Nie, nie wspiera. Jest jedynie członkiem powołanej przez prezydenta USA rady gospodarczej, w ramach której omawiane są sposoby na "uzdrowienie" amerykańskiej gospodarki. Dołączenie Elona Muska do owego zgromadzenia nie jest niczym dziwnym - CEO Tesli jest bardzo jaskrawą postacią biznesu i jest wręcz skarbnicą pomysłów. Dodatkowo - udział w tej radzie jest też swego rodzaju szansą dla przedsięwzięć Muska.
Bojkot Tesli. Klienci wycofują zamówienia na samochody, bo... Musk wspiera Trumpa
Nie przeszkadza to jednak niektórym klientom Tesli w mieszaniu kwestii ideologicznych z biznesem. Okazuje się, że niektóre zamówienia na samochody zostały wycofane z powodu... rzekomego wspierania przez Muska rządów Donalda Trumpa. Oczywiście, działania klientów są podjudzane przez ostatnie, niesamowicie kontrowersyjne decyzje prezydenta USA odnośnie imigrantów. Na mocy wydanego przez niego dekretu, obywatele niektórych krajów (zwłaszcza muzułmańskich) mogli mieć spore problemy z dostaniem się do USA, nawet mimo ważnych wiz. Warto dodać, że ów dekret zawieszono na mocy nakazu sędziego federalnego w Seattle.
Czy Musk wspiera Trumpa?
Klienci mają słaby research, albo również słabą pamięć. Musk niejednokrotnie wypowiadał się krytycznie na temat Donalda Trumpa - również wtedy, kiedy jeszcze tylko kandydował na ten urząd. CEO Tesli w wywiadzie dla CNBC stwierdził ponadto, że Trump nie jest odpowiednim człowiekiem do Białego Domu. Poglądów politycznych nie można jednak mieszać z biznesem i nawet, jeżeli prezydentem zostaje ktoś taki, jak Donald Trump, należy uszanować decyzję obywateli i elektorów w demokratycznych wyborach. Ja w sprawie Trumpa absolutnie nie mam zdania, choć jedynie delikatnie zaznaczę, że nie podoba mi się jego styl rządzenia.
Uczestnictwo w radzie gospodarczej Trumpa nie jest niczym zobowiązującym. Mało tego, Musk stwierdził, że "atakowanie Trumpa niczego nie zmieni" i warto tę sytuację przekuć na dialog. I jest to rozwiązanie najlepsze z możliwych, absolutny bojkot prezydenta USA jest co najmniej nierozważny z punktu widzenia biznesowego. A ponadto - liderzy wielkich firm mogą negocjować z Trumpem odnośnie kontrowersyjnych planów na "naprawę" gospodarki.
Skoro klienci są tacy zajadli, niech zbojkotują jeszcze te firmy:
Amerykanie powinni przy okazji przestać chodzić do Walmartu, bo w radzie znajduje się prezes firmy. Dodatkowo, Disneylandy powinny być obrzucane pomidorami, bo Trumpa "wspiera" również Bob Iger. CEO General Motors również "kibicuje" Trumpowi, a zatem - niech nie kupują aut, które wyjechały z fabryk GM. Amerykanie dodatkowo powinni przestać latać Boeingami. Nie zapominajmy o IBM, bo w radzie zasiada także Ginni Rometty.
Czym jest ten bojkot? Oczywiście to wyraz sprzeciwu społeczeństwa wobec sytuacji, która nastąpiła na najwyższym urzędzie w USA. Do władzy - według niektórych - dorwał się "szaleniec z tupecikiem", który jest niebezpieczny nie tylko dla kraju, ale i również dla całego świata. Absolutny bojkot tego prezydenta, nawet jeżeli tak jest... nie jest rozsądnym działaniem. Rada gospodarcza może przynieść wiele dobrego w kwestiach, które Trump mógłby po prostu zepsuć.
PS: Musk wyraził sprzeciw wobec dekretu Trumpa:
Many people negatively affected by this policy are strong supporters of the US. They've done right,not wrong & don't deserve to be rejected.
— Elon Musk (@elonmusk) 29 stycznia 2017
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu