Nauka

Muszla zamiast CPAP? Dmuchanie w muszlę łagodzi bezdech senny

Jakub Szczęsny
Muszla zamiast CPAP? Dmuchanie w muszlę łagodzi bezdech senny
Reklama

Na pierwszy rzut oka to tylko ozdobna muszla – przedmiot z obcego nam świata, związany z rytuałem i tradycją. Jednak badacze z Indii twierdzą, że jej wykorzystanie w prostym ćwiczeniu oddechowym może realnie wpłynąć na zdrowie osób cierpiących na obturacyjny bezdech senny – chorobę, która dotyka nawet 1 na 10 dorosłych. I co istotne: chorobę, która dotknęła również mnie i która niesamowicie potrafi zdezorganizować codzienne życie. 

Dmuchanie w konchę (ową ozdobną muszlę) – to praktyka zakorzeniona w hinduistycznej obrzędowości. Technika jest wymagająca: głęboki wdech, a potem powolny, równy wydech przez wąski otwór muszli, stawiający wyraźny opór. W świątyniach jest symbolem oczyszczenia i początku nowego etapu w życiu. W laboratoriach natomiast jest przedmiotem testowanym w kontekście wzmacniania mięśni oddechowych. Wymuszony opór podczas wydechu przypomina niektóre ćwiczenia stosowane w fizjoterapii oddechowej, np. z użyciem spirometrów treningowych. 

Reklama

Jestem dosyć wyczulony na pseudonaukowe teorie i "niby-innowacyjne" badania, jednak to — ze względu na moje doświadczenia — zainteresowało mnie szczególnie. Sam mam problemy z bezdechem, co jest spowodowane i specyficzną konstrukcją migdałków, anatomią gardła i inną przewlekłą chorobą układu oddechowego. Tym bardziej więc zatrzymałem się przy tym, co udało się ustalić badaczom z Indii.

W badaniu przeprowadzonym w Eternal Heart Care Centre w Jaipurze wzięło udział 30 osób w wieku od 19 do 65 lat. Połowę nauczono techniki dmuchania w muszlę, druga połowa wykonywała klasyczne ćwiczenia oddechowe. Wszyscy zobowiązali się do 15 minut treningu dziennie, pięć dni w tygodniu. Regularność była kluczowa – mięśnie górnych dróg oddechowych, podobnie jak inne grupy mięśni, wymagają stałego bodźca, by zwiększyć swoją siłę i wytrzymałość.

Wyniki zaskoczyły wszystkich

Po sześciu miesiącach w grupie używającej muszli senność w ciągu dnia spadła średnio o 34%. Badania prowadzone w nocy pokazały wyższe nasycenie krwi tlenem i redukcję liczby epizodów bezdechu o 4–5 na godzinę. Co ważne – bez operacji, leków czy samych aparatów CPAP, które jednak są złotym standardem i trzeba to powiedzieć wprost: dmuchanie w muszlę wcale nie zastąpi absolutnie skutecznej terapii za pomocą tych aparatów. Wzrost saturacji oznacza mniejsze obciążenie dla serca i mózgu, co przy długotrwałym OSA ma kluczowe znaczenie dla zmniejszenia ryzyka nadciśnienia, udaru, czy nawet zmian degeneracyjnych w mózgu.

Charakterystyczny sposób dmuchania w muszlę generuje silne wibracje i opór przepływu powietrza. Wzmacnianie tej grupy mięśni bywa też celem innych terapii, jak np. specjalistycznych ćwiczeń logopedycznych czy gry na flecie lub didgeridoo.

Alternatywa czy ciekawostka?

CPAP nigdy nie przestanie być złotym standardem w OSA, ale wielu pacjentów skarży się na dyskomfort i uciążliwość w codziennym użytkowaniu: szczególnie w przypadku mniej zaawansowanych aparatów na rynku: dopłaty w Polsce do CPAP są symboliczne, a do lepszych modeli z regulacją temperatury wdychanego powietrza, wilgotności, integracją z Apple Health i automatyką — należy "dorzucić" samodzielnie.

Już wcześniej wiadomo było, że gra na instrumentach dętych potrafi poprawiać pracę mięśni oddechowych. Muszla działa na podobnej zasadzie, ale jest prostsza, tańsza i nie wymaga długotrwałej nauki. W krajach rozwijających się, gdzie dostęp do CPAP jest ograniczony, taka metoda mogłaby być szczególnie cenna.

Spokojnie, nie od razu...

Naukowcy z Asthma + Lung UK studzą entuzjazm: próba badawcza była stosunkowo niewielka, a mechanizmy działania dmuchania w muszlę wciąż nie do końca poznane. Potrzebne są większe badania – najlepiej w kilku ośrodkach – z porównaniem do uznanych stragii walki z OSA: redukcji masy ciała, zmiany diety oraz higieny snu. Warto też sprawdzić, czy efekty utrzymują się po przerwaniu ćwiczeń, czy też wymagają stałego treningu.

Reklama

Czytaj również: Parkinsona rozpozna po… oddechu. To szansa dla wielu chorych na świecie

Bezdech senny to przewlekła choroba, której nie zlikwiduje zwykły gadżet lub tylko tydzień ćwiczeń. Jednak jeśli prosta, tania muszla mogłaby choć w części częściowo zastąpić hałaśliwy, nieporęczny aparat CPAP, dla wielu oznaczałoby to lepszy sen, mniejszą zależność od sprzętu i większą swobodę w podróży. Noclegi bez kabli i masek, brak konieczności pakowania ciężkiej torby – to wygoda i ulga dla milionów chorych na całym świecie. Dla części pacjentów mogłoby to być okazją do redukcji kosztów terapii i szansą na wprowadzenie skutecznego ćwiczenia jako codziennego nawyku. Owa metoda mogłaby stać się narzędziem profilaktyki i wsparcia rehabilitacji oddechowej. Warto być tutaj jednak ostrożnym i poczekać, aż uzyskamy więcej badań potwierdzających skuteczność zwykłej, ale i niezwykłej — jak się okazuje — muszli.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama