Świat

Managery haseł na celowniku. Czym jest Meduza Stealer?

Krzysztof Rojek
Managery haseł na celowniku. Czym jest Meduza Stealer?
Reklama

Nowy, bardzo groźny wirus rozprzestrzenia się po sieci. Sprzedawane przez darknet oprogramowanie chce wykraść wasze hasła.

Filmy nauczyły nas, że jeżeli chodzi o cyberataki, to te są przeprowadzane w najbardziej skomplikowany możliwy sposób i przy użyciu najbardziej zaawansowanych narzędzi. Tymczasem prawda jest taka, że jednym z najprostszych sposobów na włamanie się do czyjegoś konta jest sforsowanie prostego hasła i brak 2FA.

Reklama

Polecamy na Geekweek: Rosjanie złamali dwa komunikatory. Wiedzą, z kim piszesz

Dlatego właśnie, przy każdej okazji, polecam korzystanie z managerów haseł, które pozwalają tworzyć hasła mające kilkadziesiąt znaków, znaki specjalne i wszystkie inne składowe sprawiające, że sforsowanie ich metodą brute force zajmie więcej niż czas życia wszechświata. Oczywiście, programy te też nie są idealne, co pokazała niedawna afera z LastPass. To jednak nie zmienia faktu, że managery haseł to systemu pozwalające znaczenie podnieść bezpieczeństwo.

Teraz jednak znalazły się na celowniku nowego wirusa. Czym jest Meduza?

Jak wynika z analiz przeprowadzonych przez Uptycs, w darknecie jest sprzedawany nowy rodzaj malware, który bardzo skutecznie jest w stanie wyciągnąć z komputera ofiary najcenniejsze dane. Meduza sprzedawana jest za 199 dolarów za miesięczną subskrypcję i 1199 za licencję na zawsze. Jeżeli tylko nasz komputer zostanie nią zainfekowany, wirus włamuje się do rejestru, skąd jest w stanie dowiedzieć się o szeregu aktywności użytkownika. Finalnym celem wirusa są dane z naszej przeglądarki, a także - a może przede wszystkim - naszych portfeli kryptowalut, rozszerzeń 2FA i managerów haseł.

Dodatkowo, nowe malware bardzo skutecznie unika wykrycia. Wyposażone jest ono w funkcje autodestrukcji, jeżeli tylko spełnione zostanie jedno z kilku kryteriów. Przede wszystkim, prawdopodobnie w celu ukrycia własnej obecności na komputerach z zaawansowanymi systemami firewall, oprogramowanie samo się usunie, jeżeli tylko połączenie pomiędzy nim a serwerami strony atakującej zostanie zerwane. Co ciekawe, to samo stanie się w przypadku, jeżeli  oprogramowanie wykryje, że jest zainstalowane na komputerze zlokalizowanym we Wspólnocie Niepodległych Państw (organizacja zrzeszająca większość byłych krajów ZSRR) bądź Turkmenistanie, co może wiele powiedzieć o tym, skąd wspomniane malware pochodzi.

Oczywiście, w takich sytuacjach na pewno pojawią się głosy, że po co w takim razie używać managera haseł. Cóż, oczywiście - przechowywanie ich w jednym miejscu naturalnie generuje ryzyko, że te mogą zostać wykradzione. Jednak jeżeli nie jesteśmy superczłowiekiem, to nie ma szans, żebyśmy przechowywali w naszych głowach dziesiątki, jeżeli nie setki indywidualnych, silnych haseł. Dlatego nawet w obliczu takich zagrożeń jak Meduza, wciąż warto jest korzystać z uznanych managerów haseł, ponieważ te, w połączeniu z dobrym systemem antywirusowym są w stanie znacznie podnieść nasze bezpieczeństwo w sieci.

Źródło: Depositphotos
Źródło

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama