Felietony

MySpace od środy oficjalnie na sprzedaż. Tuzin umiarkowanie entuzjastycznych kupców

Gniewomir Świechowski
MySpace od środy oficjalnie na sprzedaż. Tuzin umiarkowanie entuzjastycznych kupców
Reklama

Przyglądanie się upadkowi niedawnego giganta do przyjemnych zajęć nie należy. News Corp. w środę ma zaprezentować potencjalnym kupcom MySpace księgi i...


Przyglądanie się upadkowi niedawnego giganta do przyjemnych zajęć nie należy. News Corp. w środę ma zaprezentować potencjalnym kupcom MySpace księgi i dokładne dane na temat swojej - prawdopodobnie - najgorszej inwestycji. Jednak na liście licytujących jak na razie brak Zyngi, Google, Yahoo!, AOL i Facebooka, a najpoważniejszym zainteresowanym jest Vevo. Zaczyna się wojna nerwów, między niezbyt entuzjastycznymi kupcami, a News Corp, które wpompowało miliony w zmiany na MySpace przyspieszając tylko upadek serwisu znanego teraz już głównie ze względu na utratę 44% ruchu w ciągu roku.

Reklama

Jest to prawdopodobnie tylko jeden z wielu powodów, dla których według All Things Digital żadne z prowadzonych przez News Corp. rozmów nie są wystarczająco zaawansowane, aby dawać nadzieję na szybkie rozstrzygnięcie. Osobiście widzę trzy kluczowe, podwody dla których nikomu się nie spieszy:

  • Upadki tak jak wzloty w sieci są spektakularne, więc z każdym dniem przejęcie 33 milionów użytkowników, którzy wciąż odwiedzają MySpace będzie tańsze w miarę jak będą upadać nadzieje News Corp. na szybkie wyjście z inwestycji.
  • Nie trzeba być wprawny HRowcem, by po ostatnich zwolnieniach spodziewać się kompletnie zdemoralizowanych kadr, przetrzebionych tak zwolnieniami jak i odejściami. Dla przykładu Google przejmuje młode startupy dla kadr częściej niż dla samej technologii, czy bazy użytkowników - a MySpace oferuje w praktyce tylko to ostanie.
  • Innowacyjność, konieczna by eksperymentować i zmieniać się dopasowując do rynku, jest pieczołowicie kultywowana (z lepszym lub gorszym skutkiem) w firmach takich jak Google, czy Facebook - co widać m. in. po spektakularnych wojnach o najlepsze umysły. MySpace zostało wpasowane w korporacyjną kulturę, która najczęściej wymaga trzech formularzy, aby zmienić podkładkę pod mysz - nie mówiąc o wprowadzeniu nowej funkcjonalności w serwisie. Trudno będzie zmienić tą mentalność, a to prawdopodobnie jedyna szansa, aby ewentualnie powstrzymać upadek.

Można szukać przyczyn upadku MySpace w poszczególnych decyzjach, można winić nagłą popularność Facebooka, ale osobiście wychodzę z założenia, że tak naprawdę wszystko sprowadza się właśnie do wolnego procesu decyzyjnego i korporacyjnej kultury, która zabija wszelką kreatywność obkładając próbę innowacji 90% podatkiem wysiłku, koniecznego aby przebić się do osób "decyzyjnych" i poważnymi karami za porażkę - wykluczającymi eksperyment.

Powolny upadek CruchBase, exodus autorów z Endgadet, niewesołe widoki dla Delicious - to wszystko przejawy tej samej choroby. Próby stosowania w sieci modelu zarządzania funkcjonującego na stosunkowo stabilnych rynkach. W internecie krajobraz potrafi się diametralnie zmienić w pół roku, a graczom zostaje dopasować się do nowych warunków lub zginąć. Tradycyjne podejście do zarządzani po prostu się tu nie sprawdza.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama