Felietony

Mundial udowodnił, że telewizja to jednak telewizja, a Internet to tylko Internet

Konrad Kozłowski

Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...

22

Niektóre rzeczy nie powinny zanikać. Jak prasa czy telewizja. Choć należę do pokolenia, które zahaczyło podczas dorastania o obydwie epoki - sprzed iPada i po iPadzie - z ogromną przyjemnością i sentymentem staram się sięgać po typową prasę i od czasu do czasu obejrzeć coś w telewizji. A tym bardzie...

Niektóre rzeczy nie powinny zanikać. Jak prasa czy telewizja. Choć należę do pokolenia, które zahaczyło podczas dorastania o obydwie epoki - sprzed iPada i po iPadzie - z ogromną przyjemnością i sentymentem staram się sięgać po typową prasę i od czasu do czasu obejrzeć coś w telewizji. A tym bardziej wtedy, gdy do zobaczenia jest Mundial.

Za sobą mam już dokładnie pięć turniejów najwyższej rangi. To i dużo, i mało. Za każdym razem jednak okres trwania turnieju wyglądał bardzo podobnie - co najmniej dwa razy dziennie zasiada się przed telewizorem na minimum 2 godziny i ogląda mecz. Z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi i... z przerwami na reklamy, studio i znowu reklamy. Przyzwyczajony do takiego schematu emisji niemal automatycznie i bezmyślnie wybieram się w odpowiednich momentach do kuchni po coś do picia czy jedzenia. W końcu tak ogląda się nie tylko piłkarskie Mistrzostwa Świata, ale i Ligę Mistrzów czy jedną z europejskich lig: angielską czy hiszpańską. Nie o sam futbol tu jednak chodzi, a o to jak śledzenie tej dyscypliny nierozerwalnie wiąże się dla mnie z, jak to niektórzy mawiają, przeżytkiem - czyli telewizorem.

Oczywiście na operatorów telewizyjnych zawsze się narzekało i narzekać się będzie. Oczywiście, że w ramówce znajduje się więcej powtórek niż nowych programów. Oczywiście, że podczas reklam można nie raz zapomnieć co się oglądało, a nawet przysnąć zanim doczekamy się kontynuacji programu. Ale w jednym z telewizją nie może równać się, w mojej ocenie, żadne inne medium. Chodzi naturalnie o transmisje sportowe.

Ogromna grupa osób czeka i liczy na to, że kiedyś transmisje na żywo przeprowadzane w Internecie będą tak niezawodne jak te z kablówki czy satelity (choć i tym jak wiemy zdarzają się wpadki). Wraz z rozwojem infrastruktury stabilność i pewność takich transmisji (w Sieci) wzrasta i faktycznie podczas ubiegłego miesiąca oglądanie meczu w Internecie nie było już takim wydarzeniem jak jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt miesięcy temu. Ligę Mistrzów również od pewnego czasu można legalnie na żywo zobaczyć w Sieci dzięki sportowemu VOD od Onetu. I to rzeczywiście działa.

Tylko że śledzenie wydarzeń sportowych w Sieci nie zawsze znaczy to samo. Dla wielu to rzeczwyście sytuacja, w której uruchomienie transmisji oznacza włączenie trybu pełnoekranowego i oglądanie meczu, biegu itp.. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy - spora liczba osób otwiera relację wideo z wydarzenia w kolejnej karcie przeglądarki, ewentualnie przerzuca ją na drugi ekran i zerka od czasu do czasu zamieniając transmisję wideo w... relację audio. O podobnym zjawisku mówi się coraz częściej - telewizor zaczyna pełnić rolę radia, podczasy gdy my jesteśmy zaabsorbowani i wpatrzeni w inny ekran: laptopa, smartfonu lub tabletu. Całe mecze sprowadzane są zaledwie do kilkuminutowych podsumowań, skrótów co oczywiście jest przydatne dla tych, którzy nie mogli obejrzeć meczu. Zamknięcie jednego spotkania w 6 sekundach w wideo na Vine to jednak już lekka przesada. Mając do wyboru taką alternatywę kto zdecyduje się na poświęcenie blisko dwóch godzin śledzenia spotkania? Wystarczy odświeżyć strumień na Twitterze, a tam na pewno znajdziemy ogrom opinii i relacji z trwającego właśnie meczu.

Spotkałem się również z opinią, według której śledzenie sportu w Internecie daje większe możliwości. Bo przecież do dyspozycji jest więcej tabelek, statystyk, informacji, slajdów, wykresów.... W tej kwestii mogę przyznać rację osobom podzielającym to zdanie, lecz tylko połowicznie. Większość winy leży po stronie naszej, polskiej telewizji, która na przkład realizuje między innymi transmisje z polskiej Ekstraligi żużlowej. W porównaniu do tego, co można zobaczyć i dowiedzieć się podczas relacji Sky Sports z brytyjskiej Elite League nasze lokalne transmisje wypadają dosyć blado. Takich przykładów jest jeszcze kilka (NHL lub NBA w Stanach), dlatego nie chciałbym by generalizowana była opinia na temat niepełnych lub wybrakowanych transmisji sportowych w telewizji.

Pomimo posiadania łącza o spore przepustowości transmisje przeprowadzane na sport.tvp.pl po prostu mnie rozczarowały. Po wybraniu najwyższej lub jednej z najwyższych jakości musiałem godzić się z przerwami na buforowanie materiału, a gdy zdałem się na "automatyczne" dostosowanie jakości transmisji dane mi było oglądać piękne pokazy tak zwanej "pikselozy" co kilka minut. Jak wiemy w futbolu w każdej chwili może wydarzyć się coś istotnego, więc takie podziwianie najważniejszegoo turnieju piłkarskiego nie wchodziło w rachubę. Najwyraźniej Internet, polski Internet nie jest gotowy na zastapienie zwykłej telewizji, jeżeli chodzi o transmisję sportową na szeroką skalę. Zaś o samym wykiwaniu użytkowników mobilnych niebędących klientami T-Mobile nie chcę nawet wspominać.

Podobnie jak czytanie tradycyjnej książki czy zwykłej, ogromnej, rozkładanej gazety, tak oglądanie sportu w telewizji ma to coś w sobie. Może być to zwykłe przyzwyczajenie, sentyment, przywiązanie czy nawyk, ale tej atmosfery i tego doświadczenia nie zamieniłbym na nic innego. Oczywiście z braku alterntywy czasem nie mamy innego wyjścia niż skorzystać z Internetu, ale jeżeli mogę obejrzeć mecz na ekranie telewizora to tak właśnie się dzieje.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu