VOD

Mea Culpa – oto dlaczego powinniście trzymać się z dala od nowego kryminału Netfliksa

Patryk Koncewicz
Mea Culpa – oto dlaczego powinniście trzymać się z dala od nowego kryminału Netfliksa
Reklama

Mea Culpa zadebiutowała na Netflix – obejrzałem, żebyście wy nie musieli...

Po całkiem udanym Upadku Grace z 2020 roku Tyler Perry powraca na Netflix z nowym filmem kryminalnym. W tle znów pojawia się wątek morderstwa i prawniczych zagadek, ale tym razem produkcja amerykańskiego reżysera nie ma szans na przebicie się do szerszego grona odbiorców – Mea Culpa to typowy netfliksowy zapychacz, który z każdą kolejną minutą pogrąża się coraz mocniej.

Reklama

W obronie mordercy, na przekór teściowej

Są takie filmy, które nawet nie starają się ukrywać, że do widza podchodzą jak do prostego pochłaniacza treści. Wykładają kawę na ławę, łapią się banalnych motywów i utartych schematów, by dostarczać niewymagającej rozrywki na piątkowy wieczór przy czipsach i piwie. To właśnie do takich produkcji należy Mea Culpa, czyli nowy kryminał Netfliksa, debiutujący wczoraj na platformie.

Źródło: Netflix

Tyler Perry znów stawia na silną postać kobiecą, zamieszaną w wątek morderstwa – tym razem jednak główna bohaterka pełni rolę śledczej, która na złość swojej rodzinie zgadza się prowadzić sprawę artysty, oskarżonego o zabójstwo partnerki. Dlaczego na złość? Bo tytułowa Mea (Kelly Rowland) to kobieta z rozsypującego się małżeństwa, a główną rolę w miłosnych problemach odgrywa jej teściowa Azalia (Kerry O’Malley). To postać do bólu przerysowana, mająca zachowaniem od razu wzbudzić niechęć widza. Azalia manipuluje synem i demotywuje Mea na każdym kroku, sprzeciwiając się między innymi podjęciu przez nią obrony Zayir’a Malloy’a, oskarżonego artysty.

Mea postanawia więc zrobić wszystkim na złość i jako adwokat stanąć za przystojnym malarzem, a to rzuca ją w wir niebezpiecznych wydarzeń i… burzliwego romansu.

Prosta rozrywka dla niewymagających

Oglądając Mea Culpa, nie sposób nie odnieść wrażenia, że film powstał dla osobistej satysfakcji Kelly Rowland. Aktorka jest nie tylko odtwórczynią głównej roli, ale także producentką filmu. To zaś skłania mnie do przekonania, że Rowland stworzyła bohaterkę na wzór swoich osobistych fantazji, a nie tego, co mogłoby potencjalnie zainteresować widza. Mea jest dobrze usytuowaną, ambitną i pewną siebie kobietą, która pragnie burzliwego i gorącego związku z męskim mężczyzną z katalogu męskich mężczyzn – serio. Tak oto dochodzimy do momentu, gdy Mea poznaje swojego klienta, który ma wszystko, czego kobieta pragnie.

Źródło: Netflix

Problem w tym, że Zayir Malloy jest oskarżony o morderstwo i wykazuje skłonności sadystyczne. Czy to przeszkadza głównej bohaterce? Absolutnie nie – to znaczy na początku sprawia pozory profesjonalistki, ale po kilku spotkaniach wydaje się zapominać o tym, że mężczyzna, z którym sypia, może być potencjalnie niebezpiecznym psychopatą.

Źródło: Netflix

Wszystko to w zalewie absurdalnie banalnych dialogów i scenariuszowych fikołków, wyraźnie pokazujących, że twórcy po prostu poszli na łatwiznę.

Bohaterowie w Mea Culpa – zarówno ci pierwszoplanowi, jak i drugoplanowi – są płascy jak kartka papieru i do bólu przewidywalni. Przez niepełna dwie godziny czasu ekranowego trudno kogokolwiek polubić, bo przejawiają wszystkie cechy stereotypowych postaci z erotycznych kryminałów, które bazują na kontrowersji i rzekomej pikanterii – choć nawet i to wyszło w tym przypadku bardzo infantylnie.

Reklama

Próżno doszukiwać się tu też ładnych kadrów czy wartych uwagi sekwencji akcji – te wypadają jeszcze gorzej, niż wspomniane sceny erotyczne. Tyle Perry zrealizował w formie filmu taniego harlequina lub historię, zaczerpniętą z wattpada nastolatki w wieku dojrzewania. To prosta, nieangażująca i momentami ordynarnie głupawa produkcja – jakich na Netflix wiele – której zdecydowanie lepiej unikać.

Źródło obrazka wyróżniającego: Netflix 

W świecie pełnym serialowych hitów i filmowych arcydzieł, znaczenie ma nie tylko to, co widzimy, ale i to, co słyszymy. Dlatego właśnie, jako wymagający miłośnik doskonałej jakości dźwięku, warto zainwestować w sprzęt audio, który odda każdy niuans ścieżki dźwiękowej, potęgując wrażenia z oglądania. Na tophifi.pl znajdziesz szeroką gamę urządzeń audio, które spełnią oczekiwania nawet najbardziej wymagających odbiorców. Zaproś niepowtarzalną głębię i czystość dźwięku do swojego domowego kina. Przekonaj się, jak wielką różnicę może wprowadzić w Twoje filmowe doświadczenia wysokiej klasy sprzęt audio, który pozwoli Ci usłyszeć każdy szczegół i poczuć pełnię emocji płynących z ekranu.

Reklama


Artykuł zawiera linki do partnerów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama