Meizu już w swojej pierwsze próbie przygotowania flagowca z prawdziwego zdarzenia nawiązuje godną walkę z OnePlusami i Xiaomi. Pod pewnymi względami wypada nawet lepiej! Żeby się o tym przekonać, będziecie jednak musieli przełknąć brak NFC i słabą nakładkę na Androida.
Meizu 16th byłby prawie idealnym tańszym flagowcem, ale na razie psuje go system - recenzja
Meizu 16th to moim zdaniem jeden z ciekawszych flagowców jakie trafiły do sklepów w 2018 roku. Oferuje właściwie najmocniejsze możliwe podzespoły, zaskakująco dobry aparat, a do tego kilka funkcji ukochanych przez wielu użytkowników, które ostatnio odchodziły w niepamięć - ot, chociażby mini-jacka i ekran z małymi ramkami, ale bez wcięcia. Dodatkowy bajer stanowią na pewno czytnik linii papilarnych w ekranie i dobre głośniki stereo. Dzięki tym plusom nieco łatwiej przymknąć oko na typowy dla "Chińczyków" brak NFC.
Dla Meizu, skupionego do tej pory na eksperymentach i produkcji średniaków, 16th okazał się zaskakująco udanym podejściem do stworzenia flagowca. Choć i tak spędzonego z nim czasu nie będę wspominał w pełni pozytywnie, i gdybym miał wybierać telefon dla siebie, postawiłbym pewnie na OnePlusa 6T. 16th ma jednak szansę na to, by dać początek nowej, świetnej serii urządzeń. Dlaczego? Rzućcie okiem na wideorecenzję powyżej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu