Xbox One nadchodzi. Polska premiera wyznaczona na 5 września przybliża się z każdym dniem, a dziś polski oddział Microsoftu niejako potwierdził ostate...
Wybrałem konsolę Microsoftu – byle do września
Pozytywnie zakręcony gadżeciarz, maniak seriali ro...
Xbox One nadchodzi. Polska premiera wyznaczona na 5 września przybliża się z każdym dniem, a dziś polski oddział Microsoftu niejako potwierdził ostateczne ceny zestawów, które będą sprzedawane w naszym kraju. Niejako, ponieważ towarzyszył im dopisek “orientacyjne” o czym pisał już Paweł. Mimo wszystko jednak wydają mi się one całkiem niezłą ofertą.
Choć do niedawna byłem przekonany nawet do zakupu zestawu zawierającego Kinect, tak dzisiaj wcale podjęcie takiej decyzji nie jest takie proste. Gdy Microsoft nie dawał nam wyboru, a Kinect, rozumiany przez wielu jako zło konieczne, był integralną częścią konsoli faktycznie sądziłem, że taka polityka zostanie przez firmę podtrzymana. Microsoft ugiął się pod naciskami klientów po raz kolejny i zdecydował o sprowadzeniu Kinecta ponownie do roli opcjonalnego akcesorium. I tak zakończyła się historia o Kinekcie 2, na którego rozwój z pewnością nie będzie już kładziony nacisk w takim stopniu, w jakim mógłby być. Gracze na własne życzenie zatrzymali rozwój bardzo ciekawej gałęzi gier, stawiając na to czym konsole raczą nas od początku swojego bytu. Być może określicie to jako bezpodstawne narzekanie “casuala”, ale Microsoft próbował w to wszystko wnieść trochę świeżości, a dezaprobata graczy okazała się na tyle skuteczna, że gigant musiał odpuścić.
To nie zmienia jednak mojej decyzji o wyborze Xbox One nad PlayStation 4. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest kilka - od tak prozaicznych jak komfort obsługi pada, poprzez w mojej ocenie znacznie lepiej rysujące się perspektywy systemu obecnego na Xbox One, a na najbardziej kontrowersyjnej opinii kończąc - Xbox One wizualnie podoba mi się bardziej od nowego PlayStation.
Do tego zestaw startowy, mający kosztować 1699 złotych lub nawet mniej, jeżeli będziemy dobrej myśli, a wielkie sieci sklepowe pokuszą się o odrobinę rywalizacji cenowej, okazuje się dla mnie świetną opcją. Jako sympatyk futbolu doceniam zmiany, które EA poczyniło w Fifie 14, lecz nie spodziewam się, by “elektronicy” zamierzali sypnąć wszystkimi przygotowanymi nowościami w “piętnastce” w wersji dla poprzedniej generacji. Zależy mi też na tym, by najnowszej generacji konsol “towarzyszyć” od samego ich początku, ponieważ zbyt późne pojawienie się Xboxa 360 na mojej półce spowodowało spore zaległości na liście tytułów, w które chciałbym zagrać. Oczywiście mógłbym zaczekać do momentu spadku cen “jedynki” grając na 360-tce, lecz oprócz wspomnianego argumentu o zaległościach, pod uwagę należy wziąć aspekt emocjonalny, czyli satysfakcję z zakupu konsoli oraz nowych gier w okolicach polskiej premiery. A na to szansa pojawia się przecież raz na kilka lat.
Nie zgodzę się jednak z Pawłem odnośnie propozycji wprowadzenia do sprzedaży zestawu pozbawionego jakichkolwiek gier. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim może odpowiadać piłkarski tytuł i wyścigówka (lub gra taneczna), lecz po krótkich kalkulacjach okazuje się, że gry te dostaniemy za naprawdę okazyjną kwotę. Po przeliczeniu 399 dolarów na złotówki otrzymujemy kwotę około 1200 złotych, do czego doliczyć należy oczywiście podatek - wtedy cena wzrasta do około 1500 złotych. To oznacza, że FIFA14 i Forza kosztować nas będą od 50 do 100 zł (w zależności od ostatecznych cen w sklepach; co powiecie na przeceny w dniu premiery lub dla “x” pierwszych klientów?). Czyli jest całkiem nieźle. Możemy odliczać.
Grafika główna: Polygon.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu