Fragmentaryzacja Andrioda to temat, który powraca jak bumerang. Może to jednoznacznie świadczyć, jak dużym problemem jest poszatkowanie rynku Androida...
Fragmentaryzacja Andrioda to temat, który powraca jak bumerang. Może to jednoznacznie świadczyć, jak dużym problemem jest poszatkowanie rynku Androida. Zresztą sami producenci telefonów nie robią nic, aby tę sytuację zmienić. Zdarzają się sytuacje, gdy wersja systemu jest nieaktualna w momencie wyjęcia telefonu z pudełka i już nigdy nie zostanie zaktualizowana. Serio?
Android jest kapryśnym systemem, którego optymalizacja i stabilność, delikatnie mówiąc, nie są najmocniejszą stroną. Z każdą wersją jest ciut lepiej. Jednak, by móc się cieszyć się jego najnowszą oficjalną wersją potrzebna jest wola producentów, której wyraźnie brak. Być może z tego powodu coraz więcej użytkowników Androida decyduje się na zrootwanie telefonu.
Główny punktem zaczepienia do napisania tego artykułu, była tabela, którą podrzucił mi redakcyjny kolega Grzegorz. Tabela, która na pierwszy rzut oka wydaje się dość skomplikowana, przedstawia jak producenci telefonów „troszczą się“ o aktualizacje na swoje urządzenia. I to nie byle jakie telefony, a takie, które w momencie rynkowego debiutu znajdowały się w klasie premium. Mam nadzieję, że nie przestraszycie się owej tabelki (wiem, że wszyscy ich nienawidzimy, tym mocniej im dłuższy nasz staż zawodowy). Ta grafika to kawał dobrej roboty, którą wykonał użtkownik @krfraj z serwisu fidlee.
Na jej podstawie można wyciągnąć kilka ważnych wniosków.
Po pierwsze. Czasem urządzenia zaraz po wyjęciu z pudełka posiadały nieauktualny system i już nigdy nie doczekały się oficjalnej aktualizacji systemu. Tak było w przypadku kilku modeli Samsunga i Motoroli Atrix. Wyobrażacie sobie sytuację, że kupujecie telefon za ponad 3 tys zł i nie dostajecie żadnego wsparcia w postaci lepszego systemu operacyjnego, którego kod źródłowy producent twojego telefonu otrzymał? Uważam, że to delikatnie mówiąc, niepoważne traktowanie klienta.
Po Drugie. Wiele high-ednowych telefonów aktualizacje otrzymuje z dużym opóźnieniem. Niejednokrotnie zdarza się również, że producent oferuje jedną aktualizację do najnowszej wersji, a później raz na zawsze zapomina o kliencie, który jeszcze nie dawno wyciągnął z portfela kilka tysięcy złotych.
Po trzecie. Zdalna aktualizacja systemu na bieżąco nie jest niewykonalna w przypadku urządzeń z Androidem, czego żywym przykładem są produkty, które wychodzą spod skrzydeł Google. Otóż wszystkie urządzenia spod szyldu Nexus utrzymują najnowszą wersję systemu.
Po Czwarte. Patrząc na załączoną grafikę, znacznie łatwiej zrozumieć zagorzałych fanów Apple, którzy produktów z logiem nadgryzionego jabłka są wstanie bronić nawet w walce na noże. Urządzenia mobilne od kalifornijskiego giganta aktualizowane są wzorowo. Użytkownicy iPhonów mogą cieszyć się najnowszym systemem operacyjnym nawet pięć lat po premierze. Dzięki czemu klienci nawet jak przepłacają za urządzenia od Apple, to przynajmniej wiedzą za co.
Kilka tygodni temu dyskutowaliśmy w komentarzach pod moim wpisem, czy warto kupować elektronikę zaraz po jej premierze. Wiele osób podzielało moją opinię, że rzadko kiedy jest to opłacalne. Teraz po raz kolejny dostajemy tego dowód. Czołowi producenci telefonów powinni mieć wiele sobie do zarzucenia. Sorry, ale nie wydać ani jednej oficjalnej aktualizacji na telefon od początku jego życia to wręcz zachowanie bezczelne. Może warto by przeznaczyć część środków wydawanych na marketing na rzecz zadbania o satysfakcję klienta? Klienta, który nie lubi być traktowany niepoważnie i z czasem taka polityka może obrócić się przeciwko tym, którzy ją stosują.
Źródło grafiki
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu