Microsoft

Microsofcie, lubię Windows 8.1 jak żaden inny Twój system, ale wciąż niektóre rzeczy robisz źle

Jan Rybczyński
Microsofcie, lubię Windows 8.1 jak żaden inny Twój system, ale wciąż niektóre rzeczy robisz źle
50

Windows 8 był mi obojętny. Zainstalowałem go na desktopie w momencie premiery, ale trybu modern nie używałem w ogóle. Śmieszyła mnie lista aplikacji dostępny w Windows Store. Pewnie byłoby tak nadal, gdyby nie fakt, że zaopatrzyłem się w drugie urządzenie z Windows 8.1, które na dodatek ma ekran dot...

Windows 8 był mi obojętny. Zainstalowałem go na desktopie w momencie premiery, ale trybu modern nie używałem w ogóle. Śmieszyła mnie lista aplikacji dostępny w Windows Store. Pewnie byłoby tak nadal, gdyby nie fakt, że zaopatrzyłem się w drugie urządzenie z Windows 8.1, które na dodatek ma ekran dotykowy, a system na desktopie zaktualizowałem do wersji 8.1. Nagle okazało się, że najnowszy system Microsoftu pokazuje swoje zalety przy większej liczbie urządzeń.

Ustawienia systemu się synchronizują, podobnie jak układ aplikacji w interfejsie Modern, zakładki w IE, dokumenty w SkyDirve i w tym celu nie muszę instalować nic dodatkowego. Loguje się po instalacji kontem Microsoftu i działa. Tak jak w systemach mobilnych, tak jak w Chromebooku, tyle, że mam pełnoprawny desktopowy system. Używając Windows na tablecie polubiłem niektóre aplikacje na tyle, że zacząłem z nich korzystać również na desktopie, w układzie dwóch monitorów - jeden z interfejsem Modern, drugi zwykły pulpit (taka możliwość pojawiła się dopiero w wersji 8.1). Uzupełniło to niektóre braki, jak choćby wygodnego i estetycznego czytnika e-booków na Windows, którego w wersji desktop po prostu nie ma - przynajmniej ja go nie znam.

W tym miejscu część osób, które wciąż nie lubią Windows 8.1, czy to dlatego, że mają inne potrzeby i preferencje, czy dlatego, że po prostu jeszcze nie używały Windows 8.1 na kilku urządzeniach jednocześnie, w tym na urządzeniu z ekranem dotykowym, mówi, że tylko opłacani blogerzy chwalą nowy system Microsoftu. Nawiązuje to do mojego wczorajszego artykułu dotyczącego wiarygodności. Mówiąc krótko, nie zamierzam nie mówić, że lubię Windows 8.1 jak żaden inny system Microsoftu, tylko dlatego, że ktoś uważa inaczej niż ja i próbuje wywrzeć na mnie presję. Każdy ma prawo do własnego zdania. Uważam, że wejście Microsoftu na rynek tabletów za zaskakująco udane od stronty praktycznej, niezależnie od wyników sprzedaży.

Nieuniknione jest jednak, że im więcej używam trybu Modern tym więcej dostrzegam różnych nielogicznych posunięć. Nieodmiennie zaskakuje mnie, że nie mają one charakteru technicznego, jak na przykład braku optymalizacji, czego w przypadku Windows na tablecie obawiałem się najbardziej, lecz po prostu nietrafionych decyzji na etapie projektowania. Decyzji świadomych, nieprzypadkowych, lecz po prostu nietrafionych. Flagowym dla mnie przykładem jest opisywany przeze mnie wcześniej problem domyślnej przeglądarki, która musi być identyczna w trybie Modern i dekstopie.

Rejestrator dźwięku - gdzie są moje nagrane pliki?

Będąc na opisanej wczoraj konferencji F-Secure postanowiłem nagrać przemówienia, żeby w razie wątpliwości móc wrócić do jakiegoś fragmentu. Postanowiłem wykorzystać do tego 8 calowy tablet z Windows 8.1, jaki obecnie testuję - Toshiba Encore. Uruchomiłem aplikację Rejestrator dźwięku, która jest domyślnie zainstalowana i jest częścią dotykowego interfejsu Modern. Chociaż to kwestia gustu, podoba mi się minimalistyczny wygląd aplikacji Microsoftu w trybie Modern, chociażby aplikacja Alarmy, czy własnie wspomniany Rejestrator. Jest to bardzo prosty program, ale wystarcza. Można przyciąć gotowe nagranie, skasować bądź zmienić jego nazwę i tyle. W trakcie nagrywania nie sprawiał problemów. Problem pojawił się, gdy chciałem nagrane pliki przenieść na inne urządzenie.

Brak widocznej opcji na ekranie, odpowiedzialnej za udostępnianie bądź dostęp do plików na chwilę zbił mnie z tropu. Kwestia przyzwyczajeń z systemów mobilnych. Po krótkiej walce myśli w stylu "niemożliwe, że się nie da, musi się dać", przypomniałem sobie, że za udostępnianie odpowiedzialny jest wspólny mechanizm, dostępny na pasku wysuwanym z prawej strony ekranu. Z punktu widzenia projektowania interfejsu ten pomysł Microsoftu podoba mi się, więc nie zamierzam winić go, z powodu moich przyzwyczajeń. Spójna funkcja dla wszystkich aplikacji jest lepsza, niż rozwiązania na poziomie każdej aplikacji z osobna. Kliknąłem więc udostępnij... i zobaczyłem, że jedyna dostępna dla mnie opcja, to "Wyślij wiadomość e-mail". Problem polegał na tym, że moje pliki miały odpowiednio 89 i 141 MB. Stanowczo za dużo na załącznik poczty. Już na tym etapie przydałaby się opcja przesyłania plików po WiFI między urządzeniami, w sieci lokalnej, czy chociaż wrzucenia ich w określone miejsce pamięci.

Spokojnie, pomyślałem, przecież to Windows. Mam dostęp do plików, mogę wszystko. Moje nagrania są na pewno w Muzyce, albo w Dokumentach. Zaraz się do nich dobiorę. To był niestety "mylny błąd". Nie było ich tam i w tym momencie zgłupiałem do reszty. Mam dwa nagrania i totalnie nic nie mogę z nimi zrobić, dopóki ich nie przegram do innego urządzenia, z odtwarzaczem który ułatwi mi transkrypcję. Wiedziałem, że na pewno te pliki gdzieś są, tylko gdzie? Parę minut w internecie dało mi kilka istotnych wskazówek i znalazłem je, ścieżka do nich znajduje się poniżej:

C:\Users\Nazwa_użytkownika\AppData\Local
\Packages\Microsoft.WindowsSoundRecorder_8wekyb3d8bbwe
\LocalState\Indexed\Recordings

Stało się jasne, biorąc pod uwagę, że nagrania znajdują się w ukrytym pliku, na końcu bardzo długiej ścieżki, że użytkownik nigdy nie miał mieć do nich dostępu w sposób bezpośredni. Biorąc pod uwagę, że domyślna forma udostępnienia obejmuje tylko e-mail (po zainstalowaniu Dropboksa pojawia się stosowna ikona w panelu udostępniania), odcięcie użytkownika od plików na dysku jest całkowicie bez sensu. Mało tego, nawet gdyby udostępnianie miało mnóstwo przydatnych opcji i zajęło mi tylko chwilkę, aby przerzucić pliki między komputerami, nadal nie ma sensu pozbawiać użytkownika dostępu do plików, czyli ukrywać je gdzieś bardzo głęboko. Na tym przecież polega zaleta Windows na tablecie - użytkownik ma dostęp do wszystkich plików. Gdyby nie ten dostęp, to nie dobrałbym się do tych nagrań w ogóle. Po co więc dodatkowo to utrudniać? Czemu nagrania nie mogą trafić do stosownego folderu w Muzyce czy Dokumentach? Nie mam zielonego pojęcia. Tym nie mniej ta decyzja projektantów z Redmond kosztowała sporo gimnastyki i trochę czasu, aby sobie z nią poradzić.

Takich dziwacznych decyzji jest więcej i zostają wyłapane dopiero przez użytkowników. Najlepszym przykładem niech będzie fakt, że w Windows 8 nie dało się mieć otwartych aplikacji Modern na jednym ekranie i korzystać z pulpitu na drugim. Kliknięcie w element Modern, na obu ekranach włączało ten tryb. Kliknięcie na pulpit automatycznie zamykało Modern na drugim monitorze. Bez sensu, gdy chciało się w aplikacji Modern monitorować np. Twittera, a na drugim ekranie mieć dowolną desktopową aplikację. Dopiero aktualizacja do Windows 8.1 zmieniła ten stan rzeczy. Wciąż pozostaje nierozwiązany problem z domyślną przeglądarką w systemie dla Modern i desktopu.

Dlatego o ile niewiele mogę zarzucić Windows od strony technicznej, o tyle chciałbym, aby osoby odpowiedzialne za interfejs użytkownika w Microsofcie przyłożyły się do typowych scenariuszy użycia aplikacji i nie mam tu na myśli ekstremalnie rzadkich przypadków. Nie ma nic dziwnego w tym, że po zarejestrowaniu nagrania dźwięku, użytkownik będzie chciał z tym plikiem coś zrobić. To nie jest rocket science, w przeciwieństwie do optymalizacji działania całego systemu, przy której chylę czoła. Jednak takie proste rzeczy w dużym stopniu wpływają na przyjemność korzystania z tego systemu. Irytują tym bardziej, jak uzmysłowię sobie, że ktoś specjalnie pomyślał to w ten a nie inny sposób. O czym on wtedy myślał?

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

modernWindows 8.1