Microsoft

Spadek zysków Microsoftu i... pozytywna reakcja rynku

Maciej Sikorski
Spadek zysków Microsoftu i... pozytywna reakcja rynku
9

Co tygryski lubią najbardziej? Raporty finansowe. Kilka tygodni temu zakończył się trzeci kwartał, firmy prezentują teraz swoje wyniki. Niedawno pisałem o Apple, które zaskoczyło pozytywnie rynek i po raz kolejny dorzuciło do skarbca kilka miliardów dolarów. Tym samym może się pochwalić ich konkuren...

Co tygryski lubią najbardziej? Raporty finansowe. Kilka tygodni temu zakończył się trzeci kwartał, firmy prezentują teraz swoje wyniki. Niedawno pisałem o Apple, które zaskoczyło pozytywnie rynek i po raz kolejny dorzuciło do skarbca kilka miliardów dolarów. Tym samym może się pochwalić ich konkurent: Microsoft. Wyniki giganta z Redmond w paru miejscach mogą wywoływać pytania, ale zazwyczaj pojawiają się odpowiedzi.

Microsoft to jedna z tych firm z sektora IT, które w każdym kwartale mogą się pochwalić wielkimi zyskami. Korporacja z Redmond w poprzednich trzech miesiącach zarobiła na czysto 4,5 mld dolarów. Olbrzymia suma, po dorzuceniu jej do firmowej kasy okazuje się, że majątek MS wynosi już 90 mld dolarów. Często robimy wielkie oczy, gdy zaglądamy do portfela Apple, w przypadku Microsoftu też można pokiwać głową z uznaniem i zacząć tworzyć zestawienia ciekawostkowe z cyklu: co można kupić za takie pieniądze.

Zysk robi wrażenie, ale pojawia się pewien problem - w analogicznym okresie roku 2013 korporacja zarobiła 5,2 mld dolarów. Zaliczono zatem spadek. Jeszcze większy znak zapytania pojawi się, gdy zestawimy tę informację z faktem, że na przestrzeni roku przychody Microsoftu wzrosły o 25% - w poprzednim kwartale wyniosły 23,2 mld dolarów. Przychody poważnie wzrosły, zysk spadł - to nie jest dobra wiadomość. Tymczasem rynek pozytywnie zareagował na raport MS, akcje firmy podrożały. Jak to tłumaczyć? Zagadka ma proste rozwiązanie: Nokia. Konkretnie Nokia Devices & Services.

Microsoft przejął jakiś czas temu komórkowy biznes Nokii i teraz to w jego raportach znajdują się wyniki sprzedaży smartfonów i telefonów fińskiego producenta. W poprzednim kwartale sprzedaż tego sprzętu oznaczała przychód na poziomie 2,6 mld dolarów. Problem polega na tym, że firma nie zarabia na tych produktach. Możliwe nawet, że dokłada do biznesu. To częściowo tłumaczy wzrost przychodów. Co ze spadkiem zysków? I ten wątek ma związek z biznesem mobilnym - Microsoft ponosi koszty włączenia tego oddziału w swoje struktury oraz restrukturyzacji. Pisaliśmy niejednokrotnie o zwolnieniach w firmie i wietrzeniu, jakie zainicjował Steve Ballmer, a które realizuje Satya Nadella. Koszty tego procesu w ubiegłym kwartale przekroczyły miliard dolarów. Staje się jasne, skąd niższe zyski.

Koniec ważnych informacji? Nie, zdecydowanie nie. Wzrost przychodów ma związek z przejęciem oddziału mobilnego Nokii, ale to nie wyczerpuje tematu. Wzrosła sprzedaż tabletów Surface oraz konsol Xbox. Microsoft chwali się ich wynikami (częściowo) - przychody ze sprzedaży tabletów wyniosły ponad 900 mln dolarów (podobno nawet pojawiły się zyski), sprzedaż konsol była o ponad 100% lepsza, niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Gromkie oklaski? Trudno stwierdzić, bo Microsoft podaje te dane, które chce. Wspomina o wzrostach, ale nie precyzuje, ile tabletów sprzedano, gdzie i ile na tym zarobiono. Nie wiadomo też czy na skok sprzedaży konsol większy wpływ miał model One, czy też Xbox 360. Gdyby korporacja podała te informacje, to mogłoby się okazać, że aż tak kolorowo nie jest.

Ciekawy wątek stanowią smartfony. Microsoft zrywa już z marką Nokia w tym sprzęcie, teraz będą to Lumie sygnowane logo korporacji z Redmond. Jak to wpłynie na sprzedaż? Przekonamy się za kilka kwartałów. Na razie wypada stwierdzić, że sprzedaż smartfonów z mobilnym Windowsem nie zrywa czapek z głów. W poprzednim kwartale na rynek dostarczono 9,3 mln Lumii, poprawiono wynik z III kwartału 2013 roku, ale nieznacznie. Jeśli Microsoft nie podkręci tempa, to walki z konkurencją nigdy nie nawiąże, a ich system będzie odgrywał w biznesie marginalną rolę.

Oczywiście należy dodać, że smartfony z Windowsem nie kończą się na Lumiach, ale pozostali producenci na razie też nie podbijają rynku modelami z tą platformą. Albo w ogóle się do niej nie garną. W tym przypadku zapewne sprawdzi się porzekadło: umiesz liczy, licz na siebie - Microsoft musi zrobić wszystko, by Lumie sprzedawały się lepiej. Możliwe, że pomocny okaże się sektor biznesowy - pisałem wczoraj o austriackiej poczcie, która wymienia iPhone'y na Lumie. Powodem są m.in. usługi dla rynku korporacyjnego oferowane przez Microsoft. To może się okazać mocnym atutem smartfonów amerykańskiego giganta. A skoro już jesteśmy przy rynku korporacyjnym.

Ten segment odgrywa już w przychodach Microsoftu większą rolę, niż "konsumencka" część firmy (to odpowiednio 12,2 i 11 mld dolarów). Przychody części biznesowej urosły w ciągu roku o 10% - skromnie, gdy porówna się to z 25 procentami zanotowanymi przez całą firmę, ale przypominam, że wynik podbił oddział Nokii. Na rezultaty gałęzi korporacyjnej nie miał on wpływu, więc można mówić o rozwoju i poprawie wyników. Uwagę zwraca na to sam Microsoft. Zwłaszcza na sprzedaż usług chmurowych. Amerykański gigant robi tu naprawdę spore postępy i uzyskuje w tej części swojego biznesu coraz lepsze wyniki.

Analitycy nie przechodzą obojętnie obok ostatniego wspomnianego motywu - chmura będzie odgrywała w naszym życiu coraz większą rolę, dotyczy to również biznesu. Ekspansja Microsoftu w tym sektorze zapewni gigantowi z Redmond spore bezpieczeństwo: firma dywersyfikuje źródła zysków, może eksperymentować. Jeśli nie wyjdzie ze smartfonami, tabletami czy konsolami, to zawsze pozostaną klienci korporacyjni. A kto przyłożył do tego rękę? Ballmer, ten wyszydzany "księgowy", który podobno zaszkodził firmie...

Źródło grafik: Microsoft

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu