Apple

iPhone 14 napędził rodzinie motocyklisty stracha. Fałszywy alarm o wypadku drogowym z jego udziałem

Kamil Świtalski
iPhone 14 napędził rodzinie motocyklisty stracha. Fałszywy alarm o wypadku drogowym z jego udziałem
Reklama

System powiadamiania najbliższych o udziale właściciela smartfona w wypadku drogowym to jedna z nowości tegorocznych iPhone'ów. Działa, ale okazuje się, że fałszywe alarmy też mogą się zdarzyć.

Jedną z nowości w nowych iPhone'ach jest wykrywanie wypadków komunikacyjnych. Dzięki zestawowi czujników, algorytmy zadbają o to by powiadomić naszych najbliższych o tym, gdy będziemy ofiarą wypadku. Trzeba jednak liczyć się z tym, że - choć producent robi co w jego mocy - nie zawsze można im ufać. Przekonał się o tym boleśnie Douglas Sonders, którego jeszcze pachnący nowością iPhone 14 Pro Max wypadł na drogę podczas przejażdżki motocyklem. Smartfon wysłał jego bliskim przerażające wiadomości - całe szczęście, był to fałszywy alarm.

Reklama

iPhone 14 upadł motocykliście na ziemię. System detekcji powiadomił całą rodzinę o wypadku

Jak opisuje na łamach Jalopnik Sanders, na wycieczki motocyklowe zabiera smartfon w dedykowanych uchwytach od Peak Design. Te jednak nie były jeszcze dostępne dla najnowszego, debiutującego w ubiegły piątek, modelu smartfona Apple. Zamiast tego skorzystał więc z tymczasowego rozwiązania, jakim miał być specjalny zaczep, który można zamontować do każdego etui. Jak się pewnie domyślacie - nie sprawdził się najlepiej w zadaniu, które mu powierzono. Podczas podróży, Douglas jadąc około 100 km/h (60 mph) napotkał przeszkodę, przejeżdżając przez którą smartfon wypadł z uchwytu. Jako że podczas jazdy autostradą nie bardzo była opcja zatrzymania się, pierwszym krokiem była wizyta w Apple Store by zakupić na tymczasowy użytek iPhone SE i załatwic wymianę w ramach Apple Care. Wtedy też dowiedział się od towarzysza podróży, że jego rodzina i przyjaciele są przerażeni, przekonani, że właściciel nowego smartfona uległ poważnemu wypadkowi. Oczywiście tuż po konfiguracji nowego smartfona, natychmiast powiadomił wszystkich, że nic mu nie jest i opowiedział im całą historię.

Cóż, nie da się ukryć, że nowa opcja iPhone'a test... zdała. Faktycznie: powiadomiła rodzinę oraz policję o wypadku. Tym razem, na szczęście, okazało się to być fałszywym alarmem przez cały zestaw niezbyt fortunnych zbiegów okoliczności. Prawdopodobnie w przypadku jazdy samochodem taki scenariusz nie bardzo ma szansę się sprawdzić - i tam faktycznie musi dojść do zderzenia, bo nawet jeżeli słaby uchwyt wypuści smartfon, to będzie to zupełnie inny rodzaj zderzenia z fotelem / amortyzującą podłogą samochodu, niż upadek z rozpędzonego motocyklu wprost na asfalt. Mimo wszystko - bliskim pechowca serdecznie współczuję. Przez kilkadziesiąt minut nie mieli z nim żadnego kontaktu, nie wiedzieli czy żyje, zaś smartfon. poinformował ich o udziale właściciela w poważnym wypadku. Ughhh.

Dla wszystkich zainteresowanych dalszym ciągiem historii - właściciel dzięki funkcji "Znajdź mój" zlokalizował swój smartfon na mapie, pojechał pod adres gdzie znajdowało się urządzenie - i odzyskał smartfon. Cały potłuczony, ale działający — choć przez rozbity w drobny mak ekran, właściwie nie nadawał się do użytku. Z braku dostępu do części zastępczych (do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu, dzień po premierze nowego telefonu) - Douglas Sonders za 29 dolarów otrzymał zupełnie nowy iPhone 14 Pro Max. Takie ubezpieczenie to ja rozumiem.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama