Nauka

Medycyna nie mogła sobie znaleźć lepszego sprzymierzeńca

Jakub Szczęsny
Medycyna nie mogła sobie znaleźć lepszego sprzymierzeńca
1

Wyobraźcie sobie, że tracicie kontrolę nad własną świadomością. Nie możecie się komunikować ze światem, nie możecie poruszać ciałem. Bardzo chcecie się obudzić, ale nie możecie. Przerażająca wizja? Owszem.

Są tacy pacjenci, którzy cierpią z powodu stanu niepełnej świadomości. Śpiączka jest dla nas stanem zagadkowym również dlatego, że zasadniczo brakuje nam dobrych metod oceny rzeczywistego stanu chorego. A gdybyśmy mogli sprawdzić, który pacjent rokuje najlepiej?

Ekipa badaczy z Nowego Jorku próbowała rejestrować aktywność mózgową u pacjentów nieodpowiadających na komendy lekarzy. Ci posługiwali się prostymi poleceniami: "otwieraj i zamykaj na przemian dłoń w prawej ręce" lub "poruszaj palcami u stóp". Okazało się, że wśród 104 przebadanych pacjentów, 16 wykazywało "pewną" aktywność organu. Co ciekawe, aż 50 procent z nich było w stanie wykonywać proste polecenia w dniu wypisu ze szpitala. Po roku, aż 7 mogło funkcjonować samodzielnie przez 8 godzin pod rząd.

Z tej grupy, tylko 14 procent pacjentów, którzy nie wykazywali żadnej aktywności w trakcie badań osiągnęło podobny poziom po roku. Autorzy tego badania wskazują jednak na bardzo istotną rzecz - grupa dobrana do eksperymentu była stanowczo za mała, aby wysnuć daleko idące wnioski. Na razie trzeba będzie potwierdzić (lub obalić) hipotezę mówiącą o tym, że aktywność mózgowa w trakcie wydawania komend pacjentowi w śpiączce jest wyznacznikiem wysokich szans na znaczącą poprawę stanu samodzielności po roku.

Jednak to badanie może mieć pewne wady. Może być tak, że pacjenci w śpiączce, choć mogliby wykazać pewną aktywność mózgową w odpowiedzi na polecenia... zwyczajnie nie słyszą lub słyszą bardzo mało. Co więcej, sam fakt istnienia aktywności mózgowej jeszcze nie wyjaśnia wszystkiego. Na tym etapie nie jesteśmy w stanie ocenić, czy konkretna aktywność oznacza np. zrozumienie i próbę wykonania konkretnego zadania.

Naukowcy nie wykorzystali kosmicznej technologii

Elektroencefalogram to znane już od dawna narzędzie służące do oceny czynności mózgu. Naukowcy nie próbowali wymyślić koła na nowo - wykorzystali już okrzepłe na rynku medycznym urządzeniem i za jego pomocą szukali aktywności tego organu. Wykorzystali jednak nowatorskie podejście, choć nie jest one bez wad, a samo badanie - kuleje w niektórych założeniach.

Przede wszystkim, to badanie trzeba powtórzyć na znacznie większej próbie. Po drugie - idealną sytuacją byłaby ta, w której procedura identyfikuje te aktywności mózgu, które jednoznacznie wskazują na rozumienie polecenia i próbę jego wykonania. W przeciwnym wypadku w badaniu będą pojawiać się artefakty, które niestety mogą je zaburzać.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu