Microsoft ma problemy z internetem, jak Google miało (można już mówić w czasie przeszłym?) z serwisami społecznościowymi. Dla Google internet jest źró...
Microsoft nie wie jak oswoić internet. Największe straty w historii. I co dalej?
Microsoft ma problemy z internetem, jak Google miało (można już mówić w czasie przeszłym?) z serwisami społecznościowymi. Dla Google internet jest źródłem ogromnych zysków, w przypadku Microsoftu jest dokładnie odwrotnie, jest źródłem ogromnych strat i to od lat. Firma z Redmond od początku miała poważne problemy, żeby sensownie wykorzystać globalną sieć do generowania spektakularnego przychodu, a to co udało się jej osiągnąć, to głównie zasługa pozycji monopolisty systemów operacyjnych, w których domyślnie instalowana była przeglądarka Internet Explorer.
Microsoft najwyraźniej nie czuje i nie rozumie internetu, jak również nie docenia konkurencji. Miał wiele okazji by przejąć prowadzenie w danym segmencie, ale zawsze albo przegapił właściwy moment, albo nie postarał się wystarczająco. Zaczynając od przeglądarki IE, która swojego czasu była jedyną przeglądarką liczącą się na rynku, wypromowana dzięki popularności systemów Windows, w których jest instalowana domyślnie. Trzeba się postarać, żeby przegrać z konkurencją w tak dogodnej sytuacji. Najwyraźniej Microsoft też tak pomyślał, bo zaniedbał jej rozwój i to bardzo poważnie. W momencie kiedy konkurencja oferowała przeglądanie w kartach, rozwijała zgodność ze standardami, Internet Explorerowi brakowało tego wszystkiego i dodatkowo był wyjątkowo powolny i mało bezpieczny. Oczywiście IE wciąż zajmuje znaczną część rynku, ale stracił bardzo dużo w stosunku do 82,79%, które posiadał w lutym 2005 roku. Dopiero nowe wersje IE powoli doganiają stawkę pod względem technologicznym, ale jak zwykle, po czasie, ratując sytuację, która wymknęła się spod kontroli.
Podobna historia dotyczy wyszukiwarki Bing. Microsoft stwierdził, że powinien mieć własną wyszukiwarkę 12 lat po powstaniu Google. Jest to cała wieczność w świecie IT. Doprowadzenie IE do stanu, w którym może chociaż w przybliżeniu konkurować z obecnymi przeglądarkami pod względem prędkości, bezpieczeństwa i wygody użytkowania zajęło niewiele mniej, bo raptem 2 - 3 lata krócej.
Jak to się przekłada na finanse? Jak wcześniej pisał Grzegorz Online Services Division Microsoftu w ostatnim kwartale zaliczył 728 mln $ start i ustanowił tym samym nowy niechlubny rekord dla tego oddziału. W sumie w ciągu roku Microsoft stracił 2,5 miliarda dolarów tylko dzięki Online Services Division. Ale to jeszcze nie pełny obraz sytuacji. Wydział ten przynosi straty od prawie 6 lat, w sumie 22 kwartały.
To nadal nie wszystko. Dochód działu usług internetowych poprawił się o 17% w ostatnim kwartale i o 15% w skali roku, po prostu straty rosną jeszcze szybciej, niż zyski. Jako informuje Tech Crunch, Microsoft ograniczył ogólne i administracyjne wydatki o 60%, co wydaje się niesamowitym wynikiem, ale wciąż nie przeszkodziło to w osiągnięciu rekordu strat.
Gdyby ktoś zastanawiał się, co byłoby teraz ze strony Microsoftu rozsądnym ruchem, prawdopodobnie nie wskazałby najdroższego zakup firmy w historii, czyli wykupienie Skype za 8,5 miliarda dolarów. Skype-a, który również zawsze miał problemy z przekładaniem rozmów VoIP na dochód, na dodatek zyskał niedawno bardzo mocnego konkurenta w postaci Google Hangouts, który, moim zdaniem ,jest znacznie wygodniejszy i całkiem wyparł Skype z moich komputerów.
Co prawda w historii Microsoftu zapisane są momenty, w których ponoszenie strat w postaci dopłacania do interesu się opłaciło w dalszej perspektywie. przykładem może być dział rozrywki uwidoczniony na drugim wykresie. Jednak dział usług internetowych przynosi coraz większe straty od dawna i jak na razie nie zapowiada się, żeby ta tendencja miała nagle ulec zmianie.
Jestem naprawdę ciekaw co firma z Redmond ma w planach i czy w ogóle ma jakieś dalekosiężne plany jeśli chodzi o Online Services Division. Czy liczą na to, że w końcu tendencja się odwróci i wieloletnie straty zwrócą się, kiedy ponownie przejmą pozycje lidera w niektórych segmentach rynku internetowego?
Czy może firma zrozumiała, że bez istotnego udziału w biznesie internetowym i tak nie ma szansy przetrwać na dłuższą metę, więc zamiast czekać na swój koniec, podejmuje walkę, w której w ogólnym rozrachunku może coś wygrać, ale stracić więcej i tak nie straci, bo gra o wszystko. W końcu wiele usług i programów przenosi się do internetu, a to dopiero początek i za jakiś czas każdy komputer będzie odpowiednikiem Chromebooka. Usługi internetowe które nie są już przywiązane do systemu wypierają programy lokalne. Skończyły się czasy, kiedy każda nowo powstała aplikacja przywiązywała użytkownika do Windows jeszcze mocniej, bo działała tylko na jedynym słusznym systemie operacyjnym.
To oczywiście nie jest zagrożenie najbliższych kilku lat, jednak nie ma co liczyć, że tendencja do przenoszenia wszystkiego do sieci osłabnie, raczej przyspieszy jeszcze bardziej. Możemy doczekać momentu kiedy niemal każdy komputer będzie typu thin client, a bardziej zaawansowane zadanie będą obliczane na serwerach i przesyłane na żywo, nawet najbardziej zaawansowane graficznie gry. Jeśli Microsoft prześpi ten moment, jak przespał poprzednie, możne to oznaczać jego likwidację, tak jak niepotrzebne są już dzisiaj fabryki dyskietek i kaset magnetofonowych.
Warto obserwować co dalej stanie się z działem usług internetowych Microsoftu. Czy to bardzo odległy początek końca producenta Windows, który jako marka być może również zniknie z rynku w ciągu najbliższych paru lat? Na razie jest za wcześnie, żeby to przewidzieć, ale przeszłość uczy nas, że to niczego nie wyklucza. W końcu jeszcze kiedyś, za czasów modemów telefonicznych, to internet był dla mnie dodatkiem do komputera, a dziś komputer służy głównie do korzystania z internetu i bez niego często nie mam po co go w ogóle włączać.
Wiele zależy od tego jaką strategię przyjmie Microsoft. Nadal dobrze sobie radzi, ale ma coraz więcej konkurentów. Apple ma świetne wyniki finansowe, oraz stał się trzecim dostawcą komputerów w US. Google odnosi ogromny sukces z Androidem i przeciera szlaki z Chromebookiem. Microsoft już nie może tego ignorować i liczyć na to, że Windowsów nikt nigdy nie wygryzie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu