Pamiętacie, o czym pisałem wczoraj? Cóż, większość z Was zapewne tak. Tekst, w którym wylałem swoje żale na Windows 10, który brzydkim zwyczajem postanowił się zaktualizować niwecząc efekty mojej pracy bardzo mocno komentował się wczoraj. Tymczasem Grzegorz Ułan powiadomił mnie o tym, że mój problem niedługo zostanie rozwiązany. Od Anniversary Update Windows 10 pozwoli na ustalenie, w których godzinach aktualizacja może być przeprowadzona, co rozwiąże mój problem z nieoczekiwanymi restartami.
Microsoft wkrótce rozwiąże mój (i być może Wasz) problem z nieoczekiwanymi aktualizacjami w Windows 10
Przykład z wczoraj. Windows 10 lubi zaskoczyć
Najwięcej pretensji do Windows 10 miałem o to, że nie potrafi sobie "ogarnąć", że być może jestem w środku pracy, a postanowił zaktualizować się w nocy. Tak, wiem - powinienem robić co akapit CTRL+S i modlić się, żeby nie wysiadł produkcyjny dysk SSD. Ale zabezpieczony byłem w miarę dobrze - do tej pory wszystko działało bez zarzutu. Miałem automatyczne zapisywanie kopii zapasowej co 5 minut, zatem nie rozumiem, co oprócz tego poszło nie tak. Jeden z Was podsunął mi myśl, że przecież Windows 10 zamykając proces przed restartem wymusza to i być może po drodze: a) nie zdołał zapisać kopii zapasowej b) plik z kopią wyparował. Ale tak, nauczyłem się robić backupy, po raz kolejny. Nie sądziłem jednak, że Microsoft na tyle zepsuje bardzo podstawową kwestię usability i nie pozwoli Windows 10 określać, czy to rzeczywiście dobry moment na aktualizację.
Wraz z Anniversary Update, Windows 10 pozwoli na ustalenie tzw. "aktywnych godzin", które określać będą widełki czasowe, w których system nie będzie mógł zaplanować aktualizacji po pobraniu paczek z serwerów Microsoftu. Będzie to pomocne nie tylko dla takich bałaganiarzy jak ja, z pewnością funkcję docenią również administratorzy, którzy będą mogli na przykład ustalić masowe zasady działania systemów np. w firmach. Jasne określenie zasad co do aktywnych godzin choćby odrobinę odda użytkownikom "władzę" nad tym, jak zachowuje się Windows. Mam brzydkie wrażenie, że od pewnego czasu ten system staje się bytem żyjącym nieco obok użytkownika, dla którego ma być centrum pracy oraz asystentem.
Chciałbym jednak, żeby Windows był bardziej intuicyjny
Czyli jaki? Jak wspominałem we wczorajszym tekście - potrzebuję bytu, który nadrobi braki w moim intelekcie i nie pozwoli na usunięcie efektów mojej pracy. Tak, wiem - zawaliłem sprawę nie zapisując pliku, w którym zawarte były 4 godziny ślęczenia nad klawiaturą. Ale mam nauczkę. Życzyłbym sobie jednak mimo wszystko, żeby Windows czasami "pomyślał". A ubicie procesu Worda, które może skończyć się niezapisaniem kopii zapasowej i uszkodzeniem tej, która już się znajduje we wskazanym folderze na takie pliki nie jest oznaką dobrego pomyślunku. Na szczęście przynajmniej w części zmieni się mechanizm aktualizacji Windows.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu