To bez wątpienia jedna z najważniejszych informacji ostatnich lat: współzałożyciel i CEO Facebooka żegna się z firmą. Przynajmniej na jakiś czas. Nic ...
To bez wątpienia jedna z najważniejszych informacji ostatnich lat: współzałożyciel i CEO Facebooka żegna się z firmą. Przynajmniej na jakiś czas. Nic nie wskazywało na taki hit na początku drugiego kwartału 2014 roku – sektor IT kolejny raz udowodnił, że potrafi zaskoczyć i nie można w jego przypadku mówić o nudzie i stagnacji. Rozpoczyna się nowy rozdział nie tylko w historii społecznościowego giganta, ale także jego legendarnego szefa. Czym teraz zajmie się Mark Zuckerberg? I kto obejmie stery w firmie?
Facebook był ostatnio dość aktywną firmą: sporo czasu spędzał na zakupach, zmieniał swoją strategię, podejście do użytkowników i wygląd. Branżowe media informowały o planach FB dotyczących dostarczania ludziom Internetu za pośrednictwem dronów, dziennikarze i blogerzy zastanawiali się, jak korporacja wykorzysta ostatnie nabytki (np. Oculus VR), sporo osób krytykowało Zuckerberga i jego ekipę za zmiany, jakim w ostatnich kwartałach uległ serwis (zaledwie wczoraj pisał o tym Konrad). CEO amerykańskiej korporacji postanowił jeszcze bardziej podgrzać atmosferę. Te rewelacje „przebiły” wieści o przejęciu Motoroli przez Lenovo i przejściu Steve’a Ballmera na emeryturę. Ba, to wydarzenie ciekawsze nawet od rozwodu Stephena Elopa. Przejdźmy jednak do szczegółów.
Sprawa nie została jeszcze całkowicie wyjaśniona, cały czas pojawiają się nowe doniesienia na ten temat i burza zapewne szybko nie minie. Póki co w branży huczy od plotek i przecieków, nie brakuje oczywiście analiz sytuacji i prób odpowiedzi na najważniejsze pytanie: dlaczego Zuckerberg odchodzi? Co takiego się stało, że amerykański biznesmen i filantrop postanowił opuścić tworzony przez lata biznes? Dobrze zorientowane źródło wewnątrz FB poinformowało nas, iż Mark od dłuższego czasu zachowywał się nieswojo. Ktoś znalazł na jego biurku artykuł o przyczynach, objawach i skutkach wypalenia zawodowego. Ciosem był ponoć dla niego opublikowany niedawno przez Glassdoor ranking najlepiej ocenianych CEO – szef Facebooka zajął w nim dziesiątą lokatę, choć przed rokiem otwierał zestawienie. To podobno poważnie podcięło mu skrzydła.
Nasz informator dotarł do korespondencji, jaką Zuckerberg miał prowadzić z jednym z kandydatów przymierzanych do objęcia funkcji CEO korporacji. Zastrzegam, iż nie są to potwierdzone wypowiedzi, nie będę też publikował treści całej rozmowy. Warto jednak przywołać kilka wątków, ponieważ na ich podstawie można dowiedzieć się sporo na temat sytuacji w Facebooku oraz odejścia samego Zuckerberga. Możliwe, że Markowi faktycznie przyda się przerwa, ponieważ coraz bardziej skarżył się on na komunikację ze współpracownikami:
Weźmy np. Oculus VR. Czy ja chciałem to kupować? I tak, i nie. Kilka tygodni temu, przy porannym kubku kakao powiedziałem do kilku osób z zarządu, że fajnie byłoby mieć ten sprzęt (padło słowo Oculus). Ale chodziło mi tylko o jedną parę do rozrywki, żeby bez wychodzenia z domu przejść się po zoo czy coś. A oni firmę kupili. Nadgorliwi strasznie. W gruncie rzeczy i tak nie jest najgorzej – parę dni wcześniej powiedziałem, że chętnie hapnąłbym hamburgera i taką mini ankietę zrobiłem w firmie: pytałem czy wolą kanapki od Burger Kinga czy McDonalda. Dobrze, że wtedy nie zabrali się za przejęcia. Bo co ja bym z fastfoodem zrobił? Niby są pomysły, można zintegrować, ale… Zresztą, nie moja sprawa.
Wiele wskazuje także na to, że nieoczekiwany sukces, sława i pieniądze nie do końca zadowoliły Zuckerberga – trochę inaczej wyobrażał sobie następstwa bycia sławnym:
Przyznam szczerze, że nie podobał mi się film o mnie. I nawet nie chodzi o to, że przedstawili w niewłaściwym świetle historię, bo w sumie to ja już sam nie wiem, jak to było. Ale dlaczego zagrał mnie jakiś nieznany aktor? Bo obaj mamy nazwisko kończące się na „berg” (w The Social Network w rolę Marka Zockerberga wcielił się Jesse Eisenberg – red.)? Miałem nadzieję, że zabierze się za to ktoś z większym doświadczeniem i przede wszystkim znacznie bardziej rozpoznawalny. To mógł być Johnny Deep, Ryan Gosling albo Leonardo DiCeprio. Ten ostatni pewnie zgarnąłby Oscara za taką rolę. W gruncie rzeczy, dobrze, że film nie był francuski, bo pewnie zagrałby mnie Gerard Depardieu. Lubię faceta, ale… Jeśli będę nadal pracował w Facebooku, to drugiego filmu szybko o mnie nie nakręcą. Kto wie, jak się sprawy potoczą, gdy zrobię karierę na innym polu?
Swoje zrobiło także zmęczenie szumem wokół firmy, kontrowersjami, jakie wywoływał ostatnio Facebook:
Ten biznes od jakiegoś czasu mnie męczy. Ludzie cały czas mają o coś pretensje. Przykład pierwszy z brzegu: wchodzę niedawno na jeden z najpopularniejszych blogów o internecie, żeby sobie poczytać o fajnych rzeczach, jakie zrobiliśmy w Facebooku, nie dla siebie, dla ludzi, a tam… Szkoda gadać. Przez chwilę to nawet myślałem, że twórca będzie chciał mnie kosztami obarczyć, za spadający zasięg jego serwisu o grach. Ostatecznie nic nie przyszło. Niemniej, po co kusić los? Ja odpuszczam, niech inni posmakują tego biznesu. A nie jest to łatwa branża.
Wypalenie zawodowe, kiepska komunikacja w firmie, urażona duma – to mogłoby zniechęcić nawet największego twardziela. Zuck postanowił zatem odpocząć, ale nie oznacza to, że całkowicie żegna się z korporacją – w jego kieszeni zostaje potężny pakiet akcji firmy i jeśli postanowi do niej wrócić, to nie będzie miał z tym większych problemów. Do tego czasu biznesem ma jednak zarządzać nowy CEO. Kto? Na giełdzie nazwisk padają różne typy. Wymienia się Johna McAfee, Kima Dotcoma, Edwarda Snowdena oraz Juliana Assange. Niektórzy mają co prawda problem z przemieszczaniem się po świecie, a zwłaszcza z przyjazdem do USA (chociaż są tam pożądani), ale przecież żyjemy w XXI wieku i mowa o biznesie internetowym – pracownicy nie musieliby nawet wiedzieć, że szef komunikuje się z nimi z ambasady Ekwadoru w Londynie.
W sprawie nowego CEO pojawił się także polski wątek – podobno przez jakiś czas rozważana była kandydatura pewnego działacza piłkarskiego, który na Facebooku cieszył się sporą popularnością (stąd w firmie panowało przekonanie, że social media są jego mocną stroną), ale ostatecznie gwiazda polskiej piłki kopanej będzie lśnić w jednym ze śląskich klubów. Nie pozostaje nam nic innego, jak współczuć Amerykanom, a zwłaszcza akcjonariuszom FB. Jednocześnie dodam, że nazwisko nowego CEO powinniśmy poznać jeszcze w tym tygodniu – ogłosi je sam Zuckerberg podczas konferencji prasowej w siedzicie firmy. Dopiero po przedstawieniu nowego szefa będzie można dyskutować na temat dalszych losów amerykańskiego giganta.
Co z Zuckerbergiem? Podobno na kilka najbliższych miesięcy zaplanował wakacje. Zamierza podróżować i poznawać świat, jego problemy oraz potrzeby (czyżby wpływ Billa Gatesa?). Po okresie odpoczynku od korporacyjnego zgiełku i Internetu nie planuje jednak wracać do firmy. Z przecieków wynika, iż Zuck może wejść do świata mody (wszak znany jest z kreatywności i niekonwencjonalnych rozwiązań w kwestii ubioru) albo zająć się... filmem. Plotka głosi, iż nakręci obraz prezentujący swoją historię i zagra w nim główną rolę. Tym samym, wcieli się w samego siebie. Kto wie, co może wyniknąć z takiego eksperymentu? DiCaprio z pewnością powinien się już bać decyzji Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. To jednak kwestia kolejnych kwartałów, może nawet lat.
Póki co czekamy na kolejne wieści ze społecznościowego giganta, reakcję giełdy oraz konkurencji. Czy Zuck wróci do firmy? A jeśli tak, to kiedy i w jakiej formie? Czy nowy CEO podoła wyzwaniu? Jak poradzi sobie Facebook? Czy klub ze Śląska wygra ligę mistrzów? Mam nadzieję, że odpowiedzi na te pytania (przynajmniej na część z nich) poznamy już niedługo…
Źródło informacji
Źródła grafik: financenews24.com, businessinsider.com
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu