Dawno, dawno temu, gdy Steve Jobs palił jeszcze trawkę, a Bill Gates chciał studiować prawo, komputery wyglądały zupełnie inaczej niż dzisiaj. W tamty...
Dlatego też, ówczesne komputery (które w praktyce były przerośniętymi kalkulatorami), kontrolowane były przy użyciu licznych terminali czyli stanowisk składających się z drukarki, a później monitora oraz klawiatury, podłączonych bezpośrednio do jednostki centralnej. W ten sposób, na określonych zasadach, wiele osób mogło pracować jednocześnie z tym samym komputerem.
Ok, ale po co ta cała lekcja historii? Otóż, w dzisiejszych czasach terminale nadal są bardzo popularne. Każdy z nas, pracuje z własnym terminalem (często nie zdając sobie nawet z tego sprawy). Nasze komputery są dzisiaj jednostką centralną i terminalem w jednej obudowie. Wiele usług z których korzystamy w sieci, realizowane jest w systemie terminalowym.
Podczas zakończonych wczoraj targów CES, Motorola zaprezentowała smartphone Atrix 4G, który prezentuje bardzo ciekawą koncepcję jednostki centralnej oraz terminala (podkreślam jednak, że nie jest to nowa koncepcja). Razem z telefonem, Motorola zaprezentowała również 3 stacje dokujące, która przekształcają smartphone w komputer stacjonarny, notebooka oraz media center. Prezentację rozwiązania zobaczyć możecie poniżej.
Podobną koncepcję, kilka lat temu zaprezentował Palm. Komputer o nazwie Foleo miał współpracować ze smartphonami tego producenta i stanowić coś w rodzaju rozszerzenia umożliwiającego pracę w sposób typowy dla notebooka jednak przy pełnej synchronizacji z telefonem. Foleo, technicznie był jednak zupełnie osobnym urządzeniem.
Rozwiązanie zaprezentowane przez Motorole jest natomiast całkowicie oparte o telefon. Cała jednostka obliczeniowa, pamięć oraz łączność znajdują się w telefonie. W notebooku i stacji dokującej zintegrowane są zapewne tylko kontrolery wideo, klawiatury, myszki oraz magistrali USB.
Przyznaję, że możliwość przekształcenia komórki w pełny komputer, stacjonarny bądź przenośny, bardzo mi się podoba. Zapewnia ono jednolitość zgromadzonych danych. Technicznie, urządzenia tego typu już od jakiegoś czasu posiadają wystarczającą moc, aby pracować jako komputer. Dotychczas funkcjonalność ograniczona była jednak przez formę urządzenia.
Najwyraźniej nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby smartphone w kieszeni pełnił funkcję komórki, w pracy komputera, a w domu odtwarzacza multimediów podpiętego do telewizora HD. Konieczne są oczywiście aplikacje, które pozwolą wykorzystać możliwości takiego rozwiązania, ale mamy już coś na dobry początek. Dla mnie największą zaletą jest posiadanie swoich danych zawsze przy sobie. Poza tym, telefon podłączony do stacji dokującej zawsze ładuje swoją baterię.
Choć rozwój technologi nie powinien mnie już zaskakiwać to muszę przyznać, że nie spodziewałem się kompletnych jednostek centralnych w kieszeni jeszcze przez 2-3 lata. Najwyraźniej jednak, wyścig producentów nie dotyczy już sprzętu lecz oprogramowania.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu