Recenzja

Micro Machines World Series - recenzja. A miało być tak pięknie...

Konrad Kozłowski
Micro Machines World Series - recenzja. A miało być tak pięknie...
6

Kilkugodzinne potyczki na dywanie przed telewizorem i z padami w rękach - z tym kojarzą mi się Micro Machines. Zabawie nie było końca, bo nie zawsze liczyły się umiejętności - odrobina szczęścia mogła nasz “mały ranking” odwrócić do góry nogami i rozgrywka zaczynała się od nowa. Micro Machines World Series miało zamienić te wspomnienia w rzeczywistość. Niestety, tak się nie stało.

Byłem totalnie zaskoczony pomysłem Codemasters. Wydawało się, że w dobie remake’ów i remasterów Micro Machines mają prawo powrócić tylko w jednej formie - oryginalnej, lecz kompatybilnej z nowymi platformami lub po prostu zremasterowanej. Zdecydowano, że nowe Micro Machines trafią do graczy jako zupełnie nowa gra. Kampania marketingowa i zapowiedzi twórców narobiły mi smaku - byłem gotów na powrót długich, wspólnych sesji ze znajomymi przed jednym ekranem. I tutaj pojawia się pierwszy problem.

Micro Machines World Series lokalny multiplayer

 

Micro Machines World Series nie oferują prawdziwie lokalnego multiplayera. Jak inaczej można bowiem określić nieobecność podziału ekranu, co ogranicza nas do zaledwie trybu, w którym chwila nieuwagi sprawia, że wypadamy z rozgrywki. Faktem jest, że taki tryb eliminacji może być źródłem niezłej rozrywki, ale tylko do pewnego czasu. Jakim cudem mogło zabraknąć tak podstawowej i kluczowej dla całej gry cechy? Co więcej, 4 graczy może zasiąść do gry we wspomnianym trybie tylko na wybranych torach, co mnie niesamowicie zirytowało.

Tym bardziej, że te tory, które w grze się pojawiły, prezentują się fenomenalnie. Codemasters udało się częściowo odtworzyć ducha oryginalnych Micro Machines, gdzie te najmniejsze detale odgrywają ogromną rolę. Po kilku(nastu) kółkach zaczynamy dostrzegać dające nam przewagę lub spowalniające powierzchnie (np. rozlane ciecze), a także skróty. Początkowo jest w tym wszystkim mnóstwo frajdy, lecz ukrytych ścieżek jest jak na lekarstwo, przez co format gry szybko się wyczerpuje.

Tryby gry, rozgrywka online

 

Skoro nie zagramy w pełni komfortowo z innymi przed jednym ekranem, to może powinniśmy poszukać szczęścia w sieci? Jeśli nie lokalna, to właśnie wspólna rozgrywka online powinna być największą zaletą Micro Machines w XXI wieku. Błąd. Wcale tak nie jest. Po uruchomieniu jednego wyścigu i jego zakończeniu każdorazowo wracamy do menu głównego gry. Im dłużej gramy, tym bardziej nas to denerwuje. Zdobyte upgrade’y dla naszych mikro aut i nabijanie statystyk w rankingu nie są w stanie zrekompensować powtarzania frustrującej czynności, jaką jest ciągłe uruchamianie rozgrywki. Na całe szczęście proces ten trwa bardzo krótko - wyszukiwanie przeciwników i wczytywanie map odbywa się w kilkanaście sekund, przez co ani razu nie zdarzyło mi się zrezygnować w trakcie oczekiwania na załadowanie planszy

Bitwa, czyli trzeci z oferowanych trybów poza wyścigiem i eliminacjami, zupełnie nie przypadł mi do gustu. Słowem klucz w opisie tego trybu jest “chaos”. Rozgrywka na planszy ma takie tempo, że w efekcie powstaje zamieszanie i zanim się w tym wszystkim zorientujemy może być za późno na jakąkolwiek naszą reakcję. Mowa oczywiście o rywalizacji online, gdzie ulatuje cała atmosfera lokalnej zabawy. Prawdę mówiąc, zdobywanie flagi i król wzgórza, to prawdopodobnie najlepsze sposoby na udaną grę w większym gronie.

Mikro duch Micro Machines

 

Za Micro Machines World Series przyjdzie nam zapłacić około 100 złotych. Nie jest to kwota sięgająca poziomu tytułów AAA, ale dwukrotnie więcej niż za gry od niezależnych deweloperów. Gdyby to właśnie oni odpowiadali za nową odsłonę cyklu Micro Machines to historia mogłaby się potoczyć inaczej, a tak otrzymujemy grę, w której dojrzymy jedynie przebłyski tego, z czego słynęły poprzedniczki. Bywały chwile, w których potrafiłem odczuć duszę Micro Machines, ale przedrostek mikro nie dotyczy w tym przypadku jedynie rozmiaru aut, które prowadzimy. Wąski wybór tras i pojazdów oraz ograniczenia, które nie miały prawa się tu znaleźć sprawiają, że trudno mi jest polecić Wam ten tytuł z czystym sumieniem. Dla całkowitych fan(atyk)ów serii Micro Machines jest to pozycja, w którą zagrać można, ale powrót do jednej z poprzednich części będzie raczej nieunikniona. Pozostali powinni zaczekać na sporą obniżkę.

Kup Micro Machines World Series juz od 67 PLN w Komputronik.pl. Sprawdź!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu