząc się de facto z kosztami? Ale dziwni ci Rzymianie, parafrazując Asterixa.
Na koniec najbardziej szokujący fakt: kobiety wolały modele w kolorze białym. Thank you, Captain Obvious!
[źródło]
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu