Mobile

Flagowiec LG rozczarował, ale firmy nie powinno to martwić

Maciej Sikorski
Flagowiec LG rozczarował, ale firmy nie powinno to martwić
Reklama

Od pewnego czasu na rynku mobilnym rośnie zainteresowanie firmą, a zwłaszcza produktami LG. O koreańskim graczu pisze i mówi się coraz więcej, wyraźni...

Od pewnego czasu na rynku mobilnym rośnie zainteresowanie firmą, a zwłaszcza produktami LG. O koreańskim graczu pisze i mówi się coraz więcej, wyraźnie przemieszcza się on do przejścia do wyższej ligi w sektorze producentów. Spora w tym zasługa lepszego marketingu, ale trzeba przyznać koreańskiej korporacji, że zaliczyła spory progres nie tylko na tym polu – o rosnącej sile mówią przede wszystkim coraz lepsze produkty. Na poprawę wizerunku firmy cień rzucają jednak słabe wyniki sprzedaży flagowca.

Reklama

Podejrzewam, że większość z Was kojarzy model LG G2 – smartfon doczekał się topowych podzespołów i zdecydowanie należy do klasy premium. Przy okazji wyróżnia się pod względem designu: ograniczono powierzchnię ramek wyświetlacza, przyciski umieszczono na tylnej obudowie, co z pewnością wywołało konsternację u wielu osób, które miały okazję sprawdzić możliwości sprzętu (nie wykluczam, że część klientów uznała to za fanaberię i zdecydowała się na inny model). Specyfikacja, wygląd i możliwości to jedno – wielu ludzi bardziej interesuje sprzedaż topowego modelu.

Wedle danych dostępnych w Sieci, nie jest idealnie. Można nawet napisać, że nie jest dobrze: 2,3 mln sztuk LG G2 sprzedanych w ciągu czterech miesięcy. Lepszych rezultatów spodziewał się nie tylko szeroko pojęty rynek, ale też samo LG. Firmę martwić może zwłaszcza fakt, że model kiepsko sprzedaje się na rodzimym rynku. Czy to oznacza, że lokalny konkurent Samsunga nie ma szans zyskać na popularności i rozsiąść się przy stole, na którym dzielony jest branżowy tort?

Na przestrzeni kilku ostatnich kwartałów LG zrobiło spory postęp w branży mobilnej. Nie ulega jednak wątpliwości, że wcześniej, przez kilka lat radzili sobie "średnio" i zaliczali kolejne wpadki. Tej przeszłości nie da się wymazać za pomocą czarodziejskiej różdżki – producent musi odpokutować swoje i starać się nadal o uwagę mediów oraz potencjalnych użytkowników sprzętu (zwłaszcza, że ciągle jest sporo do zrobienia). Samsungowi poprawa wizerunku i przekonanie klientów do swoich produktów zajęła kilka lat, a mimo to nadal nie można tu mówić o pełnym sukcesie. LG musi się zatem starać i w kolejnych kwartałach udowadniać, że dwa Nexusy i dobre flagowce nie były przypadkiem. Skoro już o Nexusach mowa.

Nexus piątej generacji to ciekawy wątek, gdy omawia się wyniki sprzedaży LG. Z jednej strony, smartfon ten stanowi świetną reklamę dla koreańskiego producenta i w dłuższej perspektywie z pewnością pozytywnie wpłynie na wyniki tego gracza. Obecnie jednak Nexus 5 jest konkurencją dla modelu G2. Gdyby na rynku nie było "piątki", to sprzedaż flagowca LG mogłaby być większa. Po prostu nie można mieć wszystkiego – Samsung w pewnym stopniu też ograniczył sprzedaż smartfonów z linii Galaxy S, gdy wprowadził na rynek Galaxy Note. Ten ruch się jednak opłacił – w przeciwnym razie nie oglądalibyśmy premiery Note 3.

LG ma spore szanse na to, by w kolejnych kwartałach budować swoją markę i utwierdzać rynek w przekonaniu, że firma wróciła w końcu z dalekiej podróży. Ostatecznie powinno to przynieść zdecydowaną poprawę wyników. Jest jednak pewne "ale" – konkurencja. I wcale nie mam tu na myśli Samsunga, bo to mniejsze zmartwienie dla LG. Obaj koreańscy giganci prędzej czy później będą musieli zderzyć się z rosnącymi w siłę chińskimi korporacjami (nie tylko z tymi największymi) i nie ulega wątpliwości, że w tym starciu Koreańczycy nie są skazani na sukces…

Źródło informacji: Asia Today via hi-tech.mail.ru
Źródło grafiki: LG

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama