Dzisiejsze myszy komputerowe często nie mają już ogonków (kabli), dzięki czemu mogą z powodzeniem służyć nam wszędzie tam, gdzie zabierzemy naszego no...
Mysz komputerowa jako powerbank? Wbrew pozorom to bardzo praktyczne
Dzisiejsze myszy komputerowe często nie mają już ogonków (kabli), dzięki czemu mogą z powodzeniem służyć nam wszędzie tam, gdzie zabierzemy naszego notebooka, ultrabooka czy nawet tablet. Genius idzie jednak o krok dalej i wręcz zaleca nam nie rozstawanie się z myszą, która może służyć też jako powerbank.
Energy Mouse Geniusa ma być pierwszym tego typu urządzeniem na świecie. Producentowi udało się połączyć klasyczną bezprzewodową mysz z powerbankiem o pojemności 2700 mAh. Nie jest to może jakiś zawrotnie duży wynik i do naładowania do pełna tabletu na pewno nie wystarczy, dlatego prędzej powinien usatysfakcjonować posiadaczy smartfonów.
Producent zapewnia, że energią jest dzielona tutaj na tyle efektywnie, że użytkownik może swobodnie ładować swoje urządzenie i korzystać z myszy. Jeżeli jednak nie będziemy korzystali z funkcji powerbanku, wbudowany akumulator ma wystarczyć na 18 miesięcy działania.
Konstrukcja gryzonia jest dość standardowa. Znajdziemy tutaj cztery przyciski (z czego jeden do aktywowania trybu powerbank) oraz rolkę. Do zasilania służy port Micro USB, a do ładowania innych urządzeń - pełnowymiarowy USB. Na wierzchu umieszczono dodatkowo cztery diody, które mają informować o stanie akumulatora. Całość wykonano z plastiku, wkomponowując elementy gumowe, dla lepszego uchwytu.
Najciekawiej w tym wszystkim wygląda cena Energy Mouse, która na polskim rynku wyniesie 99 złotych. To stosunkowo niewiele jak na sprzęt, który łączy w sobie cechy dwóch urządzeń. Kupując je oddzielnie zapłacilibyśmy prawdopodobnie więcej (choć dużo tutaj na pewno zależy od marki i jakości wykonania). Co jednak najważniejsze, nie nosimy ze sobą dwóch sprzętów, a jeden i tym samym mamy nieustannie dostęp do dodatkowego źródła energii.
Sam korzystam z gryzonia bezprzewodowego (konkretnie Microsofft Wireless Mobile Mouse 4000), z którym się bardzo rzadko rozstaję z uwagi na awersję do touchpadów. Pomijam już tutaj fakt, że pojedyncza bateria AA starcza mi tutaj na relatywnie krótko w porównaniu z obiecywanymi przez Geniusa 18 miesiącami. Energy Mouse byłaby zatem zawsze pod ręką, czego nie można powiedzieć o samodzielnej zewnętrznej baterii, o której łatwo zapomnieć. Funkcja powerbanku może się też okazać szczególnie przydatna, gdy nasz komputer nie posiada funkcji ładowania przez USB po wyłączeniu.
I tu nasuwa się pytanie, czy aby nie wygodniej jest wykorzystać do tego celu nasz komputer? W końcu umieszczony wewnątrz akumulator ma zdecydowanie większą pojemność, aniżeli skromne 2700 mAh godzin w myszy. Z drugiej strony energii nigdy za wiele i każde jej źródło może okazać się nieocenione w sytuacji, kiedy nie dysponujemy gniazdkiem elektrycznym, dlatego pomysł Geniusa wydaje mi się całkiem trafiony.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu