Niedawno w branży pojawiły się wyniki sprzedaży smartfonu (tabfonu) Samsung Galaxy Note 3. Okazuje się, że jeden ze sztandarowych produktów koreańskie...
Niedawno w branży pojawiły się wyniki sprzedaży smartfonu (tabfonu) Samsung Galaxy Note 3. Okazuje się, że jeden ze sztandarowych produktów koreańskiej korporacji radzi sobie świetnie i przyciąga klientów. Modele z dużymi wyświetlaczami przyjęły się na rynku i trudno z tym polemizować. Jednocześnie jednak rośnie podaż flagowców w wersjach mini – wiele wskazuje na to, iż niedługo poznamy kolejny produkt tego typu.
Zacznę od wyników Samsunga, który od końca września zdołał sprzedać 10 mln sztuk Galaxy Note trzeciej generacji. Połowę urządzeń kupiono już w pierwszym miesiącu po wprowadzeniu tabfonu na rynek. Trzeba przyznać, że to świetny wynik – zarówno gdy zestawi się go z rezultatami poprzednich odsłon tego produktu, jak i z wynikami notowanymi przez innych producentów. Wystarczy przypomnieć, iż LG w ciągu czterech miesięcy udało się sprzedać 2,3 mln sztuk smartfonu G2. Note 3 przegrywa co prawda z Galaxy S4, który w niecały miesiąc zdołał rozejść się w nakładzie 10 mln sztuk, ale trzeba mieć na uwadze, że flagową linią pozostaje Galaxy S.
Tabfony znajdują odbiorców, a efektem ubocznym tego zjawiska jest fakt, iż od momentu wprowadzenia do sprzedaży pierwszego Note’a ekrany w smartfonach poważnie urosły: 4-calowy wyświetlacz iPhone’a 5 odstaje pod względem wielkości od tych stosowanych we flagowcach konkurencji. Nie oznacza to jednak, że popyt na mniejsze modele z dobrymi podzespołami nagle przestał istnieć. Po prostu stały się one urządzeniami ze słowem "mini" w nazwie. Smartfon Galaxy S III mini pojawił się w roku 2012, ale pomysł zaczął się na dobre rozkręcać w roku 2013 – za przykładem Samsunga poszli kolejni producenci. W tym gronie można wymienić HTC, Sony i ZTE. Możliwe, że niedługo dołączy do nich LG z urządzeniem G2 mini.
Plotka głosi, iż LG zaprezentuje nowy smartfon podczas targów CES 2014. Impreza już niedługo, ale i tak spodziewam się, że wcześniej poznamy sporo szczegółów na temat urządzenia – dzisiaj trudno utrzymać coś w tajemnicy. Jeżeli smartfon faktycznie istnieje i zobaczymy go za kilka tygodni, to najbardziej intryguje kwestia jego specyfikacji i są tu dwie opcje: albo zobaczymy "prawdziwego" flagowca w mniejszym wydaniu albo smartfon z podzespołami gorszymi od tych zastosowanych w starszym bracie, ale i tak z dodatkiem "mini" w nazwie. Oba rozwiązania były już stosowane i nie ulega wątpliwości, że znacznie ciekawsza jest pierwsza propozycja. Po pierwsze, producent nie mija się z prawdą, a po drugie, klient może liczyć na świetny sprzęt w rozmiarach, które odpowiadają mu bardziej niż te właściwe dla tabfonów.
Ewentualna premiera smartfonu G2 mini będzie oznaczała przede wszystkim, że mniejsze wersje flagowców mają szansę zakorzenić się na rynku – sukces odniosły tabfony, możliwe, że podobnie będzie z tymi produktami (warto oczywiście podkreślić, że te modele małe wcale nie są – jeszcze parę lat temu zostałyby uznane za całkiem spore telefony). LG nie tylko może dołożyć coś od siebie do rozwijającej się gałęzi w segmencie smartfonów – korporacja powinna to zrobić, ponieważ w ten sposób zwiększy swoje szanse na osiągnięcie przyzwoitego wyniku sprzedaży. Szum wokół ich marki nadal jest dość spory i firma musi to wykorzystać, pójść za ciosem, by relatywnie niskim kosztem zdobyć kolejnych klientów.
Źródło grafiki: hi-tech.mail.ru
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu