Mobile

Dbajcie o weryfikację płatności w grach na smartfonie, by nie obudzić się z równie kosmicznym rachunkiem jak ten rodzic

Kamil Świtalski
Dbajcie o weryfikację płatności w grach na smartfonie, by nie obudzić się z równie kosmicznym rachunkiem jak ten rodzic
Reklama

Po to są narzędzia pozwalające kontrolować wydatki, by z nich korzystać — boleśnie przekonał się o tym jeden z rodziców, którego pociecha wydała 1289 funtów w grze na smartfona. A miała być darmowa...

Z jednej strony nie powinienem być zdziwiony — z drugiej... przecież od lat widzimy powielanie tych samych błędów i wpadek, mimo że stale przybywa narzędzi które pozwalają ich uniknąć. Podobnie sprawy mają się z zakupami wewnątrz aplikacji. Właściwie od kiedy powstał App Store i twórcy gier odkryli że mikrotransakcje są żyłą złota, regularnie słyszymy historie w których pociechy wyklikały trochę za dużo wirtualnych walut czy innych dodatków dostępnych wewnątrz gry. Ale o ile sumy rzędu 100, 200 czy 300 dolarów nie robią już na nikim wrażenia, to 1289 funtów szterlingów już tak. W końcu to ponad 6800 złotych. Mimo wszystko nie potrafię współczuć rodzicom, którzy mogli temu w prosty sposób zapobiec.

Reklama

Blisko 1300 funtów w mikrotransakcjach — rodzice dość mocno odczuli brak odpowiedniej kontroli nad płatnościami swojego dziecka

Ashaz najwyraźniej bardzo mocno wkręcił się w Dragons: Rise of Berk, bo w krótkim czasie wyklikał w grze transakcji na 1289 funtów. Suma pokazuje, że nie jest mikro — ale same opłaty też bywały zróżnicowane: od 1,99 funta, do 99 funtów. Jak do tego doszło? Cóż, zrozpaczony rodzic twierdzi, że jego syn najwyraźniej zapamiętał hasło dostępu do jego iPhone'a co pozwoliło mu robić zakupy bez prośby o weryfikację ze strony rodzica. O tych nadprogramowych dodatkach dowiedział się przypadkiem, zaglądając na konto e-mail powiązane z jego Apple ID. Cóż, można było tego uniknąć znacznie wcześniej — albo odpowiednio zabezpieczając urządzenie, albo czytając maile. Wówczas po pierwszych transakcjach wiedziałby już co się święci. Nie mówiąc już o limitach na karcie płatniczej...

Apple ma swój proces reklamacji i zwrotów — i faktycznie, udało się odzyskać zwrot środków, ale tylko 207 funtów. Myślę że w całej tej sytuacji, to wciąż lepsze niż nic, ale rozumiem że to kropla w morzu i tylko (stosunkowo) niewielki procent całości. Aby spłacić dług - ojciec małego racza musiał sprzedać samochód — a rozgoryczony dodaje też, że w życiu nie przeszło mu przez myśl, że z grania na smartfonie mogą być problemy — w końcu pociecha zawsze grała w darmowe gry...

Przezorny zawsze ubezpieczony

Apple ma cały pakiet narzędzi, które pozwalają zadbać by do takich smutnych sytuacji nie dochodziło. W przypadku kontroli rodzinnej — rodzic musi zaakceptować każdy zakup, ale jak rozumiem, tutaj to nie wchodziło w (nomen omen) grę — bo Ashaz grał na jego telefonie/tablecie. Mimo wszystko można w łatwy sposób uniknąć całego tego zamieszania, gdyby skorzystać z przygotowanych przez Apple opcji — o których więcej przeczytacie tutaj. To nie są żadne super tajne, czy nawet super trudne, rzeczy — a przezorny zawsze ubezpieczony. Rozgoryczony ojciec rozważa nawet wkroczenie na ścieżkę prawną z Apple, chociaż obawiam się, że takowa może okazać się jednak bardziej kosztowna, niż kosmicznie duży rachunek za zakupy wewnątrz Dragons: Rise of Berk.

Źródło

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama