Mobilna rewolucja trwa. Od lat słyszymy o tym, jaka to nie jest ogromna, jaka to nie jest potężna i jak bardzo zmienia się nasz świat dzięki potężnym gadżetom z którymi właściwie się nie rozstajemy. Trudno mi się z tym nie zgodzić.
Pamiętam jak jeszcze w czasach studenckich wracałem z podróży zdziwiony, że w londyńskim metrze wszyscy wpatrzeni są w nowoczesne telefony, a ich użytkownicy są średnio zainteresowani tym, co dzieje się dookoła. Ten obraz szybko stał się codziennością rodzimych środków komunikacji i nikogo już specjalnie nie dziwi. Rewolucja się powiodła, technologie mobilne górą! Owszem, tak jest, ale patrząc na miejsca będące z mobile za pan brat, myślę że to dopiero początek. Nie wiem czy to kwestia mentalności czy innego podejścia do tego, jak konsumuje się treści na urządzeniach przenośnych. Przyglądając się jednak temu jak wygląda rynek mobilny w Azji — nawet jeżeli mam okazję obserwować go wyłącznie podczas krótkich podróży — odnoszę wrażenie, że tak naprawdę mobilna rewolucja dopiero przed nami.
Mój ostatni urlop spędziłem w Azji — i jako że moja relacja z Japonią do łatwych nie należy, to właśnie tam zabunkrowałem się na kilkanaście dni. Stroniąc od najpopularniejszych turystycznych atrakcji, starałem się wybierać bardziej lokalne miejsca i sposoby spędzania wolnego czasu. Do tego że Akihabara obklejona jest wszędobylskimi obrazkami mangowych panienek i przystojniaków mających nas zachęcić do zakupu kolejnych gier czy gadżetów już przywykłem — podobnie jak do tamtejszych ikonek Google Play i App Store. Ale Akihabara to dziwne i specyficzne miejsce, w wielu aspektach mocno nastawione na oczekiwania przybywających tam turystów.
Prawda jest jednak taka, że gdziekolwiek się tam nie wychylić — kultura mobilna jest tam wszechobecna. I choć konsole wciąż mają swoją mocną pozycję, to Vita umarła, 3DS powoli staje się pieśnią przeszłości, a ze Switchem nikogo w miejscu publicznym w dłoniach nie widziałem. Wszyscy grali na smartfonach — losowali, walczyli, kombinowali i robili zakupy. Kupowali na Amazonie, brali udział w aukcjach Yahoo, a także co rusz widziałem jak tu doładowywali 120 jenów, tam 240 jenów, to znowu 120 jenów... a tu chyba jakiś grubszy boss — bo na konto gry poleciało 1200 jenów. W metrze, w kawiarniach, w drodze, w kolejce — wielu tamtejszych użytkowników smartfonów skupionych było na tym co dzieje się na ekranie. Co więcej: trudno było przejść obok miejsca obwieszonego plakatami, by nie napotkać tam żadnego dedykowanego grze mobilnej. Odpalając telewizor zaś — bloki reklam aż kipiały od kolejnych mobilnych produkcji, pomiędzy którym nie udało się wskoczyć nawet wyjątkowo popularnemu Kingdom Hearts III. W sklepach z gadżetami zaś widać było, że mobilne tytuły to coś wielkiego — często mogły liczyć na więcej miejsca, niż ekipy z konsolowych gier, a nawet mang i anime.
I patrząc na ten krajobraz tak bardzo mobilny , zdałem sobie sprawę z tego, że u nas mobilna rewolucja, tak — trwa... ale z porównaniem do Azji, nie jest tak wszechobecna. To przykład z Japonii, ale doskonale pamiętam, jak kilka miesięcy temu Chiny uderzyły mnie podobnym podejściem. Owszem, w naszych telewizorach także można obejrzeć reklamy gier, ale na tle tamtejszym blokom w dużej mierze serwujących reklamy mobilek (przeplatanych co jakiś czas innymi produktami), to jeszcze nic wielkiego. Inna rzecz to taka, że lokalnie z tym zostawianiem pieniędzy w mobilnych grach jest... dosyć słabo, więc może sprawa się zwyczajnie nie opłaca?
Trzeba jednak przyznać że jest kwestia w której jesteśmy dużo lepsi: mobilne płatności. Zasłyszałem jednak od mieszkających na miejscu znajomych, że Japonia powoli też je odkrywa i prawdopodobnie za rok-dwa wszędzie będzie można z nich korzystać. Oby, bo jako osoba której udało się zgubić jedną z kart płatniczych już w drodze z lotniska, chętnie bym z takiej opcji skorzystał ;-).
Wszędzie toczy się swoim tempem, jedni skupiają się na komunikacji, inni na rozrywce, a jeszcze inni na praktycznym wykorzystaniu elektroniki z którą się nie rozstają. A dla Was do oznacza mobilna rewolucja?
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu