Zanim powiesz komuś, że ma bardzo "plastyczny mózg", lepiej się zastanów. Dlaczego? Bo może to zabrzmieć co najmniej ironicznie. Mikroplastik (czyli małe drobiny plastiku, także i nanoplastik) znajduje się w żywności, którą jemy, wodzie, którą pijemy, a nawet w powietrzu, którym oddychamy. Po odkryciach dotyczących mikroplastiku w różnych organach ludzkiego ciała otrzymaliśmy potwierdzenie, że równie dobrze mogą gromadzić się one w... ludzkim mózgu. Co więcej – ich ilość w tym miejscu rośnie w zastraszającym tempie.
Owe drobiny nie są dla naukowców nowością. Wcześniejsze badania potwierdziły ich obecność w płucach, wątrobie, jelitach, krwi, a nawet w łożysku. Jednak dopiero teraz uzyskaliśmy niepodważalne dowody na to, że mikroplastik przekracza nawet barierę krew-mózg – to taka tarcza w stylu: "you shall not pass", która ma chronić nasz najważniejszy organ przed toksynami i szkodliwymi substancjami. Istnieje wiele substancji, które potrafią ją przekroczyć, inne natomiast tego nie potrafią zrobić. Mogłoby się zdawać, że mikro i nanoplastiki nie powinny tego robić, ale... jednak są w stanie tego dokonać. I jest to informacja wręcz dla nas tragiczna.
Zespół badaczy przeanalizował próbki mózgów osób zmarłych między 1997 a 2024 rokiem i odkrył, że od 2016 roku mediana (a jest to bardzo ważna informacja) stężenia mikroplastiku wzrosła aż o 50%. Obecnie wynosi około 4917 mikrogramów na gram tkanki. W skali masy całego mózgu to może i mało, ale i tak owa wartość wprawiła badaczy w niemałe osłupienie.
Wędrówka wprost to mózgu
Mechanizm dotarcia mikroplastiku do mózgu nie jest jeszcze w pełni poznany, ale istnieją podejrzenia, że przedostaje się do krwiobiegu poprzez żywność, wodę oraz wdychane powietrze. Stamtąd, z krwią, dociera do mózgu. Dotychczas uważano, że bariera krew-mózg skutecznie blokuje takie cząsteczki, jednak wiele wskazuje, że poza dostawaniem się do mózgu, mikroplastik ma również tendencję do akumulowania się w tym organie. To ogromne zagrożenie dla ludzkiego ustroju.
Tym bardziej że cząsteczki plastiku znalezione w tkance mózgowej miały nietypowe, ostre kształty – nie przypominały znanych z badań laboratoryjnych gładkich kulek polistyrenu. Zamiast tego dominował polietylen – powszechnie stosowany w produkcji toreb na zakupy, butelek czy opakowań kosmetyków. To doskonale odpowiada temu, co otacza nas w największym stopniu, prawda? Prawda.
Mikroplastik, a choroby centralnego układu nerwowego
W mózgach 12 osób, u których wcześniej zdiagnozowano demencję, poziom MNP był znacznie wyższy niż u pozostałych badanych. Nie oznacza to jeszcze, że mikroplastik jest bezpośrednią przyczyną chorób neurodegeneracyjnych, ale może mieć wpływ na ich rozwój. Jedna z hipotez mówi, że zmiany w strukturze mózgu towarzyszące demencji mogą ułatwiać akumulację plastiku. Co do typowych chorób neurodegeneracyjnych, wiemy, że powodują je przede wszystkim białka (albo nieprawidłowości związane z mikrotubulami białka tau (m.in. w chorobie Alzheimera), albo nieprawidłowo skonformowana alfa-synukleina (m.in. w chorobie Parkinsona, zaniku wieloukładowym). Czy mikroplastik może być pierwotną przyczyną tych nieprawidłowości? Badacze z całą pewnością przyjrzą się temu zagadnieniu.
Poziom mikroplastiku różnił się znacznie między osobami – niektóre miały go bardzo dużo, inne niemal wcale. To zaś sugeruje, że istnieją czynniki wpływające na jego gromadzenie się, np. styl życia, dieta czy nawet predyspozycje genetyczne.
Mikroplastik niczym trucizna
Eksperci porównują mikroplastik do niesławnego obecnie azbestu lub ołowiu: te przez dekady były ignorowane przez badaczy i lekarzy, aż w końcu okazały się skrajnie dla nas niekorzystne. Wciąż nie wiadomo, jakie długoterminowe skutki może mieć obecność mikroplastiku w mózgu. Czy wpływa on na funkcje poznawcze? Czy może prowadzić do przewlekłych stanów zapalnych? A może powoduje jeszcze coś innego?
Czytaj również: Skąd pochodzi większość mikroplastiku? Oto winowajca
Badacze apelują o dalsze analizy i jednocześnie wskazują, że ograniczenie ekspozycji na plastik może być kluczowe dla zdrowia przyszłych pokoleń. Być może za kilkadziesiąt lat na mikroplastik będziemy patrzeć tak, jak dziś patrzymy na azbest, który przez lata niepostrzeżenie szkodził naszemu zdrowiu. Ba, kiedyś uważano nawet, że jest on całkowicie bezpieczny dla ludzkiego zdrowia. Co okazało się potem, wiemy chyba wszyscy.
Badania nad wpływem mikroplastiku na zdrowie wciąż trwają, ale już teraz wiadomo, że raczej nie opłaca nam się go bagatelizować. Obecność mikrodrobin plastiku powinna być dla nas alarmująca: dociera on do praktycznie wszystkich organów, trudno jest się go pozbyć i praktycznie nikt nie ma pomysłu, jak się plastiku z naszego otoczenia pozbyć. I chyba ten ostatni problem będzie dla nas najtrudniejszym do rozwiązania.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu