Samsung

Na tym polu Xiaomi czy Meizu nie dogonią Samsunga. Nawet w Chinach

Maciej Sikorski
Na tym polu Xiaomi czy Meizu nie dogonią Samsunga. Nawet w Chinach
1

Za kilkanaście dni poznamy nowego flagowca Samsunga, model z linii Galaxy S. Plotki na jego temat pojawiają się w Sieci od dawna i dotyczą przeróżnych wątków. Prawdopodobnie będzie to sprzęt napędzany procesorem Samsunga, prawdopodobnie doczeka się zakrzywionego ekranu niczym model Galaxy Note Edge...

Za kilkanaście dni poznamy nowego flagowca Samsunga, model z linii Galaxy S. Plotki na jego temat pojawiają się w Sieci od dawna i dotyczą przeróżnych wątków. Prawdopodobnie będzie to sprzęt napędzany procesorem Samsunga, prawdopodobnie doczeka się zakrzywionego ekranu niczym model Galaxy Note Edge (grafika tytułowa). Przy tym ostatnim komponencie zatrzymam się na chwilę, bo z branży docierają ciekawe wieści dotyczące inwestycji koreańskiej firmy.

Pisałem niedawno, że wbrew temu, co niektórzy przewidują, Samsung się nie kończy. Możliwe, że złoty wiek na rynku mobilnym ma już za sobą, ale to nie oznacza, że podzieli los Nokii czy BB. Firma nie straci, przynajmniej nie nastąpi to szybko, silnej pozycji w branży, a nawet jeśli do tego dojdzie, to trzeba mieć na uwadze, iż imperium Koreańczyków nie opiera się tylko na smartfonach - przecież to prawdziwy moloch działający w wielu sektorach gospodarki. W tej najbliższej nam ma naprawdę silną pozycję.

Samsung produkuje nie tylko telefony, tablety, smartwatche, telewizory, pralki czy lodówki - firma dostarcza na rynek sporo komponentów wykorzystywanych m.in. w sprzęcie mobilnym. Poruszam teraz ten motyw, ponieważ gracz zamierza zainwestować naprawdę duże pieniądze w produkcję wyświetlaczy OLED. Tych mniejszych, przeznaczonych dla sprzętu mobilnego. Duże pieniądze oznaczają w tym przypadku 3,6 mld dolarów, inwestycja ma być rozłożona na kilka najbliższych lat.

Podzespoły dostarczane przez nową linię produkcyjną (m.in. zakrzywione ekrany dla smartfonów) mają trafiać w pierwszej kolejności do urządzeń Samsunga. Dobrej jakości komponenty powinny dać Samsungowi przewagę nad konkurencją i przyciągnąć klientów do oferty Koreańczyków. Wydaje się jednak, że firma z czasem zacznie też dostarczać te ekrany konkurencji. Przecież robi tak od dawna, z podzespołów Samsunga korzystają najwięksi "przeciwnicy", a na ich czele znajdziemy Apple.

Inwestowanie w produkcję podzespołów (sprawa nie kończy się na ekranach - w produkcję innych komponentów inwestowane są kolejne miliardy dolarów) ma zapewnić firmie bezpieczeństwo. Samsung częściowo uniezależni się od sprzedaży własnych smartfonów. Nawet jeśli te ostatnie będą cieszyć się mniejszym popytem, to swoje produkty sprzeda konkurencja, a tej ostatniej wyświetlacze czy procesory dostarczy Samsung. W efekcie firma i tak zarobi na rozwoju rynku mobilnego. Na tym polu Samsung może czuć się bezpieczniej, bo chińscy producenci pokroju Xiaomi nie wezmą się nagle za produkcję wyświetlaczy.

Samsung czerpał (i nadal czerpie) zdecydowanie większe zyski ze sprzedaży gotowych urządzeń, niż z dostarczania komponentów, na tych ostatnich prawdopodobnie nie będzie zarabiał miliardów dolarów w każdym kwartale, ale to w miarę bezpieczna inwestycja. Dopóki producent ma pieniądze i możliwości, powinien zadbać o swoją przyszłość. I właśnie to robi. Możliwe zatem, że Wasz kolejny smartfon będzie chiński, ale część zainstalowanych w nim komponentów i tak stworzą Koreańczycy. Niekoniecznie w Chinach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu