Motoryzacja

MINI Cooper SE – w pełni elektryczny „gokart”. 285 km realnego zasięgu. Test

Tomasz Niechaj
MINI Cooper SE – w pełni elektryczny „gokart”. 285 km realnego zasięgu. Test
Reklama

W pełni elektryczny MINI Cooper SE ma silnik o mocy 184 KM, przyspiesza do 100 km/h w 6,8 s i dzięki akumulatorom o pojemności 32,6 kWh potrafi przejechać… 285 km. Tyle właśnie udało mi się uzyskać w ciepły dzień objeżdżając podwarszawskie miejscowości. Literka „S” w nazwie zobowiązuje i czysto teoretycznie powinien to być samochód dynamiczny, przyjemny w prowadzeniu i bardzo zwinny – jak na Coopera przystało. A że ma napęd elektryczny, to wszystkie te cechy powinny być maksymalnie wyostrzone. Zapraszam na test.

Elektryczny MINI Cooper SE bazuje na wielu podzespołach z BMW i3s. Ma ten sam silnik elektryczny – 135 kW (184 KM) o wyjątkowo szerokim zakresie wysokiej mocy w relacji do obrotów – i podobny zespół akumulatorów – w Cooper SE mają one pojemność 32,6 kWh brutto (28,9 kWh netto dla użytkownika). Różnica polega jednak na tym, że elektryczny Cooper SE jest napędzany na oś przednią i jest to wciąż niewielkie i zgrabne MINI, podczas gdy BMW i3/i3s jest… crossoverem (?), a w każdym razie ma podniesiony prześwit i napędzane są koła tylne. Jeśli więc BMW i3s, ze względu na wyjątkowo – nawet jak na „elektryka” – dynamiczny napęd określiłem mianem „elektrycznego gokarta”, to czy MINI Cooper SE jest w stanie go pobić na tym polu?

Reklama

Elektryczny napęd: żwawy i efektywny

W codziennym użytkowaniu MINI Cooper SE jest niesamowicie żwawy i przyjemny w prowadzeniu. Reakcja na dodanie gazu jest natychmiastowa i niesamowicie łatwo zostawiać wszystkie inne auta w tyle podczas startu ze świateł, no chyba że obok ustawi się BMW i3s ;)

Maksymalna prędkość została ograniczona do 150 km/h, ale nie jest to problem dla miejskiego samochodu, nawet na miejskiej obwodnicy. Ważniejsze od samego sprintu od startu zatrzymanego jest – jak to w przypadku aut elektrycznych – natychmiastowa reakcja na dodanie gazu.

Dużą zaletą obydwu samochodów jest skuteczna i intuicyjna rekuperacja. O ile jednak w i3s nie dało się jej regulować, to w Cooper SE mamy dostępne dwa poziomy. Interesujący nas tryb wybieramy za pomocą wydzielonego przełącznika na konsoli centralnej. Szkoda, że nie manetkami za kierownicą, ale ostatecznie nie robimy tego bardzo często. Nie da się jej także całkowicie wyłączyć. Rekuperacja jest nie tylko efektywna (duży odzysk energii), ale także działa niemalże do zera. MINI Cooper SE odzyskuje energię aż do mniej więcej 2 km/h. Jeśli akurat jest nieco z górki, konieczne jest użycie hamulca, w innym wypadku auto samo się zatrzyma (opory toczenia wystarczą). W efekcie: przez większość codziennego podróżowania używa się jednego pedału – gazu. Co ważne, Cooper SE nie stoczy się do tyłu (to wcale nie jest takie oczywiste), a do ruszenia potrzeba dodać gazu. Warto jeszcze zwrócić uwagę, że duże tempo odzyskiwania energii dostępne jest nawet wtedy gdy akumulatory są niemal w pełni naładowane – to rzadkość w przypadku samochodów elektrycznych.

To wszystko sprawia, że elektrycznym MINI jeździ się bardzo przyjemnie, dynamicznie i intuicyjnie. Nie trzeba długo uczyć się sposobu działania napędu – niemal wszystko jest jak w klasycznym MINI ze skrzynią automatyczną. Jedynym wyjątkiem jest właśnie ta konieczność dodania gazu, by ruszyć.

MINI Cooper SE: zużycie energii i zasięg

Należało spodziewać się, że zużycie energii będzie porównywalne z BMW i3 oraz i3s. I tak też w istocie się stało. MINI Cooper SE potrafi w mieście zadowolić się ~11 kWh/100 km. To oczywiście pod warunkiem ostrożnej i spokojnej jazdy. Chcąc być szybszym od większości innych aut na drodze zużycie wzrośnie do około 14 kWh/100 km, a podróżowanie w trybie „bardzo dynamicznym” zakończy się wynikiem w okolicach 18 kWh/100 km. Mowa cały czas o mieście.

Wyjeżdżając na drogę ekspresową, jak to w „elektrykach”, zużycie prądu mocno rośnie. Przy 120 km/h jest to już ~20 kWh/100 km. Jest to jednak wynik zgodny z oczekiwaniami biorąc pod uwagę wielkość samochodu i jego kształt. Wystarczy spojrzeć na zamieszczoną w filmie tabelę, by zobaczyć że jakichś bardzo dużych różnic nie obserwujemy wśród aut podobnej wielkości. Jak przekłada się to na zasięg możliwy do przejechania?

Powyższy scenariusz to oczywiście wykorzystanie niemalże do maksimum możliwości napędu MINI Cooper SE. 285 km to więcej niż MINI obiecuje (maksymalnie 270 km, a wg normy WLTP zasięg wynosi… 200-232 km). Z kalkulacji wynika, że użyteczna (netto) pojemność akumulatorów wynosi niemal 30 kWh. Pobawmy się zatem kalkulatorem:

Reklama
  • spokojna jazda po mieście: ~11 kWh/100 km -> 260-270 km,
  • dynamiczna jazda po mieście: ~14 kWh/100 km -> 210-220 km,
  • 90 km/h: ~14 kWh/100 km -> 210-220 km,
  • 120 km/h: ~20 kWh/100 km -> 145-150 km,
  • 140 km/h: ~25 kWh/100 km -> 110-120 km.

Mowa o okresie wiosenno-jesiennym, bo wiadomo, że zimą te wartości będą nieco mniejsze (spadek użytecznej pojemności akumulatorów, a także większe zużycie energii spowodowane ogrzewaniem wnętrza pojazdu). Tyczy się to oczywiście wszystkich aut elektrycznych. Zaskakujące dla mnie jest tylko to, że przewidywany zasięg pokazywany przez komputer był zawsze zaniżony. Wystarczy spojrzeć na początek filmu z testem zasięgu: komputer pokazywał mi, że przewidywany zasięg wynosi zaledwie 161 km. Finalnie przebiłem ten rezultat o ~75%! Nawet po przejechaniu wspomnianych 285 km i ponownym naładowaniu samochodu, ten pokazywał mi ~210 km zasięgu. Można sobie pozwolić na więcej optymizmu w tej kwestii :)

Jak na auto miejskie są to naprawdę dobre i w zupełności wystarczające wyniki. Oznaczają one bowiem, że MINI Cooper SE wystarczy ładować – w klasycznym scenariuszu miejskiego użytkowania (do 50 km dziennie) – nie częściej niż raz w tygodniu. A właśnie ładowanie:

Reklama

Ładowanie

Nawet najniższa wersja elektrycznego MINI Cooper SE wyposażona jest standardowo w ładowarkę prądu przemiennego 11 kW oraz ładowanie szybkie prądem stałym 50 kW (złącze CCS). To solidny i elastyczny zestaw, który w zupełności wystarczy dla takiego samochodu elektrycznego. Uzupełnienie energii od 0 do 80% pojemności akumulatorów za pomocą szybkiej ładowarki 50 KW trwa około 35 minut! To mniej niż wizyta w supermarkecie spożywczym. Ładowanie prądem przemiennym ze źródła 11 kW będzie trwało 2,5 godziny (od 0 do 100%). Ponownie: trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Domowe ładowanie z gniazdka 230 V trwać będzie około 15 godzin (od „zera” do pełnego naładowania). Jeśli będziemy to robić dwa razy w tygodniu, to w zupełności wystarczy ładowanie w nocnej taryfie.

Codzienne użytkowanie

MINI Cooper SE w codziennym użytkowaniu jest jak… MINI i nie powinno to dla nikogo być zaskoczeniem. Gokartowy charakter, a więc zwarte i sztywne nadwozie jak i zawieszenie odczuwalne jest także w przypadku elektrycznej odmiany tego auta. Tego jednak oczekuje się od MINI, nie jest to więc wada w moim odczuciu. Cooper SE jest o kilkanaście mm wyższy od Coopera S, ale trudno to stwierdzić inaczej niż stawiając dwa auta obok siebie. Elektryczny charakter tego samochodu nie „wylewa się” z każdego jego zakamarku. Jest wręcz przeciwnie: MINI Cooper SE dosyć dobrze ukrywa charakter napędu. Dopiero takie akcenty jak żółte podświetlenie czy inne wskazania na – tym razem cyfrowym – ekranie kierowcy zdradzają, że poruszają nami elektrony. Nawet zagłębiając się w ustawienia i statystyki widzimy te same ekrany i opcje – tyle, że zamiast l/100 km mamy kWh/100 km i gdzieś po drodze pojawia się precyzyjne (wyrażone w procentach) wskazanie aktualnego naładowania akumulatorów. Dla wielu użytkowników to oczywiście zaleta. MINI ma swój własny, unikalny charakter i Cooper SE absolutnie się w niego wpisuje, z delikatną „posypką” elektryczną.

Fotele są wystarczająco wygodne – w końcu spędziłem literalnie cały dzień za kierownicą tego samochodu – a jakość wykończenia w środku typowa dla MINI. Z tyłu, jak to w 3-drzwiowym MINI są dwa miejsca, ale należy je traktować raczej jako awaryjne lub dla dzieci. „Sam za sobą” – mam 1,84 m wzrostu – nie byłem w stanie usiąść – nie było już miejsca na nogi. Jeśli jednak z przodu usiądzie osoba niższa, to jest to możliwe. W środku znajdziemy dwa porty USB typu A, ładowanie indukcyjne (w podłokietniku), a także standardowe gniazdo 12 V. Szybkość uzupełniania energii z gniazd USB jest przeciętna.

Dynamiczna jazda? Ta oczywiście daje mnóstwo przyjemności w MINI Cooper SE. Żwawy napęd, zwarte i sztywne zawieszenie poprawiają przyczepność w szybkich łukach, a bezpośredni układ kierowniczy szybko przekazuje wolę kierowcy na zachowanie samochodu. Nawet hamulec działa przewidywalnie (co w autach hybrydowych i/lub elektrycznych nie jest takie oczywiste) i jest skuteczny. Czy czuć większą masę (o około 130 kg)? Trochę tak, ale Cooper SE jak na auto elektryczne i tak jest lekkie (~1365 kg), a przez nisko położony środek ciężkości nie czuć tego tak bardzo.

Może i będę się powtarzał, ale jeszcze raz niezwykle praktycznym rozwiązaniem jest sposób działania automatycznej rekuperacji. Po krótkim przyzwyczajeniu się, bardzo łatwo jest używać niemalże cały czas pedału przyspieszenia tylko. Fakt, że są dwa poziomy pozwala dobrać szybkość hamowania do preferencji kierowcy. Podobnie ma się sprawa z trybami jazdy – Green (a także Green+), Middle, Sport – w których zmienia się przede wszystkim reakcja napędu na wychylenie prawej stopy, a także siła wspomagania układu kierowniczego. Cooper SE w trybie Sport jest wręcz nadpobudliwy ;) Wspólną cechą dla większości aut elektrycznych jest także bardzo krótki czas jaki musi upłynąć od „włączenia silnika” do momentu, w którym można ruszyć – tutaj w MINI jest podobnie. To samo tyczy się ekspresowo szybkiego przełączania kierunków jazdy.

Reklama

Nowoczesne systemy bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy

MINI Cooper SE to także typowe MINI pod względem zaawansowanych systemów bezpieczeństwa i wsparcia kierowcy. Wszystko, co jest obecnie wymagane oczywiście jest. Mowa o systemie ostrzegającym o ryzyku kolizji, który w ostateczności interweniuje w układ hamulcowy, asystencie utrzymania na pasie ruchu czy…pakiecie pasywnych elementów jak zestaw poduszek powietrznych itd. Do systemów bezpieczeństwa bez wątpienia zaliczyć należy czujniki parkowania (z przodu oraz z tyłu) czy kamerę cofania, regulator prędkości z funkcją hamowania (aktywny tempomat), a także w pełni adaptacyjne, matrycowe reflektory:

To dosyć proste (stosunkowo niewiele kurtyn), ale szybko i skutecznie działające rozwiązanie. Jest także prosty, bo tylko równoległy, asystent półautomatycznego parkowania. Problem trochę w tym, że na tym zestaw się kończy. Aktywnego asystenta pasa ruchu w rozumieniu utrzymania auta komfortowo między liniami nie ma i nie da się dokupić. To samo tyczy się asystenta martwego pola, a tym samym systemu ostrzegającego o ruchu poprzecznym. Rozumiem, że mówimy o aucie miejskim, które zostało stworzone dla kierowcy, by oddawać mu więcej wolności, ale przecież jak ktoś nie chce, to nie musi tego włączać, a zagapić się z roztargnienia i wycofać pod nadjeżdżające auto przytrafić może się każdemu. O wygodnym asystencie jazdy w korku także możemy zapomnieć, a takowy w aucie elektrycznym ma potencjał do naprawdę skutecznego działania. Mam nadzieję, że w MINI zagoszczą niebawem systemy dostępne dla BMW, a w szczególności te które są w Serii 3.

Cena gokartowej przyjemności

MINI Cooper SE startuje od 139 200 zł (pakiet S). Za najwyższą wersję wyposażenia – pakiet XL – trzeba zapłacić nieco ponad 173 tys. zł. Konfigurator ograniczony jest do minimum. Warto jednak zwrócić uwagę na liczne elementy personalizacji, które pozwolą – jeśli przyszły właściciel sobie tego życzy – wyraźnie podkreślić elektryczny charakter tego samochodu. Mowa o zjawiskowo wyglądających felgach „Electric Power Spoke” czy kolorowych akcentach w postaci innego malowania lusterek czy przedniej atrapy. Czy to drogo? Jak na auto elektryczne nie. Niedawno testowana przeze mnie Corsa-e kosztuje w sumie podobnie. Volkswagen e-Golf jest nawet droższy, o rodzinie i3 nie wspominając – ich cena zaczyna się mniej więcej w miejscu, gdzie kończy się cennik MINI Cooper SE.

Ciekawostką niech będzie, że spalinowy Cooper S, skonfigurowany do podobnego poziomu kosztuje zaledwie kilka tysięcy mniej (przebiłem 170 tysięcy). MINI jest po prostu drogie – nie od dziś wiadomo – ale Cooper SE jest, szczególnie jak na MINI, zaskakująco tanie.

Podsumowanie

MINI Cooper SE to naprawdę fajne, przyjemne w prowadzeniu i dynamiczne auto elektryczne. Napęd przeniesiony wprost z BMW i3s to strzał w dziesiątkę! Dzięki temu elektryczne MINI jest żwawe, chętnie wyrywa do przodu i daje mnóstwo frajdy z jazdy – no i ten system rekuperacji z dwoma poziomami odzysku energii. Równie ważną zaletą tego napędu jest jego relatywnie oszczędny charakter – 285 km jakie udało mi się przejechać tym samochodem do niemalże pełnego rozładowania akumulatorów o tym świadczy. Oznacza to również, że Coopera SE wystarczy ładować raz na tydzień elektrycznej jazdy. Docenić należy także, że auto to już w standardzie wyposażone jest w szybkie ładowanie prądem stałym (50 kW), a także ładowarkę 11 kW prądu przemiennego.

Druga strona medalu? To niewielkie, miejskie MINI z mocno limitowanym miejscem z tyłu, a także ograniczonym zestawem systemów asystujących kierowcę. No i oczywiście cena. Ta jest wysoka jak na auto tej wielkości, typowa jak na auto elektryczne i zaskakująco niska biorąc pod uwagę fakt, że Cooper SE to najprawdziwsze MINI. Strasznie łatwo się w nim zakochać :)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama