Coraz lepsze kamery, procesory i oprogramowanie. Większa moc, większe możliwości i... równie marne baterie. A skoro w tej kwestii nic się na ten moment nie zmienia, to nie bez powodu kolejne firmy próbują zrewolucjonizować ładowanie.

Jako że smartfon już dawno zastąpił mi m.in. kompaktowe aparaty fotograficzne, to nie wyobrażam sobie wakacyjnego wypadu bez power banka w plecaku. Przynajmniej jednego, bo wiem, że niektórzy mają ich często przy sobie cały zestaw. Nie jest tajemnicą, że baterie w naszych urządzeniach rozładowują się w mgnieniu oka. Kolejne generacje flagowych telefonów owszem, poprawiają zarządzanie energią, powiększając się serwują nam też potężniejsze baterie, ale jednak żadnej rewolucji w kwestiach akumulatorów nie widzieliśmy od lat. I nie zapowiada się, aby w najbliższej przyszłości coś się w tej kwestii miało zmienić. Dlatego też kolejne firmy próbują ugryźć temat od drugiej strony — usprawniając ładowanie!
Magfast to najnowsze objawienie w tej kwestii. 15 minut — dokładnie tyle czasu było potrzebne by zbiórka crowdfundingowa przekroczyła ustalony cel 300 tysięcy dolarów. Urządzenie, a wręcz cały ich zestaw, to nic innego jak... sześć modularnych power-banków. Które równie dobrze poradzą sobie zarówno w pojedynkę, jak i połączone w większy, silniejszy, zestaw. A po co te wszystkie kombinacje?
To pomysł twórców tego pakietu urządzeń na plątaninę kabli, w którą wielu z nas jest na co dzień uwikłana. Smartfon, zegarek, czytnik książek, przenośna konsola i cała reszta towarzyszących nam urządzeń w pewnym momencie ląduje przy gniazdkach. A pajęczyna zaczyna się powiększać przy każdym źle odłożonym urządzeniu. Tutaj po prostu zestaw ładowarek możemy połączyć w jedną, większą, całość.
Na cały zestaw Magfast składa się w sumie sześć produktów, które nie tylko pozwolą ekspresowo naładować telefon czy niewielkie urządzenia elektroniczne. Znalazły się tam kostki o tak dużej mocy, że twórcy obiecują nawet możliwość odpalenia auta, gdy nasz akumulator wyzionie ducha — przygotowali w tym celu nawet dedykowany zestaw kabli. A wpięte w ścianę, z zestawem dodatkowych kabli które mają sprytnie ukryte w obudowach pozwolą bez większego zamętu naładować cały pakiet urządzeń. Sprawdzą się także w drodze, gdzie połączone i wpięte w gniazdo zapalniczki samochodowej pozwolą nam naładować nawet cztery urządzenia jednocześnie. Autorzy Magfast pomyśleli też o gniazdkach na całym świecie, dlatego nabywając swój zestaw ładowarek możecie wybrać opcję, która was interesuje.
Każdy z elementów to nie tylko sprytnie ukryty kabel, ale taże wyjścia USB, USB-C, a nawet możliwość indukcyjnego ładowania. Wszystko to zamknięte w estetycznych, modnych, i bardzo ładnie prezentujących się obudowach. Ale czy jest czym się zachwycać?
Patrząc na Magfast pod kątem rozwiązań technologicznych i wygody... to szczerze mówiąc — nie bardzo. Głównym atutem tamtejszych rozwiązań wydaje się być design całego tego modularnego zestawu do ładowania. Dlatego szał który wywołuje jest dla mnie, delikatnie mówiąc, niezrozumiały. Nie widzę w tym rewolucji pod względem technologicznym — a na taką chyba wszyscy czekamy najbardziej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu