Kto by się spodziewał dwóch rzeczy - po po pierwsze Metallica wrzuciła swoją nową płytę do sieci i można jej słuchać w całości za darmo, po drugie nagrała naprawdę dobry album.
Metallica zmienia swój stosunek do internetu. Nowa płyta dostępna w sieci w całości, za darmo!
Zanim zaczniecie nerwowo szukać linku do wspomnianej płyty, od razu go wrzucę.
O tym, że płyty wyciekają do sieci na długo przed premierą, wie chyba każdy. Z tego co wiem nowa Metallica też hulała od jakiegoś czasu na torrentach, forach i innych podobnych miejscach skąd pobiera się teraz muzykę. Ale nie o wycieku chcę napisać. Link, który macie wyżej pochodzi z oficjalnego profilu zespołu, na którym co dwie godziny wrzucane były nowe utwory (w dodatku w formie nieźle zrealizowanych teledysków), aż ostatecznie płyta pojawiła się tam w całości.
Szok i niedowierzanie?
Spór na linii Metallica Napster ma już na karku 16 lat Chodziło pojawienie się w serwisie udostępniającym różnego rodzaju treści singla Metalliki - „I Disappear’. I podobno zawziętemu Larsowi Urlichowi nie chodziło wcale o sam fakt spiracenia singla, a o to, że w sieci pojawił się utwór nieskończony. Numer był przeciętny, również w finalnej wersji - choć lepszy niż koszmarek o nazwie "St. Anger", który trafił do sklepów 3 lata później.
Spór był jednak o tyle dziwny, że Metallica chciała walczyć z cały piractwem, całym internetem, zamiast spróbować się chociaż trochę dostosować do nowych dla siebie warunków. Tymczasem właśnie w tamtym okresie zespół trafił do jakiejś pochmurnej rzeczywistości, z której nie potrafił przez lata wyjść. I to w zasadzie na każdej płaszczyźnie (polecam obejrzenie filmu dokumentalnego Metallica: Some Kind of Monster).
Zmiana podejścia
Coś się jednak jakiś czas temu zmieniło. Metallica jest w sieci już od dawna. Zarówno na stronie jak i profilu w serwisie YouTube wrzuca sporo materiałów związanych z zespołem - tak jakby zrozumiała, że mimo statusu gwiazdy musi się do pewnych rzeczy dostosować. Nie jestem więc zdziwiony tym, że nowa płyta została za darmo udostępniona, w dodatku pojawi się na Spotify. Metalowcy z Bay Area nie są ograniczeni żadnym wydawcą (wydają krążek sami), mogą więc robić co chcą. Jestem jednak pewien, że to w dużej mierze chłodna kalkulacja, która na pewno zwróci się zarówno na przyszłych koncertach jak i sprzedaży ciuchów czy gadżetów. Przecież właśnie tam się zarabia, w dobie streamingu nie ma co liczyć na pieniądze z płyty.
A jak nowa płyta?
Wychowałem się na Metallice, a to co widzicie powyżej to moje pierwsze kasety. Kupiłem je w okolicach 1991-92 roku na bazarze w jednym z mazurskich miasteczek. Wtedy zaczęła się dla mnie przygoda z tym zespołem i doskonale pamiętam każdy kolejny krążek i tendencję spadkową zapoczątkowaną prze płytę "Load". Ale żeby nie było, czasem słucham całej dyskografii, pomijam tylko wspomniany "St. Anger", którego do dziś nie mogę przetrawić. Wydane 8 lat temu „Death Magnetic” było niestety przeciętne, niby zespół wracał na dobre tory, ale to wciąż nie było to. Trochę nadziei rozbudziły pierwsze przedpremierowe klipy, po przesłuchaniu całego albumu mogę jednak śmiało powiedzieć, że zamawiam płytę. Nie ukrywam, jestem z tego powodu naprawdę zaskoczony. „Hardwired... to Self-Destruct” to naprawdę solidna płyta.
grafika: 1
ps. jeśli choć trochę interesujecie się podziemną muzyką metalową, na pewno widzieliście już podobne akcje. Mali wydawcy równie małych (w porównaniu z Metalliką oczywiście) zespołów często wrzucają w okolicach premiery krążka cały album na przykład na platformę SoundCloud. Można ją wtedy odtworzyć w całości albo z poziomu serwisu, albo którejś z większych stron poświęconych muzyce metalowej, która otrzymuje go do odsłuchu na wyłączność.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu